Nie jesteś zalogowany na forum.
– Jeśli mogę coś doradzić… – zamyślił się mężczyzna. – jeśli jakimś cudem uda się wam wejść do twierdzy, nie opuszczajcie jej. Helheim jest pełen straconych dusz, które marzą o tym by ogrzać się w ogniu. Zrobią dosłownie wszystko by się tam dostać i ulżyć sobie w cierpieniu – ostrzegł ją Bjorn.
Mężczyznę nie opuszczało przeświadczenie, że przegrał. Robin zdawała się przyjąć stanowisko Ulla, a co za tym idzie nie udzielić mu pomocy. Miał jeszcze jeden pomysł. To byłaby ostatnia deska ratunku. Gdyby coś poszło nie tak, ten przedmiot zapewni wyjście awaryjne.
Bjorn wstał od stołu. Podszedł do kominka i wziął z niego niewielkie pudełko. Podszedł do Robin pokazując jej zawartość skrzyneczki. W środku leżał naszyjnik. Rubin wielkości wiśni siedział w srebrnym ozdobnym koszyczku.
– To potężny amulet. Pozwala uśpić nadmiar energii, by uczyć się kontroli. Bardzo ciekawy przedmiot, ale, jak mi się zdaje bardzo teraz przydatny. Mam nadzieję, że nie czujesz się w jakikolwiek sposób urażona? – zapytał kładąc naszyjnik na blacie stołu, tuż przy talerzu Robin.
– To prezent – dodał wycofując się.
Offline
Dziewczyna spojrzała na naszyjnik, po czym chwyciła go w dłonie i przez chwilę obracała w palcach. Ponownie zaczęła zastanawiać się nad tym co przed chwilą opowiedział jej Bjorn. Musiała przyznać, że go rozumiała. Chciał wrócić do domu, do miejsca w którym czuł się najlepiej, nawet jeżeli był świadom tego, że nie czeka na niego tam nic dobrego, to i tak chciał zaryzykować. Mogła to nazywać głupim i lekkomyślnym, ale czy ona nie robiła dokładnie tego samego w tej chwili. Wyruszyła w podróż do obcej sobie krainy, miała zetknąć się z istotami o których istnieniu nie wiedziała. Ryzykowała własnym życiem, aby chociaż przez chwilę poczuć się znowu dobrze. Wbrew pozorom nie różnili się od siebie tak bardzo jak mogłoby się wydawać. Dziewczyna westchnęła ciężko po czym zawiesiła amulet na szyi. Spojrzała na Bjorna
-Dobrze...- Odezwała się w końcu przerywając milczenie -Pomogę ci- Może popełniała w tej chwili błąd. Gdyby Clint był przy niej również by uznał, że jej decyzja jest błędna, ale może miała okazję chociaż raz wykorzystać swoją moc do czegoś więcej niż unicestwienie. Może po raz pierwszy od długiego czasu, jej ogień sprawi, że ktoś poczuje spokój, który przecież należał się każdej istocie.
Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493
Offline
Bjorn z nadzieją spojrzał na Robin, gdy ta wzięła do ręki amulet. Kiedy ruda powiedziała, że mu pomoże, nie umiał powstrzymać uśmiechu. Ukłonił się głęboko pełen szacunku. Niemal w podskokach wrócił na swoje miejsce. Tak długo czekał na ten moment. Obietnica jaką mu złożono, będzie mogła wreszcie się spełnić. Bjorn nie wiedział jeszcze, że został oszukany i żadna nagroda nie czeka na niego po powrocie. Ukrył nawet przed przyjacielem to, że otrzymał od samego Odyna propozycję. Bjorn mógł się wymigać od kary, gdyby wydał tego, którego nazywał przyjacielem. Odyn obiecał mu błogosławieństwo, co równało się z tym, że dostanie moc. Wtedy odmówił, ale teraz miał dowód, że ten który jest winny śmierci syna Wszechojca, żyje. Życie w Walhalli zmieniło jego stanowisko. Miał dość kłamstw i chciał się wybielić. Był pewien, że bogowie są słowni, dlatego też nie widział minusów swojego planu.
Mężczyzna usiadł na krześle i wypił wino z kielicha.
– Czego będziemy potrzebować? – zapytał podekscytowany. – Załatwię wszystko – dodał bez mrugnięcia okiem. Gdyby musiał złożyłby w ofierze każdego mieszkańca dworu, bez wyjątku.
…
Noc minęła Addie nad wyraz spokojnie. Koszmary uśpiły się w najgłębszych zakamarkach jej umysłu, przez co mogła spokojnie przespać noc. Rano obudziły ją krzątania po lecznicy. Medyk wraz z pomocnikiem przygotowywali coś w skupieniu. Kobieta przeciągnęła się na łóżku, przekręcając się na drugi bok. Medyk zauważył, że już nie śpi. Podszedł do niej i sucho przywitał. Polecił się jej położyć na plecach. Odwinął opatrunek na szyi. Addie uznała, za dobry znak to, że mężczyzna nie skrzywił się patrząc się na jej rany. Musiało być już naprawdę znośnie. Nadal odczuwała ból przy przełykaniu, sprawdziła to niemal od razu próbując przełknąć ślinę. Medyk podał jej kubek z naparem.
Addie usiadła na łóżku i przyjęła kubek. Od razu poczuł mocny, gryzący zapach. Już kilka razy musiała pić to paskudztwo, wolnymi, małymi łykami. Nie mogła odmówić, że napój jej pomagał, ból był bardziej znośny. Medyk posmarował szyję kobiety jakąś zielonkawą maścią i ponownie zakręcił na niej kawałek bandaża.
– Możesz wracać do komnaty – dodał na odchodne. – Smaruj zaczerwienienia, dopóki całkowicie nie znikną. Jeszcze kilka dni będziesz osłabiona, dużo energii kosztowało ciało regeneracja. Jeśli chodzi o mowę, próbuj. Na początku może nawet boleć, jakbyś miała chrypę. Przejdzie. Miód, dużo miodu – wyjaśnił po czym pożegnał się skinięciem głowy.
– Dziękuję – wyrwało się kobiecie. Kiedy usłyszała swój głos usiała przyznać rację medykowi. Brzmiała jakby miała ostre zapalenie gardła, bolało tak samo. Uznała, zę nie będzie się forsować, dopóki jej głos nie wróci do stanu sprzed ataku. Jedynym powodem dlaczego ociągała się przy wychodzeniu, była wizja zbliżającego się spotkania z Robin, które, jak miała nadzieję nadejdzie jak najpóźniej.
Offline
-Szukamy pewnego artefaktu- Odezwała się w końcu, kiedy w głowie przemyślała każdą z najlepszych opcji. Została ta jedna -Wedle Ulla dzięki niemu można otwierać przejścia do różnych światów. Gdyby odpowiednio pokierować intencją, oraz przesłać mu dość dużą dawkę energii, być może możliwym byłoby otworzenie szczeliny w dwóch miejscach- Była to tak naprawdę jej hipoteza, wiedza, którą wyciągnęła z głębi umysłu, kiedy Loki opowiadał jej o magii. Wedle niego intencja z potęgą człowieka szły w parze. Przeważnie magowie olewali się na jedną lub drugą rzecz, dlatego ich zdolności były bardzo ograniczone.
-To jedynie teoria, ale chyba warto spróbować- Dodała szybko. Nie chciała Bjornowi robić wielkiej nadziei, na to że wszystko się uda, bo co jeżeli jej teoria się nie sprawdzi. Reszta kolacji upływała już w znacznie przyjemniejsze atmosferze, chociaż Robin nie mogła wyzbyć się przeczucia, że coś jej umknęło, że w decyzji którą podjęła brakowało jeszcze jednego kawałka. Kolacja zakończyła się grubo po północy, i po uprzejmym pożegnaniu dziewczyna ruszyła w stronę do swojej komnaty, aby w końcu chociaż trochę wypocząć, i ściągnąć z siebie niewygodną suknie.
Obudziła się, kiedy tylko promienie słońca padły na jej twarz. Nie miała ochoty leżeć w łóżku, i rozmyślać nad tym co wydarzyło się wczorajszego wieczora. Wstała, szybko się umyła i przebrała w swój kostium. Nowy amulet prezent od Bjorna, schowała między piersi. Nie chciała, aby rzucał sie w oczy i zmusił Ulla do zadania kilku pytań. Wyszła na korytarz i tak naprawdę kierowała się na ślepo, aż w końcu przez jedno z okien dostrzegła Clinta, który trenował. Robin zmarszczyła brwi, po czym zeszła po schodach i skierowała się mniej więcej w stronę, którą widziała przez okno. Łucznik faktycznie stał przy słomianych tarczach, i strzelał do nich. Jego mina jednak wyrażała coś innego niż skupienie
-Martwisz się- Odezwała się zza jego pleców, a on skierował na nią wzrok -Zawsze kiedy trenujesz się martwisz- Dodała chcąc dać mu jasno do zrozumienia, że zna go za dobrze, aby uwierzyć w to, że ćwiczy dla przyjemności
-Multiwersum, alternatywne wersje jednej osoby. To wszystko staje się dziwniejsze i bardziej niebezpieczne. Mam wrażenie, że weszliśmy w coś w co nigdy nie powinniśmy wchodzić- Robin o multiversum dowiedziała się przez przypadek, ale były to strzępki informacji, które musiała sprawdzić. Strange potwierdził istnienie multiversum, ale sam nic więcej na ten temat nie powiedział.
-Hmmm do tego czeka nas przeprawa, przez swego rodzaju piekło- Dodała i chwyciła za pobliski drewniany łuk, oraz kilka strzał. Ustawiła się naprzeciwko tarczy i nałożyła strzałę na cięciwę, którą naciągnęła tak, że lotka strzały lekko musnęła jej policzek, kiedy puściła cięciwę. Strzała poleciała, i wbiła się w brzeg tarczy
-Nie najgorzej, ale zapomniałaś o postawie- Powiedział Clint i podszedł do Robin, aby ją ustawić w odpowiedni sposób
-Wiesz, a co do tego wszystkiego. Wpadaliśmy już w gorsze tarapaty
-To było co innego, mieliśmy cały zespół, zgrany zespół- Relacja między nią a Addie, czy między nią a Ullem była dziwna. Prawda była taka, że nikt sobie tutaj nie ufał. Więc czy jeżeli dojdzie do walki, czy będą w stanie walczyć jak drużyna, czy każdy będzie działać pod siebie
-Czuję się trochę jak na początku powstawania Avengersów, wtedy też nie umieliśmy się zgrać- Powiedział i uśmiechnął się lekko.
Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493
Offline
Bjorn nie mógł spać. Nie spodziewał się otrzymać od Robin takich informacji. Jednak przyjaciel znów nie powiedział mu wszystkiego, ale tym razem to dobrze. Teraz może ułożyć własny plan. Robin stanęła po jego stronie, na reszcie wyrwie się z tego piekła, na które jak sądził, nie zasłużył. Z samego rana zaczęły się przygotowania do przyjęcia, jakie gospodarz zaplanował na cześć swoich gości. Nie przypuszczał, że naprawdę będzie świętował. Do jego gabinetu zapukał jeden z najwierniejszych sług. Ukłonił się nisko czekając na rozkazy.
– Zbierz ludzi, kilku poślesz w góry, za grupą, która wyruszy tam jutro. Nie mogła dać się odkryć. Ull, bogini, empatka. Rozumiesz czego wymagam?
– Oczywiście, Panie – odpowiedział sługa pochylając głowę.
– A, i jeszcze jedno. Kiedy zbierzesz odpowiednie osoby, dasz im to – dodał wyciągając niewielką szkatułkę z szuflady biurka.
Przesunął ją po blacie.
– W środku są brosze… w sumie teraz to brosze. Zakłócą każdą magiczną energię. Każdy, kto będzie je nosił nie zostanie wykryty. Ale muszą z nimi uważać, szybko pozbawiają właściciela energii – wyjaśnił ze stoickim spokojem lord.
Sługa ukłonił się, zabrał szkatułkę i wyszedł.
Bjorn pomyślał, że pomimo kiepskiego początku wszystko zaczęło mu się układać. Do tego miał dodatkowego asa. Jeśli Robin nie zdejmie „wampira” ten wyssie z niej ogień. Medalion nie tyle co tłumi, a wysysa energię z nosiciela. Na początku nie do wykrycia, kiedy osoba orientuje się, że coś jest nie tak już nie może korzystać ze swoich mocy. Im więcej będzie używała mocy, tym szybciej zostanie jej pozbawiona. To w ramach zabezpieczenia. Gdyby jednak bogini postanowiła go zdradzić. Odebranie medalionu z magią będzie dziecinnie proste. Teraz zostało zabawić gości wieczorem i wysłać w góry, mając oczy i uszy kilka kroków za nimi.
….
Addie zdążyła zamknąć za sobą drzwi do komnaty, gdy usłyszała delikatne pukanie. W pierwszej chwili chciała zaprosić gościa na głos, ale wolała jeszcze oszczędzać siły.
Blondynka otworzyła drzwi. Na korytarzu stała uśmiechnięta Olha wraz ze służącymi, które niosły w dłoniach kilka sukni.
– Miłego poranka –przywitała się gospodyni.
Addie skinęła głową, ale nie odezwała się. Z uśmiechem wpuściła lady do środka.
– Pomyślałam, że osobiście sprawdzę, jak się czujesz – wyjaśniła białowłosa.
Addie znów podziękowała uśmiechem.
– Przyniosłam też kilka kreacji. Może coś ci się spodoba i założysz wieczorem?
Adelaide za wszelką cenę nie chciała dopuścić by gospodyni odkryła, że wcale nie miała ochoty iść na przyjęcie. Przede wszystkim dlatego, że odbywało się na cześć jej niedoszłej zabójczyni. Addie nie była pewna, czy zdoła wytrzymać bez awantury i nie rzucić się na rudą za to co jej zrobiła.
– Ja... – zaczęła mocno zachrypniętym głosem.
– Nic nie mów – wtrąciła się Olha. – Oszczędzaj głos na wieczór. Wybierz suknie, a później pomożesz mi w przygotowaniach. Zostało kilka rzeczy do domknięcia. Bjorn nie lubi jak coś nie jest perfekcyjne. – dodała z nutą smutku.
Addie widziała za dużo takich małżeństw by nie wyczuć, co jest na rzeczy. Olha nie wyszła za Bjorna z własnej woli, a nawet jeśli. To na pewno nie było to udane małżeństwo. On silny i stanowczy, ona wątła, podporządkowana, słaba, zastraszona.
Początki małżeństwa Addie też były ciężkie. Loki próbował ją sobie podporządkować, ale ona postawiła granicę. Nie dała się stłamsić.
Addie lekko się uśmiechnęła i zaczęła oglądać suknie, jakie przyniosły służące.
Offline
Robin i Clint spędzili tak naprawdę większość czasu na treningu. Robin musiała przyznać, że było to dość odprężające, pozwalało skupić się chociaż przez chwilę na czymś innym niż na cholernym przyjęciu, na którym spotka Addie. Nie do końca wiedziała co miała w tej chwili zrobić. Zwykłe przepraszam nie wystarczy, raczej nie za próbę morderstwa, ale czy byłaby w stanie zdobyć się na coś więcej, i czym miałoby być to więcej.
-Na dzisiaj wystarczy- Oznajmił Clint, kiedy po raz kolejny zrzucił Robin z równoważni, a dziewczyna dysząc ciężko leżała na ziemi z szeroko rozpostartymi ramionami. Robin wstała z ziemi i otrzepała swój strój z resztek kurzu i poprawiła swoje włosy. Łucznik zeskoczył z równoważni i uśmiechnął się nieznacznie
-Idź się umyj, niedługo to przyjęcie, a potem mam nadzieję, że ruszymy w drogę- Robin również miała ochotę już opuścić to miejsce, zostawić za swoimi plecami całą tę dramę jaka tutaj się odegrała. Ruszyła więc do swojej komnaty. Nie miała zamiaru się przygotowywać, czy ubierać w niewiadomo jakie stroje. Polubiła swój kostium, w którym wyglądała dostatecznie dobrze, i było jej wygodnie. Dlatego wykąpała się, i jedyne co zmieniła to swoje włosy, które upięła w luźnego koka z które wydostawały się pojedynce kosmyki opadające na jej twarz.
-Na co te wszystkie przyjęcia, przecież to nie mój świat- Mruknęła do siebie, kiedy przeglądała się w lustrze. Biorąc pod uwagę, że to przyjęcie było organizowane na jej cześć, to mogła spodziewać się tego, że wszyscy będą się w nią wgapiać. Jak sobie z tym poradzi, czy nie wybuchnie nagle złością, kiedy ciekawskie spojrzenia będą zbyt intensywne. Przymknęła na chwile oczy i wzięła głęboki wdech. Zastanowiła się co by powiedział jej Loki w takiej chwili...pewnie coś w stylu "to oni powinni się bać ciebie, czuć respekt. Nie powinnaś teraz odczuwać lęku" tak, byłoby to do niego bardzo podobne, ale lęk był i uparcie nie chciał odejść. Mimo to zawzięła się w sobie i wyszła z komnaty zmierzając prosto w stronę sali w której miało odbyć się przyjęcie.
Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493
Offline
Addie spędziła z Olhą niemal cały dzień. Mowa nie sprawiała jej już zbyt dużego bólu, choć w jej głosie nadal było słychać delikatną chrypę. Kiedy wszystko było już gotowe, kobiety rozdzieliły się by w spokoju naszykować się do uczty. Razem z Addie szła jedna ze służących lady, by ta pomogła się naszykować gościowi. Po kąpieli Addie założyła suknię, którą wybrała. Była w kolorze miedzi. Materiał lekko marszczył się delikatne przylegając do ciała. Addie na początku nie była do niej przekonana, ponieważ była suknia miała tylko jedno ramię zakończone na wierzchu złotą klamrą w kształcie liści paproci. Kiedy ją założyła okazało się, że tylko jedna blizna wystaje poza materiał i to niewiele, więc jeśli postanowi zostawić rozpuszczone włosy nikt nie zauważy niedoskonałości jaka ją prześladowała. Wstydziła się tych blizn. Hella postanowiła odegrać koleiną szopkę podkreślając jaka to jest potężna. Kazała Addie jej towarzyszyć. Z łańcuchem przywiązanym do szyi, jak jakiemuś zwierzęciu. Bogini śmierci chciała wiedzieć, gdzie jest miecz otwierający Bifrost. Ludzie milczeli, dlatego zaczął się pokaz. Kazano odsłonić Addie plecy, zmusili do klęknięcia. Choć ból palił jej skórę i mięśnie, nie krzyknęła. Ani razu. Trzymała ręce na ciążowym brzuchu mając nadzieje, że witka bata tam nie dosięgnie.
Z zamyślenia wyrwała ją służąca, która zapytała o fryzurę. Addie poprosiła by zostawiła część włosów rozpuszczonych. Część włosów, które okalały twarz zostały zebrane w mały wywinięty kucyk ozdobiony pozłacaną obrączką. Addie przyjrzała się w lustrze. Ozdobny pas w kształcie liści paproci w pionowym ułożeniu okalały jej talie wychodząc pod linię piersi i na biodra od dolnej strony.
Kobieta zakryła szyję owijając ją delikatnie Pilflagellem, tworząc z niego naszyjnik, który zakrył zaczerwienienia na skórze. Była gotowa. Służąca towarzyszyła jej do Sali Balowej. Kompozycje czerwonych róż stały w zdobionych wazonach na piedestałach. Na stołach zastawionych po brzegi jadłem i napitkiem leżały wianki splecione z czerwonych kwiatów. Cała dekoracja była jednym wielkim wysypem czerwieni. Zasłony w oknach, świece w świecznikach. Addie musiała przyznać gospodyni, że ma dobry gust. Czerwieni było sporo, ale nie była ona ciężka, przytłaczająca.
Addie zeszła po szerokich schodach. Kilkoro gości obejrzało się w jej stronę. Kobieta poczuła tremę. Pierwszy raz od dawna stresowała się przyjęciem. Przypomniała sobie jej pierwsze bale w Asgardzie, jak bardzo bała się na kogoś spojrzeć. Ukradkiem zerkała na męża i starała się go naśladować, choć z własnymi poprawkami. Wzięła głęboki oddech i wyobraziła sobie, że Loki stoi tuż obok niej, z tym swoim zawadiackim uśmiechem błąkającym mu się po ustach. Wiedziała co by powiedział. To oni mają czuć się zaszczyceni, że postanowiłaś się pojawić wśród nich. Nie na odwrót.
Uniosła dumnie głowę, kiedy stanęła na parkiecie, nie dała po sobie poznać, że czuje się totalnie nie na miejscu. Miała nadzieję, zę szopka niedługo się skończy i będą mogli ruszyć po topór. Dostrzegła w oddali znajomą twarz. Ull z kielichem wina żywo o czymś opowiadał dwóm damom, które słuchały go podekscytowane, jak dwie małolaty, które zwariowały na punkcie bad boya.
– Ja bym przesiała to co mówi, przynajmniej dwa razy – powiedziała zwracając na siebie uwagę.
Ull z zainteresowaniem obejrzał się za siebie. Uśmiechnął się szelmowsko i całkowicie porzucił dwie słuchaczki.
– A o to i dama wieczoru – powiedział wskazując na blondynkę kielichem.
– Ciszej – syknęła Addie – I odstaw wino – poleciła sięgając po własny kielich.
– Pies ogrodnika – mruknął Ull zerując zawartość kielicha.
Addie spojrzała na niego z politowaniem.
– Gdzie gospodarze? – zapytała rozglądając się po Sali.
– Olha gdzieś się kręci, a Bjorn zrobi wejście z gościem honorowym – wytłumaczył mężczyzna namierzając wzrokiem dzban z winem.
Offline
-Sądziłem, że wybierzesz coś bardziej dostojnego- Rzucił nagle w stronę Robin Clint, który opierał się o pobliską ścianę. On sam wyjątkowo na dzisiejszy wieczór wyglądał dość specyficznie. Na tyle, że Robin na początku go nie poznała. Miał na sobie niebieską skórzana kurtkę z pozłacanymi złotymi nićmi brzegami. Z lekko rozchylonego kołnierza wystawał fragment białej koszuli. Dziewczyna zniżyła spojrzenie i dostrzegła czarne skórzane spodnie, dość mocno opinające się. a na nogach łucznika znajdowały się wysokie czarne oficerki.
-Widzę, że po drodze spotkałeś dobrą wróżkę, która na ten jeden wieczór przemieniła ciebie w księcia- Powiedziała podchodząc do niego z lekkim uśmiechem.
-W moim pokoju, kiedy wróciłem stał jakiś gość, i kazał to na siebie włożyć, a raczej nie miał zamiaru wyjść póki tego nie włożę- Robin zaśmiała się cicho, ale po chwili jej uśmiech zniknął z jej twarzy, a ona sama poczuła jak serce wali jej niewyobrażalnie szybko
-Stresik?- Zapytał się łucznik
-Lekki
-Dasz radę, wtopisz się szybko w tłum. Pamiętaj co mówiła ci Natasah- Urwał po czym ponownie uchylił usta, aby wyrecytować -Pewność siebie jest...
-Najpotężniejszą bronią, tak pamiętam- Dokończyła razem z nim i ponownie się uśmiechnęła
-Idzie nasz dobroczyńca- Robin spojrzała od razu za siebie i dostrzegła sylwetkę Bjorna, który szybkim krokiem zmierzał w jej stronę
-Wolałabym z tobą tam wejść, ukradkiem- Clint uśmiechnął się i poklepał po ramieniu krzepiącą, po czym sam wszedł do sali zostawiając Robin sam na sam z Bjornem
Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493
Offline
– Nie mów, że już się upiłeś – powiedziała ze stoickim spokojem blondynka zerkając na towarzysza.
– Nie… lubię wino. Korzystam, póki mogę, bo od jutra czeka nas żmudna podróż. Kolejne noce pod gwiazdami – wyjaśnił opierając się o blat stołu. Mężczyzna zawiesił wzrok na Addie, co bezzwłocznie zauważyła.
– Co?
– Nic – odpowiedział prostując sylwetkę. – Długo jeszcze? Głodny jestem – westchnął rozglądając się po sali. Dopiero wtedy dokładnie przyjrzała się towarzyszowi. Miał na sobie biała koszulę i zapiętą na wszystkie guziki brązową kamizelkę, której materiał był obszyty zielonym roślinnymi pnączami. Ciemnobrązowe spodnie idealnie współgrały z wypolerowanymi oficerkami.
– Co? – tym razem on zadał pytanie.
– Nic– odpowiedziała mu Addie z lekkim uśmiechem. – Po prostu pierwszy raz widzę cię tak odstrojonego – dodała.
Addie czuła rosnące napięcie. Za chwilę pojawi się Robin. Nie miała pojęcia jak zareaguje, ale uznała, że Ull stoi tuż obok. Zawsze znajduje wyjście z sytuacji, dlatego kobieta liczyła, że i tym razem zainterweniuje, gdyby zaszła taka potrzeba. Wszyscy goście zwrócili się w stronę wrót.
– Chodź – powiedział Ull wyciągając rękę. Addie złapała mężczyznę pod ramię i razem podeszli na przód tłumu. Stanęli obok Olhi. Uśmiech gospodyni utwierdził Addie w tym, że ich obecność dodaje jej otuchy. Addie stanęla na lewo od Olhi, a Ull tuż obok.
…
Bjorn przygładził dłońmi swój odświętny czerwony surdut i z uśmiechem podszedł do Robin.
– Dobry wieczór. Mam nadzieję, że humory dopisują. Czeka nas wspaniały wieczór – zagaił stając obok swojego gościa.
– Teraz najtrudniejsza część. Spokojnie. Najpierw zapowiedź. Później orkiestra, gołębie, dziecię z kwiatami i wchodzimy… żartuję – zaśmiał się w głos. – Tylko zapowiedź i muzyka. Nie ma czym się stresować – próbował rozluźnić atmosferę. Nietrudno było wyczuć jego dobry nastrój. Marzył o tym wieczorze od lat. Teraz wszystko się zmieni.
Wyciągnął dłoń do rudowłosej i zastygł oczekując jej reakcji.
Offline
Robin uśmiechnęła się tylko blado w stronę Bjorna, który z kolei wydawał się być w doskonałym nastroju. Tak właściwie to mu się wcale nie dziwiła. W końcu jego życie mogło się zmienić i to na takich zasadach na jakich on to ustali. Natomiast jego dobry nastrój niezbyt udzielał się Robin, i drobny żart, który miał rozluźnić atmosferę sprawił, że Robin poczuła jak wszystkie jej mięśnie spinają się jeszcze bardziej. Przez moment w jej głowie pojawiła się wizja, że po wejściu na salę trafi na swój własny ślub, o którym nawet nie wiedziała. Na szczęście szybkie sprostowanie odsunęło od niej ten obraz, co sprawiło, że odetchnęła z ulgą. Ułożyła swoją dłoń na dłoni mężczyzny i przymknęła na chwile powieki. Starała się sobie wyobrazić, że obok niej stoi Loki, ten sam napuszony bożek, który wręcz uwielbiał być w centrum uwagi. Pewnie rzucałby jej skrzące się spojrzenie, a jego delikatny uśmiech wyrażał by wyższość ponad wszystkimi. Jej wyobraźnia zaczęła działać na tak wysokich obrotach, że nawet miała wrażenie, że w pewnym momencie dłoń Bjorna się rozmyła, a na jej miejsce pojawiła się ręka o długich i smukłych palcach, z gładką i chłodną skórą, która mogłoby się wydawać, że w gorące lato mogła dać wiele ukojenia. Jak przez mgłę dochodziły do niej słowa w obcym dla niej języku, a po chwili wrota uchyliły się, a ona sama otworzyła oczy i wraz z gospodarzem wkroczyła prosto do przestronnej i niemal wyjętej z baśni o księżniczkach sali balowej. Nie mogła nie dostrzec, że czerwień tutaj zdecydowanie dominowała, co bez sprzecznie musiało mieć związek z nią samą. Wzrokiem szybko odszukała Clinta, który pokazał ukradkiem kciuk do góry, aby dać jej zapewnienie, że wszystko jest dobrze. Niestety bez względu na to jak bardzo zatrudniała swoją wyobraźnię do pracy, to nie mogła pozbyć się ze swojego ciała tej setki spojrzeń, które taksowały ją od stóp do głów, i najpewniej na swój sposób oceniały.
Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493
Offline
Bjorn ułożył dłoń Robin na swoim przedramieniu i poprowadził do masywnych drzwi. Stuknął w drewnianą płytę. Drzwi otworzyły się szeroko. Sługa, który miał ich zapowiedzieć stanął przy balustradzie.
– Pan dworu, Lord ziem Ostatniego Domostwa Bjorn Sigurdsonn, Panu towarzyszy Lady Robin, bogini ognia.
Bjorn powoli poprowadził gościa w dół po schodach. Widział jak odpłynęła gdzieś myślami, ale nie planował zadawać jakichkolwiek pytań. Wypiął dumnie pierś i poprowadził gościa na parkiet.
…
Addie myślała, że serce wyskoczy jej z piesi, gdy dostrzegła Robin idącą razem z Bjornem. Jej pierwszą myślą, był jak najszybsze opuszczenie pomieszczenia, ale o nie wchodziło w grę. Wzięła głęboki oddech. Nie miała zamiaru okazywać strachu. Nie teraz, nie w Sali pełniej gości.
Bjorn zatrzymał się na parkiecie i uwolnił dłoń Robin uprzednio całując jej wierzch.
– Moi drodzy – zaczął gospodarz. – Zebraliśmy się tu dziś z powodu niezwykłego wydarzenia. W naszym spokojnym, monotonnym życiu pojawiła się nowa iskierka. Z dumą mogę nazywać ją swoim gościem. Lady Robin, proszę państwa – przedstawił ją lekko się skłaniając. – Aby uczcić przybycie tak znakomitego gościa przygotowaliśmy dla was przyjaciele dziś niezwykłą zabawę. Bawcie się, pijcie, jedzcie. Zapraszam – dodał.
– Błagam – mruknęla Addie słuchając przemowy Bjorna.
– Co? Nie mówią o tobie to już foch? – zapytał z zadziorem Ull.
– Bacz na słowa – warknęła Addie. – Nie jestem zazdrosna, umiem panować nad sobą, jak nie wszyscy w tym gronie. Poza tym, tylko mi się zdaje, ze to totalnie słabo zaaranżowana szopka? Te zachwyty?
– Bjorn już taki jest leci jak ćma do ognia, gdzie znajdzie dla siebie korzyść. To, że się parzy to nie moja wina – odparł półszeptem Ull.
…
Bjorn zaprowadził Robin na początek tłumu i wrócił po swoją żonę.
– Proponuję zacząć naszą zabawę czymś wesołym. To różnież ukłon w stronę rodaków. Orkiestra, zagrajcie nam Harvest po alfheimsku – zarządził.
Na parkiet zaczęły się schodzić kolejne pary.
Addie minęła kilka z nich o mały włos nie trącając się ramionami.
Pary stanęły w kole, damy po zewnętrznej, mężczyźni po wewnętrznej naprzeciw siebie.
– Można – Ull pochylił się lekko wyciągając dłoń.
Addie uwielbiała ten taniec. Nigdy nie opuściła, żadnej okazji by go zatańczyć.
Z lekkim uśmiechem przyjęła zaproszenie i szybkim krokiem oboje dołączyli do koła.
Kiedy kobieta uniosła wzrok, miała wrażenie, że nie stoi przed nią przewodnik, lecz mąż, który nigdy nie odmawiał jej tańca.
– Przynajmniej najpierw poprosił żonę – szepnęła wchodząc do kręgu kobiet.
Kiedy muzyka zaczęła grać mężczyźni powoli dołączyli do kobiet stanęli plecami do nich. Pary obróciły się plecami do siebie. Kobiety uniosły ramiona, skrzyżowanie nogi rozprostowały w obrocie i zastygły. Mężczyźni ukłonili się wyciągając w przód prawą stopę. Kiedy muzyka przyspieszyła kobiety zaczęły zarzucać biodrami dołączając ramiona.
Cały taniec odbywał się bez wzajemnego dotyku partnerów. Muzyka była skoczna i szybko wpadała w ucho. Pary okręcały się wokół siebie przyjmując lekkie pozy, z których płynnie przechodzili do następnych. Gdy muzyka się urwała Addie dała się poprowadzić Ullowi z parkietu w tłum gości.
Offline
Robin postanowiła robić dobrą minę do złej gry. Dlatego przywołała na twarzy delikatny uśmiech, kiedy Bjorn zajął się jakże barwnym wyłożeniem powodu całego tego zebrania. Nie wiedziała co miała zrobić, czy się skłonić, czy stać tak w miejscu jak posąg, aby wszyscy mogli się na nią napatrzeć. Nie wiedzieć dlaczego wybrała pierwszą opcje, ale wówczas w jej głowie rozbrzmiał głos jej wymyślonego na ten wieczór Lokiego
-Uważają cię za boginie, a bóstwa się nie kłaniają, jesteś od nich znacznie wyżej- Usłyszała, kiedy jej kolana zaczęły się powoli uginać. Szybko je wyprostowała i po prostu zlustrowała wzrokiem salę, zatrzymując na niektórych gościach wzrok.
-Nie jestem od nich wyżej
- Czy to ważne, im się wydaje, że to prawda, więc to podtrzymaj- Robin wzięła lekki wdech, bo podczas tej krótkiej wymianie zdań z własną wyobraźnią zdała sobie sprawę z tego, że zupełnie zapomniała o oddechu, w dodatku to co się przed chwila w jej głowie wydarzyło było czymś absolutnie przedziwnym. Korzystając więc szybko z zamieszania, jakie zapanowało na parkiecie, kiedy wszyscy rzucili się do tańca, ulotniła się szybko z jego środka, i podeszła do Clinta, który również odsunął się nieco w dal
-Nie było tak źle- Powiedział łucznik
-Żartujesz, to było straszne. Dobrze, że Addie nie strzela piorunami z oczu bo w przeciwnym razie pozostałaby ze mnie kupka popiołu- Nie umknęło jej uwadze obecność blondynki, której wyraz twarzy wcale nie przedstawiał radości z tego, że mogła wreszcie zobaczyć Robin
-A dziwisz się jej? - Robin sięgnęła po wino w pozłacanym pucharze i upiła kilka łyków, chcąc opanować emocje, które jeszcze przed chwilą w niej się znajdowały
-Absolutnie nie, ale nie uważasz, że teraz jak wiemy o multiwersum i mniej więcej na czym stoi, to nie zmienia trochę tamtego wydarzenia?-
-Próbowałaś ją zabić, świadomie zabić, jak niby ma to wszystko zmienić jej punkt widzenia?
-A bo ja wiem- Mruknęła wzruszając lekko ramionami
Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493
Offline
Addie rozluźniła się po pierwszym tańcu. Znów poczuła się jak w domu, w Asgardzie. Z biegiem czasu nie mogła sobie wyobrazić, że nie traktowała od początku pałacu jak swój dom. Co prawda to nie ona była w centrum uwagi wywołując kolejny skandal lub zaskarbiając sobie przychylność ludzi, ale nie mogła sobie odmówić dyskretnego uśmiechu. W nowym Asgardzie nie było tak wystawnych bali. Nie było na to środków. Wszystko szło w turystykę, rozwój miasta. Loki, Val i kilkoro wpływowych mieszkańców opracowali korzystny plan, ale to trwało. Turystów nie brakowało, to napełniało kasy, ale to nadal nie był poziom złotego pałacu Odyna.
– Oto moja królowa – usłyszała w swojej głowie. Na początku rozejrzała się nerwowo. Jednak po chwili zrozumiała, że głos się wydobywa z jej wnętrza. Głos, za którym tak bardzo tęskniła.
– Loki – szepnęła. – Mów do mnie, proszę – znów próbowała się skupić, ale na próżno. Gwar tłumu skuteczni ja rozproszył i nie pozwalał ponownie skupić. Nie czuła się godna tych słów. Może i była kimś, ale w Asgardzie. Na ziemi tylko przyglądała się sukcesom męża i przyjaciół. Nie czuła się z tym dobrze, ale postanowiła nie zawieść ukochanego.
– Dołączę do Olhi – powiedziała, kiedy w polu widzenia zauważyła Robin i Clinta. Stała za blisko. Addie czuła jak jej palce zaczynając się nagrzewać od energii.
Zacisnęła pieść i ruszyła do stołu gospodyni, która siedziała przy jednej z ław na tapicerowanej ławie.
Ull natomiast udał się w przeciwnym kierunku. Do Robin i Clinta. Ptaszki mu wyćwierkały, że obin jadła wczoraj wieczorem kolację z właścicielem. Chciał sprawdzić, czy dziewczyna się przyzna no i był szalenie ciekaw o czym rozmawiali.
– Bogini – zwrócił na siebie uwagę rudowłosej.
– Cudowne przedstawienie. Bjorn się postarał – stwierdził rozglądając po sali. – Jak się bawicie? – zapyta nalewając sobie wina do kielicha.
Offline
Rozmowa Robin i Clinta w dość naturalny sposób przeszła na dużo bardziej neutralne tematy. Robin była niemal pewna tego, że Clint dostrzegł jej minę, kiedy tylko poruszał temat Addie. Dziewczyna nie chciała jak na razie o tym rozmawiać. Nie była jeszcze gotowa na to, aby skonfrontować się ze swoimi decyzjami. Kątem oka dostrzegła, jednak jak Ull do nich się zbliża dość powśpiesznym krokirm
-Oho- Mruknęła cicho, i upił łyk wina, a kiedy mężczyzna powitał ja w tak oficjalny sposób, posłała mu dość dziwny grymas, jaki zagościł na jej twarzy
-Jeżeli jeszcze raz mnie tak nazwiesz to przysięgam, że nie tylko Addie będzie miała problemy z głosem- Rzuciła w jego stronę, starając się przy tym jednocześnie zachować jak najbardziej delikatny i niewinny wyraz twarzy. Nadal czuła się obserwowana i nie chciała nikomu dać powodów do podejrzeń, że coś jest nie tak.
-Fakt, trzeba przyznać, że się postarał
-Podlizuje ci się. Ta cała czerwień, te róże, to wszystko ma pobudzić twoje ego. Próbuje urobić ciebie, abyś łatwiej przystała na jego prośbę- Powiedział Clint coś, o czym ona od samego początku doskonale wiedziała. Nie ukrywała, że jej to schlebiało, i jednocześnie stawiało w dość dziwnej pozycji, ale to wszystko co Bjorn robił nijak nie wpłynęło na jej decyzję którą podjęła.
-Akurat tego to jestem doskonale świadoma- Odpowiedziała łucznikowi.
Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493
Offline
– Jak zwykle urocza – postanowił zagrać w jej słodko gorzką grę.
– A propo… – wtrącił się, gdy Clint wspomniał o spotkaniu. – Przedstawił żądania? – zapytał niby od niechcenia, a w środku skręcało go z ciekawości. Tak wesoły nastrój Bjorna sugerował, że Robin postanowiła zawiązać pakt. Chyba, ze Bjorn poprawił się w kłamaniu, chociaż to byłoby ostatnie w co by był skłonny uwierzyć przewodnik.
Offline
Dziewczyna skierowała wzrok na Ulla, który postanowił zadać to jedno pytanie, które sprawiło, że Robin zapaliła się czerwona lampka w głowie. Gdyby nie był pewien tego, że owe spotkanie już się odbyło, pewnie by najpierw o to zapytał, a on od razu założył, że Robin rozmawiała z ich gospodarzem, co z resztą było prawdą. Nie miała zamiaru kłamać, czy udawać, że Bjorn nie złożył swojej prośby, ale nie miała zamiaru mówić wszystkiego wprost. Nie przy człowieku, który sam nie był z nimi do końca szczery. Upiła więc spokojnie kolejny łyk wina starając się zachować pozoru, że to pytanie w ogóle w żaden sposób nią nie zachwiało. Dopiero po chwili spojrzała na Ulla i podeszła do niego nieco bliżej. Delikatnie położyła mu dłoń na klatce piersiowej, aby po chwili wodząc po niej palcem zataczać nieregularne koła
-Wszyscy mamy swoje tajemnice, prawda- Powiedziała i spojrzała mu w oczy po czym uśmiechnęła sie lekko i wyminęła udając się gdzieś w głąb sali. Clint patrzył na to wszystko z wyraźnym zdziwieniem i z lekko zmarszczonymi brwiami odprowadził Robin wzrokiem
-Co to było- Mruknął lekko skołowany, ale przeczuwał, że te słowa nie wróżyły niczego dobrego.
-Mam pewien pomysł- Odezwał się po chwili milczenia -Ale będę potrzebować twojej pomocy- Wiedział, że od teraz ich droga będzie niebezpieczna a podróż z dwoma skłóconymi kobietami może doprowadzić do ich porażki, wolał tego uniknąć
-Jeżeli te dwie się nie dogadają, to możemy sobie już teraz wzajemnie palnąć w łeb. Nie mówię, że mają się nagle przyjaźnić, ale muszą zobaczyć, że współpraca to jest to co może uratować życie- Zaczął opowiadać -Kiedy organizacja w której byłem, werbowała nowy narybek, to nim stawali się agentami przechodzili długie szkolenia, głownie te stawiające na współpracę. Co prawda one trwały latami, a my tyle czasu nie mamy, to uważam, że nie jest to najgorsza myśl- Wbrew pozorom zagrożenie życia potrafiło bardzo dobrze zjednoczyć drużynę. To samo miało miejsce z Avengersami. Czasami nie byli w stanie się dogadać, ale zagrożenie, któremu musieli stawić czoła sprawiało, że nagle zaczynali myśleć niemal jednakowo
-Gdyby w lesie zrobić im taki tor przeszkód, gdyby jedna o drugą musiałaby zadbać, może nauczyłyby się sobie nieco bardziej ufać, albo przynajmniej pomagać, jeżeli nie...cóż nie wróżę im sukcesu- Zakończył swój wywód i wpatrywał się w Ulla czekając na jego reakcję.
Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493
Offline
Ull nawet nie drgnął, gdy Robin położyła dłoń na jego torsie. Cierpliwie czekał aż kobieta odejdzie. Wtedy na jego ustach pojawił się cień uśmiechu.
– Tak chcesz się bawić? Wedle życzenia – mruknął odprowadzając ją wzrokiem. Jedno było pewne, nie pozwoli Bjornowi opuścić Walhalli.
– Słyszałeś… – westchnął pokazując palcem na Robin. – Ma tajemnice. Bystry jesteś, myślę, że wiesz co miała na myśli. Po za tym Bjorn pewnie naopowiadał jej niestworzonych historii albo prawdę.
– Niechętnie, ale muszę się zgodzić. Nie będzie nam dane zmrużyć oka bez wątpliwości czy we śnie nie podetną sobie nawzajem gardeł – odpowiedział na pomysł Clinta.
Miał teraz inne problemy a głowie niż niańczenie dwóch księżniczek, ale musiał dać Łucznikowi trochę zainteresowania.
– Nic tak nie jednoczy ludzi niż wspólne wystąpienie przeciw pewnej śmierci – skomentował wesoło po czym znów sięgnął po wino.
– Wchodzę w to. Masz już jakiś pomysł?
…
W Sali balowej zrobiło się bardzo duszno i gorąco. Addie nadal była osłabiona i natłok emocji bawiących się osób zaczynał ją przytłaczać. Przeprosiła grzecznie gospodynię i ruszyła w stronę tarasu. Stanęła przy barierce i nabierała kolejne głębokie oddechy. Rozejrzała się dookoła. Nikt nie zwracał na nią uwagi. Zebrała włosy, które zdążyły przykleić się do jej spoconych pleców i przełożyła je przez ramię. Zamknęła oczy dając się otulić delikatnemu wieczornemu wietrzykowi. Atakował jej ciało chłodnym podmuchem, a ona dostawała gęsiej skórki. Tak reagowało jej ciało również wtedy, gdy on jej dotykał. Ciało Lokiego zawsze było odrobine chłodniejsze. Kiedy dotykał jej nagiej skóry natychmiast w tych miejscach pojawiała się gęsia skórka, przechodził ją delikatny dreszcz. Zamknęła oczy, wyobrażając sobie, że to jego place jeżdżą po plecach, a nie tylko podmuch wiatru. Jej serc zaczęło bić szybciej. Na ustach pojawił się delikatny uśmiech.
Offline
W pewnych chwilach Clint wolał udawać, że pewnych sytuacji nie rozumiał. Może liczył wtedy na to, że ktoś wyprowadzi go z błędu, jednak niestety rzadko tak się zdarzało. A w tym wypadku oznaczało, że Robin znowu w coś się wpakowała i pewnie trzeba będzie ją ratować, ale o to martwić będą się zgoła później. Teraz musieli jakoś rozwiązać problemy kobiece w ich drużynie, jeżeli chcieli w jednym kawału dojść do celu podróży
-Przede wszystkim nie mogą wiedzieć co się dzieje. Muszą zostać rzucone w sam środek problemów, aby same doszły do wniosku, że bez współpracy sobie nie poradzą. Po drugie Robin musi zrozumieć, że spokój i moc Addie jest przydatna, tak samo Addie musi zrozumieć, że narwanie i ognisty temperament Robin się przydaje- Zaczął tłumaczyć poszczególne etapy, które owa droga przeszkód miała chociaż odrobinę naprawić.
-Ty znasz lepiej te tereny, istoty jakie tu żyją, bo myślę, że warto dać im się wyżyć i trochę powalczyć- Chciał wierzyć w to, że jego pomysł się sprawdzi, i dziewczyny nie pozabijają siebie wzajemnie.
Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493
Offline
- A i owszem znam - odpowiedział Ull zamyślając się. Ciężko było mu się skupić na planie Clinta, kiedy w głowie analizował kolejne kroki. Bjorn od lat powtarzał w kółko, jak mu tu źle. Musiał otrzymać propozycję od bogów, jeszcze przed wygnaniem. Tylko jak to z niego wyciągnąć?
- Jest sposób, nawet bardzo prosty. W góry prowadzą dwie drogi, jedna jest krótsza i bardziej stroma, niebezpieczna, druga dłuższa i spokojniejsza. Wystarczy zorganizować mały sabotaż, w którym się rozdzielimy. One pójdą czarnym szlakiem, Istnieje szansa, że spotkają jakiegoś olbrzyma. Oni lubią niedostępne góry, natomiast gości nie koniecznie. My będziemy musieli się streszczać, bo nas przegonią. Czarny szlak jest bardzo krótki, w sumie to sama skalna ściana. Dość niebezpieczne. Jeden błąd i szybka droga w dół. - wyjaśnił przewodnik. Rzucenie iluzji na skały nie będzie dużym wysiłkiem. Nawet jeśli nie spotkają po drodze trolla, czy olbrzyma to sama przeprawa będzie na tyle niebezpieczna, że w pojedynkę nigdy nie uda im się tego przejść.
- Jak to się mówi… terapia szokowa - uśmiechnął się cwaniacko. - Ale i tak zanim nie zaczną rozmawiać to nic z tego nie będzie - dodał uświadamiając sobie i łucznikowi, że najcięższa przeszkoda jeszcze przed nimi.
Offline
Clint słuchał w milczeniu Ulla i jedynie od czasu do czasu kiwał głową na znak zrozumienia. Plan wydawał się dobry, a efekt zaskoczenia powinien dopełnić całości.
-O sabotaż nie powinno być ciężko. Pełno tutaj żołnierzy, którym pewnie nie płaci zbyt wiele ten cały Bjorn. Gdyby im zapłacić, to pewnie by się zgodzili- Powiedział i rozejrzał się po sali tak, jak by chciał się upewnić, że nikt ich w tej chwili nie podsłuchuje.
-Co prawda możemy z samym Bjornem o tym pogadać i go poprosić, ale jemu akurat nie ufam- Clint wolałby unikać proszenia, o co kolwiek ich gospodarza. Bjorn wydawał się być mu dziwny, a zdecydowanie nie był ich przyjacielem, chociaż próbował stawiać się w takiej roli.
-Teraz nie muszą rozmawiać, jak się rozdzielimy, zostaną do tego zmuszone- Dodał łucznik i skrzyżował ręce na klatce piersiowej. Może nawet lepiej, że teraz ze sobą nie rozmawiały. Emocje mogły być jeszcze zbyt świeże, a kolejnej sprzeczki nie potrzebowali, i to jeszcze na oczach tylu ludzi.
Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493
Offline
- Myślałem o czymś bardziej… niewykrywalnym. - zamyślił się Ull. - Ludzie są zawodni. Rozwidlenie zaczyna się w wąwozie, z którego wychodząc zaczynasz piąć się w górę. Kilka kamieni i załatwione, spłoszone konie dostają świra popędzą pierwszą dostępną drogą. Tylko jak zaczną lecieć głazy trzeba będzie uciekać. Ustawimy się odpowiednio. Pojadę przodem, powiem, że sprawdzę drogę, czy jest przejezdna czy inny bzdet. Przygotuje wszystko. Kiedy najedziemy, bum. Kamienie w dół. Zostaniemy rozdzieleni i spotkamy się przy linowym moście, który poprowadzi nas do właściwej góry. - Wyjaśnił układając na stole prowizoryczną mapę, tłumacząc kolejne etapy planu. Winogrona były czworgiem jeźdźców. Odpowiednio ułożone puchary miały za zadanie udawać drogi jakimi będą się poruszać.
- Powinno się udać - dodał podgryzając kolejne kęsy jabłka.
…..
Addie wyrwała się z zamyślenia, gdy jedna hałaśliwa para wyskoczyła z wnętrza sali balowej. Poprawiła włosy i wróciła do środka. Zabawa trwała w najlepsze. Kobieta zaczęła się zastanawiać, nad teorią reszty grupy. Multiversum, to było dla niej zbyt abstrakcyjne. Nigdy nie miała z czymś takim do czynienia. Zaczęła się zastanawiać, że skoro istnieją różne wersje rzeczywistości, to jak wyglądałoby jej życie, gdyby dokonała innych wyborów. Czy każda decyzja niosła za sobą inną wersję rzeczywistości. Kobieta przyglądała się gościom przyjęcia tak długo jak pozostawali w jej polu widzenia. W końcu zauważyła stojących przy stole Clinta i Ulla. Wtedy zaświtało jej w głowie. Przecież poznała Clinta Bartona, ale ten, który był tu zdawał się niej nie poznawać. Pomyślała, że jeśli potwierdzałaby tą teorie byłaby spokojniejsza. Rozejrzała się w poszukiwaniu charakterystycznej rudej czupryny. Wzięła głęboki oddech i ruszyła do mężczyzn.
- Dwie cioteczki spotkały się przy stole i obgadują wszystkich gości na przyjęciu. - powiedziała stając tuż obok nich. Ull zakrył swoją mapę opierając się o blat stołu, po czym machnął ręka przewracając całą mini makietę.
- My nie plotkujemy - oburzył się żartobliwie.
Offline
Clint otworzył szerzej oczy ze zdziwienia, kiedy w dłoni Ulla dostrzegł mapę, którą rozłożył na pobliskim stoliku, aby dokładniej omówić ich plan
-Gdzie ty ją?...- Zaczął, ale ostatecznie machnął ręką, dochodząc do wniosku, że chyba nie jest aż tak ciekawy. Z wyraźnym zaciekawieniem wodził wzrokiem za winogronowymi jeźdźcami, i słuchał planu Ulla
-Nie najgorzej, ale aby ta skalna lawina nas nie uszkodziła- Mimo wszystko powinni trzymać rękę na pulsie na wypadek gdyby jego plan nagle wymknął się spod kontroli. Uchylał już usta, aby coś jeszcze powiedzieć, ale zauważył, że w ich stronę zmierzała Addie. Szybko omiótł wzrokiem salę, aby zlokalizować Robin, ale kiedy dostrzegł ją przy jednej ze ścian dość daleko od nich odetchnął z ulgą
-Chowaj cały ten majdan, blondyna na horyzoncie- Rzucił szybko w stronę Ulla, a kiedy Addie do nich podeszła uśmiechnął się nieznacznie.
-Ja mam zgoła ciekawsze rzeczy do roboty w życiu niż obgadywanie ludzi- Rzucił szybko na poczekaniu.
Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493
Offline
- Jasne - westchnęła z cwaniackim uśmiechem. - Ale nie będę się spierać.. Myślałam o tej waszej teorii z multiversum. Pomimo tego, że brzmi dość nieprawdopodobnie chciałam się upewnić. - wyjaśniła splatając dłonie przed sobą. Przeniosła wzrok na Clinta.
- Nie znasz mnie prawda? Nie spotkaliśmy się wcześniej? - zapytała niepewnie.
- Dobra, wy sobie pogadajcie, a ja.. - urwał kiedy spostrzegł Bjorna, który zmierzał dziarskim krokiem w stronę Robin. Odszedł okrążając stół z drugiej strony. Musiał się dowiedzieć co planuje ta dwójka.
…
- Co mój honorowy gość robi pod ścianą - zapytał Bjorn zatrzymując się tuż obok Robin. Oparł się o ścianę skupiając wzrok w rudowłosej..
Offline
Kiedy usłyszał pytanie Addie, Clint zastanowił się nad tym jeszcze raz. Może coś mu umknęło, może kiedyś faktycznie się spotkali, tylko to spotkanie było na tyle krótkie, że nie zapisało się w jego pamięci na tyle płytko, aby wyciągnąć je w odpowiednim momencie. Przeanalizował w dość szybkim tempie wszystkie możliwe chwile, w których mogli się spotkać, ale wynik był dokładnie taki sam
-Żonę Lokiego bym raczej zapamiętał, Thor nic nigdy o tobie nie wspominał, w ogóle uważał, że jego brat nie jest zainteresowany żadnymi stałymi miłostkami- Na pewno zapamiętałby dziewczynę, która tytułowała się żoną Lokiego. Wszyscy Avengersi byli na tego bożka cięci, a szczególnie tarcza, chciała mieć na jego temat jak najwięcej informacji. Czegoś takiego mogliby się dowiedzieć.
...................................................................
Robin opierała się plecami o ścianę, a w dłoni trzymała kielich wina. Z ulgą przyjęła fakt, że nie wzbudza aż takiego zainteresowania, jak się spodziewała, chociaż nie mogła pozbyć się wrażenia, że ten dystans, jaki zachowywali inni goście od niej, był wywołany bardziej strachem niż szacunkiem. Przyłapała kilku z ludzi na rzucaniu jej nieco przerażonych spojrzeń, zupełnie tak jakby samo naruszenie jej prywatności spojrzeniem sprawi, że zajmą się ogniem. Drgnęła nieznacznie, kiedy u swojego boku usłyszała głos Bjorna.
-Nie należę do ludzi, którzy najlepiej czują się w tłumie- Odpowiedziała i skierowała w jego stronę głowę, po czym uśmiechnęła się lekko. Nie chciała go w żaden sposób obrazić, czy zasugerować, że nie docenia jego starań, ale przyjęcia nie leżały w jej naturze. Szczególnie takie, które wydawały się być wręcz królewskie, a ona o etykiecie wiedziała tyle co nic.
Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493
Offline
Addie oparła się o blat stołu delikatnie na nim przesiadając. Gdzieś w głębi umysłu przechodziła jej myśl, że może to jedynie mocno zagmatwana historyjka, by w pokrętny sposób znów pogodzić ją z Robin. Jednak fakt, że Clint jej nie poznawał nie pozostawiał jej złudzeń.
- Ja ciebie znam, a raczej wersję ciebie z mojego świata. Spotkaliśmy się dwa razy. Pierwszy raz na bitwie o ziemię. Tej drugiej, po podróży w czasie. Drugi raz na pogrzebie Straka. Zamieniliśmy nawet parę słów. Czyli to prawda. To tak pokręcone…- westchnęła, ponieważ odniosła wrażenie, że powrót do domu jest coraz mniej prawdopodobny.
….
- Rozumiem - westchnął Bjorn. - Już jutro wszystko się zmieni - dodał z uśmiechem na ustach.
- Nareszcie. Wszystko wróci do normy. Jaki jest plan? Co robimy? - zapytał z przejęciem. - Nikt nie może się dowiedzieć, że współpracujemy. Inaczej wszystko przepadnie.
Mówiąc o niepowodzeniu, miał na myśli obecnego Ulla, on nie pozwoli mu wyjść. Sam do końca nie wiedział czemu, ale przeczucie rzadko go myliło.
- Czekaj.. chodźmy na parkiet. Tam będziemy mogli porozmawiać - powiedział wyciągając dłoń do Robin. Zauważył, że Adelaide rozmawia z łucznikiem, ale Ull przepadł. Oczywiście mógł teraz oczarowywać jakąś dwórkę, albo znów coś kombinował.
Offline
[ Wygenerowano w 0.078 sekund, wykonano 8 zapytań - Pamięć użyta: 1.44 MB (Maksimum: 1.85 MB) ]