Nie jesteś zalogowany na forum.
-Chyba większy dar do ładowania się w to kłopoty- Odpowiedziała a na jej ustach w końcu pojawił się cień uśmiechu, a złowroga mina rozjaśniła się. Nie mogła długo się na nich gniewać, tym bardziej, że tak naprawdę nie była przecież zła.
-Nie musiałabym za wami wchodzić do niebezpiecznych miejsc gdybyście sami tam nie wchodzili- Powiedziała i spojrzała prosto w jego oczy. Przecież by ich tak nie zostawiła. Clint był jej przyjacielem, Ull...jeszcze nie wiedziała do końca kim był, ale nie chciała aby stała mu się krzywda.
-Już kończę- Powiedziała ciepłym głosem widząc jego zaciśnięte dłonie na pościeli. Domyślała się, że czuł ból, ale jego duma nie pozwoli mu na to, aby w otwarty sposób go okazać. Odłożyła nieco pokrwawioną igłę i przyjrzała się swojemu dziełu. Lekcje Natashy nie poszły w las i rana powinna się dość ładnie zagoić, może nawet przy odrobinie szczęścia blizna pozostanie ledwo widoczna.
-Raczej z bólem głowy dostanie w łeb nie pomogło- Ull miał dość ciekawe sposoby na radzenie sobie z kacem. Każdy normalny po prostu strzelił by klina, Ull wolał strzelić kogoś w mordę.
Ruda drgnęła lekko, kiedy poczuła dotyk jego skóry na swojej. Nie pozwoliła mu, jednak długo nacieszyć się tą bliskością, bo zdjęła jego głowę z kolan i podłożyła mu pod nią poduszkę po czym przeniosła się na wysokość jego brzucha. Oprócz sporych siniaków, które zaczęły kwitnąć na jego skórze nie dostrzegła żadnych poważniejszych ran, ale wiedziała, że nie może tego bagatelizować. Przystawiła dłonie do jego boków w miejscu gdzie zaczynały się żebra i ucisnęła je tak delikatnie jak tylko mogła
-Nie boli?- Zapytała się -Oczywiście bardziej niż powinno- Domyślała się, że po takiej bitce musiał być cały obolały, co ją z resztą w cale nie dziwiło.
Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493
Offline
Ull westchnął cicho kiedy Robin zdjęła jego głowę z kolan i podłożyła poduszkę, która dawała przyjemny chłód pomagając lekko na ból głowy. Rudowłosa zaczęła badać jego żebra, które był mocno obite. Oczywiście czół ból, ale był asem, który otwarcie nie przyzna się do bólu.
- Kiedy mam kaca moja cierpliwość spada do zera, a racjonalne mydlenie unika mnie jak ognia. -odpowiedzią próbując się uśmiechnąć, ale rozbita warga znów zaszczypała.
-Przeżyje - powiedział wypuszczając powoli powietrze z płuc.
-Najpierw to ja szyłem ciebie - przypomniał podnosząc dłoń do rany na czole. -Szybko miałaś okazje sie odwdzięczyć - skomentował jednak rezygnując z próby dotknięcia świeżo zaszytej rany.
Offline
-Przypomnij mi, aby ciebie nie wkurzać w tym stanie- Powiedziała z uśmiechem na ustach. Żebra wyglądało na to, że były w jednym kawałku, chociaż pewnie będą mu dokuczać przez jakiś czas
-W to nie wątpię, że przeżyjesz, ale wolałabym abyś przeżywał to mniej pokiereszowany- Co miała zrobić. Miła tak naprawdę dwie opcje. Mogła im nawrzucać morałów, które odbiłyby się jak grochem o ścianę, i mogła ich po prostu poskładać starając się wykazać chociaż minimum zrozumienia.
-Fakt, chociaż ja zszyłam ciebie nieco lepiej- Powiedziała, a kiedy dostrzegła jak i ten zaczyna gmerać przy swojej świeżo naprawionej rany nachyliła się nad nim i pacnęła go w rękę tam samo jak przed chwilą Clinta
-Nie ruszaj mojego dzieła- Mruknęła i sięgnęła po szkatułkę, którą zamknęła.
-Powinieneś trochę odpocząć- Przydałoby mu się zregenerowanie nieco sił -Ale coś czuję, że uproszenie ciebie o to będzie wiązać się z cudem- Sama nie była fanką robienia z siebie ofiary. Kiedy ten pająk ją dopadł i odzyskała przytomność od razu chciała wstać i coś zrobić. Leżenie bezczynne nie należało do rzeczy, które lubiła robić.
Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493
Offline
- Nie jestem medykiem, więc wiadomo, że nie będzie to idealnie - oburzył się. Jednak po paru sekundach znów próbował się uśmiechnąć. Alkohol zaczął rozgrzewać go od środka. Miał wrażenie, że shot sprawił że z większym nasileniem czuł ból. Kiedy Robin się nad nim pochyliła by zganić go za ruszanie rany złapał ją za rękę.
- Możesz spróbować. Mnie przekonać - powiedział lekko ściszonym głosem.
Offline
Dziewczyna drgnęła lekko, kiedy poczuła uścisk jego dłoni na swojej. Skierowała wzrok prosto w jego oczy. Znowu poczuła elektryzujący dreszcz, który przeszedł przez jej ciało. Czy się nią teraz po prostu bawił, może czuł, że dziewczyna się wciągnęła w ten ich niewinny romans i zamierzał wyciągnąć z tego jak najwięcej korzyści dla siebie. Był dla niej istną emocjonalną zagadką, ale jej brakowało sił na to, aby się przeciwstawić, chociaż powinna była powiedzieć nie, to nie chciała tego robić.
-A nie poczujesz się wykorzystany?- Zapytała się i przysunęła nieco swoją twarz bliżej jego. Rude pasma spłynęły po jej ramieniu muskając delikatnie jego ramię -No wiesz, jesteś obolały, ranny to trochę niezbyt moralna okazja- Wyszeptała w jego stronę i zbliżyła się jeszcze bardziej muskając swoim nosem jego. Nie chciała tak łatwo tym razem ustępować, nie chciała po raz kolejny pokazywać swojej słabości w stosunku do niego, ale czuła, że nie będzie w stanie opierać się długo.
Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493
Offline
Ull przymknął oczy czerpiąc z jej bliskości wzmagającą się falę przyjemności. pogładził dłonią jej policzek leniwie sunąć palcami po skórze, aż wczepił je w rude włosy.
- Jestem w pełni władz umysłowych - wyszeptał po czym przyciągnął ją do siebie jeszcze bliżej i mocno pocałował starając się ignorować ból, gdy dziewczyna wylądowała na jego piersi. Objął ją w talii wolną ręką by mieć pewność, że nie postanowi mu się wyrwać.
Offline
Nie opierała się, kiedy ten ją przysunął do siebie i pocałował. Odwzajemniła jego pocałunek, czując ponownie, jak fala przyjemności zalewała jej ciało. Czuła się przy nim bezpiecznie, a wszystkie problemy, zawiłości i wątpliwości traciły na chwilę, jakie kolwiek znaczenie. Zaczęła uzależniać się od tego uczucia spokoju, jaki potrafił jej zaoferować. Była słaba w stosunku do niego, ale czy był to błąd? Nie zastanawiała się nad tym, tylko ponownie dała się ponieść krótkiej chwili. Nie odrywając się od jego ust, usiadła na jego biodrach okrakiem, starając się, jednak przy tym zadawać mu jak najmniej bólu tylko mogła. Wodziła dłonią po jego poobijanym ciele.
-Czekaj...- Wyszeptała w jego stronę, odrywając się niechętnie od niego -A Clint. Widział, że gorzej jest z tobą, ale tyle czasu, jak zacznie coś podejrzewać?- To był ten moment zdrowego rozsądku, jaki się w niej odezwał i chciała się go pochwycić niczym koła ratunkowego, który uchroni ją przed ponownym utonięciem.
Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493
Offline
Jego ciało przeszedł dreszcz kiedy dziewczyna usiadła na jego biodrach. kiedy przerwała pocałunek westchnął ciężko. Do głosu doszedł rozsądek. Ull wiedział, że rozsądnie będzie jesli Robin zjedzie na dól, ale lubił ryzyko i było mu zupełnie wszystko jedno czy łucznik dowiedziałby sie o ich małym sekrecie czy też nie. Przecież do niczego jej nie zmusza, a wręcz to ona zainicjowała ich pierwsze zbliżenie.
- Zdaje się, że musisz wybrać. Albo rozsądek, albo kolejna dawka szaleństwa - powiedział wyciągając ręce przed siebie wykonując ruch dłońmi imitując poruszające się szale wagi.
- Nie ukrywam, że wolałbym tą drugą opcje - zakończył wypowiedź syknięciem, reagując na ból żeber. Opuścił dłonie i złapał ją za biodra delikatnie zaciskając palce.
Offline
Clint nie pochwaliłby tego, co się działo między nimi. A nawet zdecydowanie by się wściekł, gdyby dowiedział się, że Robin stawia dobro misji ponad kogoś, kogo tak naprawdę ledwie zna. Na swój sposób troszczył się o nią i nie chciał, aby ktoś znowu ją skrzywdził, ale ona była dorosła, chociaż łucznik nadal patrzył na nią jak na tą dziewczynę, którą należało się zaopiekować i pokierować. Nienawidziła tego. To było jej życie i ona chciała odzyskać nad nim pełną kontrolę, dlatego przecież tutaj między innymi była.
-Jeszcze więcej szaleństwa i postradasz zmysły- Rzuciła w jego stronę z lekkim uśmiechem, po czym z ukosa spojrzała w stronę drzwi. Zacisnęła usta w wąską linię, po czym spojrzała znowu na mężczyznę. Jej pragnienia zawsze były silniejsze niż głos rozsądku, któremu rzadko się poddawała. A on, dał jej ponownie wybór. To było to, co tak bardzo lubiła. Nie mądrzył się na temat tego co powinna a czego nie.
-Kiedyś zapytałam się kogoś o to skąd wiedzieć, że podejmuje się dobre decyzje- Wyszeptała w jego stronę i chwyciła jego dłonie, które przesunęła nieco wyżej, pozwalając mu wejść pod jej koszulę. Zadrżała niespokojnie, czując jego chłodne dłonie na swoim ciele. Tak bardzo lubiła to uczucie, że za każdym razem chciała go jeszcze więcej.
-Jeśli masz wątpliwości, to rób to co podpowiada ci instynkt, nawet jeśli podpowie ci źle i wpadniesz w gówno, to wpadniesz w zgodzie z samą sobą, a to jest najważniejsze- Nie chciała przytaczać autora tej mądrości życiowej. Imię Lokiego nie było im w tej chwili do niczego potrzebne. Pochyliła się ponownie nad Ullem i pocałowała go namiętnie, pozwalając, aby jego dłonie zaczęły błądzić po jej ciele.
Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493
Offline
Ull czekał cierpliwie, aż Robin podejmie decyzje. Kiedy złapała go za ręce, był niemal pewny, że go odepchnie i wyjdzie. Z lekkim uśmiechem obserwował jak Robin przesuwa jego dłonie wyżej pozwalając by dalej ją dotykał. Myśl jaką mu przytoczyła spodobała mu się, gdyby mógł się nad nią chwilę zastanowić to właśnie byłaby kwintesencja jego jestestwa. Robił to co chciał przyjmując konsekwencje swoich działań, choć czasem góra niepowodzeń stała się tak stroma, że trudno było z niej zejść. Jednak nie był to czas na filozoficzne rozważania. Kiedy dotknął gorącej skóry Robin zapomniał o wszystkim, nawet o bólu. Jego ciało przeszedł przyjemny dreszcz kiedy ruda znów go pocałowała. Złapał za koszulę dziewczyny i zaczął ją podwijać coraz wyżej. Oderwał się od jej ust, pozbawił ją górnej części garderoby. Położył dłoń między jej piersiami i pchnął delikatnie zachęcając ją do wyprostowania. Złapał obiema dłońmi za jej piersi i zaczął je ugniatać inicjując powolne ruchy bioder. Uniósł się nieznacznie przybliżając usta do jej piersi. Pieścił je ustami słuchając jak dziewczyna zatraca się w przyjemności, którą jej dawał.
Offline
Chciała znowu skoczyć, nie martwić się tym, co będzie później. Skupienie myśli na tym co było tu i teraz było dla niej niczym narkotyk, który przenikał cały jej umysł, wywołując przyjemne dreszcze. Chłód panujący w jego pokoju przeniknął jej ciało, kiedy koszula okrywająca jej ciało została odrzucona gdzieś w bok. Odchyliła się nieco w tył. Poczuła napór jego bioder, na który odpowiedziała powolnym i leniwym ruchem. Zadrżała, kiedy jego dłonie dotknęły jej piersi, które pokryły się gęsią skórką. Oddech znacznie się przyspieszył, kiedy jego usta wodziły po delikatnej skórze. Poczuła, jak sutki jej stwardniały. Odchyliła z głośnym westchnięciem głowę w tył i przymknęła oczy, skupiając się na jego dotyku. Chociaż jego dłonie pozostawały chłodne, to dodawało to jedynie jej przyjemności. Odchyliła głowę do tyłu, odgarniając tym samym rude włosy z twarzy. Przez myśl przeszła jej niedawna rozmowa z Addie. Co ona by o tym pomyślała, że ponownie pozwoliła sobie się zatracić. Czy jej słowa były jak najbardziej trafne. Może właśnie nadszedł czas, w którym powinna ruszyć do przodu, zostawić za sobą przeszłość, która bez sprzecznie będzie do niej w trudnych chwilach powracać. Wszyscy jej powtarzali, że ugania się za cieniem, od jakiegoś czasu to robiła. Kierowała swoim życiem, cały czas mając w głowie osobę, której już tu nie było i Odyn jeden raczył wiedzieć, czy kiedy kolwiek jeszcze go spotka. Jeżeli tak, to pozostawało pytanie, czy nadal tego chciała, czy nie miała dosyć błądzenia na ośle, życia marzeniem. W końcu to miało swoje granice, w końcu chciała poczuć coś prawdziwego, i teraz właśnie to dostawała. Jęknęła cicho kiedy kolejna fala przyjemności zalała jej ciało. Naparła nieco na niego, przykładając gorące dłonie do jego klatki piersiowej. Zjeżdżała nimi coraz niżej, aż w końcu jedna jej ręka spoczęła na jego kroczu, który zaczęła delikatnie masować, aż w końcu wsunęła dłoń w jego spodnie. Czy ten raz będzie inny, co będzie czuła kiedy będzie już po wszystkim. Odkrywała tak dużo, a za każdym razem chciała więcej. Przystawiła twarz do jego głowy, starając się uważać na to, aby nie podrażniać świeżo zszytej rany i dyszała ciężko za każdym razem, kiedy jego usta drażniały jej skórę.
Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493
Offline
W chwili, gdy dłoń dziewczyny spoczęła na jego kroczu przygryzł skórę na jej pieści ssąc ją delikatnie. Kiedy wsunęła dłoń do jego spodni warknął przyciskając ją do siebie. Gama emocji jakie czuł, gdy Robin go dotykała stawała się nie do zniesienia. Zsunął ja z swoich kolan. Kiedy upadła na materac od razu zabrał się za rozbieranie. Najpierw ją pozbawił ostatnich części garderoby jakie miała na sobie, chwilę później zdjął swoje spodnie. Usiadł w poprzedniej pozycji i przyciągnął dziewczynę.
- Chodź tutaj - szepnął ponownie osadzając ja na swoich nogach. Złapał członka w dłoń i nakierował w odpowiednie miejsce. Kiedy Robin usiadła na nim westchnął głośno, po czym opadł plecami na materac. Złapał ją za biodra kierując jej ruchami, czerpiąc maksimum przyjemności ze zbliżenia. Jedną dłonią znów złapał za jej pierś ściskając palcami.
Offline
Robił z nią to, co chciał, a ona poddawała mu się zupełnie tak, jakby wcale nie była tak nieokiełznana jak mogło się wydawać. Panował nad nią, a ona po prostu mu na to pozwalała. Opadła na materac z cichym sapnięciem, obserwowała przez chwilę co Ull robi. Na jej policzkach wykwitły rumieńce, które nadały barwę jej porcelanowej skórze. Drobne piegi wśród tej czerwieni stały się jeszcze wyraźniejsze. Pomogła mu ściągnąć swoje spodnie, które podzieliły los jej koszuli. Nie musiał jej dwa razy powtarzać. Przysunęła się do niego i zasiadła na jego kolanach w lekkim rozkroku. Jęknęła głośno, kiedy znowu w nią wszedł. Poruszyła kilka razy biodrami. Uśmiechnęła się lekko, kiedy opadł na materac, a na jego twarzy wykwitło podniecenie. Ułożyła dłonie na jego klatce piersiowej i poruszała się powoli w górę i w dół. Pozwalała mu się prowadzić. Czasami przyspieszała tempo swoich ruchów, a czasami zwalniała. Pojękiwała, kiedy delikatne skurcze wstrząsały jej ciałem. Przykryła jego dłoń, która pieściła jej pierś, rozchyliła nieco usta. To wszystko było tak cudowne, że wręcz wydawało się nierealne. Nchyliła się nad nim, układając dłonie po bokach jego głowy. Przez moment wpatrywała się mu prosto w oczy próbując odczytać z nich co kolwiek. Gdyby tylko mogła, chciałaby przedrzeć się przez jego umysł, aby dowiedzieć się co myślał. Naparła na niego nieco mocniej biodrami, złożyła delikatny pocałunek na jego ustach, a potem wodziła wargami po jego szyi, pozostawiając po sobie jedynie gorący oddech na jego skórze.
Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493
Offline
Gdyby gdyby ktoś go zapytał, do jakiego uczucia porównałby chwile, kiedy jest z Robin sam na sam, z pewnością pierwsza myslą byłoby upojenie alkoholoe. Czuł się pijany jej bliskością. Kiedy dotykał jej skóry nie mógł przestać. Była jak narkotyk. Jego doznania były tak intensywne, że nie chciał przerywać tej bliskość. Spał z wieloma kobietami, ale już dawno nie czuł się tak dobrze. Robin poruszała się rytmem, który jej narzucił. Uśmiechnął się łobuzersko kiedy zdał sobie sprawę, że całkowicie się mu podporządkowała. Uwielbiał patrzeć, jak dziewczyna poddaje się swoim żądzom i całkowicie zatraca w rozkoszy. Kiedy pochyliła się nad nim i spojrzała w oczy. Syknął kiedy przeszedł go kolejny dreszcz. Dziewczyna złożyła na jego ustach pocałunek. Jej usta sunęły po rozgrzanej skórze szatyna.
Wplótł palce w włosy dziewczyny i zmusił by znów na niego spojrzała. Jego piwne tęczówki znów mogły zatracić się w błękicie jej oczu.
- Patrz na mnie - Szepnął. Jego usta były tak blisko, że muskał jej wargi delikatnie je łaskocząc.
Obie dłonie znów wylądowały na jej biodrach, Kierował jej ruchami zwiększając tempo. Mocniej wypychał biodra, przygryzł dolną wargę intensywnie wpatrywając się w jej oczy.
Offline
Robin poczuła lekkie ściśnięcie jej włosów, a zaraz potem znalazła się ponownie na wysokości twarzy Ulla, który zażądał od tego, aby patrzyła na niego. Wbiła lazur tęczówek swoich oczu prosto w jego. Spełniła jego plecenie, zatracając się w barwie jego oczu. Jej oczy były takim wielkim kontrastem, do kolorów włosów, charakteru, czy samej mocy, którą władała. W tym jednym miejscu ogień z wodą spotykały się i współgrały jak nigdy dotąd. W tęczówkach dziewczyny pojawił się błysk. Zazwyczaj był złocisty, przypominający drobne płomienie, które żyły gdzieś w jej ciele. Teraz, jednak podkręcone mocą kryształy stały się błękitne. Drobne pęknięcie pojawiło się na jej policzku, z którego zaczęła emanować niebieska poświata. Poruszała swoimi biodrami coraz szybciej i szybciej, a z jej gardła wydobywały się głośne jęki, których nie próbowała nawet powstrzymywać. Zapomniała o tym, że za drzwiami mógł stać Clint i podsłuchiwać wszystko. Przecież zostawiła go na dole, nie ruszyłby się, bo i po co. A nawet jeżeli to co jej zrobi. Da jej szlaban. Ta wizja bardziej ją rozbawiła niż zaniepokoiła. Nie będzie jej wydawać rozkazów, nikt nie będzie. Docisnęła mocniej biodra do mężczyzny, kiedy nadszedł jeden z silniejszy skurczów, ale mimo to nie odrywała od niego spojrzenie. Czuła jego oddech na swoich ustach, które przy każdym mocniejszym ruchu muskały jej rozchylone wargi. Jeszcze kilka ruchów, po czym zacisnęła dłonie w pięści po bokach jego głowy. Jęknęła głośno, a jej ciałem wstrząsnęła fala dreszczy zmuszając do naprężenia pleców. Ciepło rozeszło się po jej ciele w zastraszającym tempie. Uczucie spełnienia nie równało się z niczym innym co do tej pory czuła. Dyszała ciężko obserwując uważnie wzrok mężczyzny i przystawiła do jego policzka dłoń, kiedy pierwsza fala ekstazy zaczynała mijać.
Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493
Offline
Jęki rudowłosej były dla niego jak najpiękniejsza piesń. Kiedy przestała je tłumić rozchylił usta w szerokim uśmiechu,który po chwili zastąpiło skupienie. Na jej twarzy zauważył pojedyncze pęknięcia. W oczach tańczyły błękitne iskierki. Wyglądała jak prawdziwa bogini, potężna, piękna i całkowicie poddana jego woli. Poczuł skurcz, który zawładnął dziewczyną. Zatrzymał się na chwilę, po czym jeszcze raz wypchnął biodra. Złapał ją za talie i przeturlał sie z nią nie przerywając bliskości. Kiedy to ona znalazła się pod nim uniósł się nieco na rękach i wykonał jeszcze kilka mocnych pchnięć po czym sam doświadczył spełnienia jęcząc w jej rozchylone usta. Oparł czoło o jej. Zapomniał o ranie tuż nad linią włosów. Kiedy poczuł ból syknął odsuwając się od dziewczyny. Przeturlał się na materac tuż obok niej.
- Jebane krasnoludy - warknął powstrzymując się przed ponownym dotknięciem rany.
Offline
Robin opadła na materac zdyszana, po czym spojrzała na Ulla, który legł obok niej i wspomniał o swoich niedawnych wyczynach. Dziewczyna przekręciła się na bok, podpierając głowę na dłoni.
-Czym jest wojownik bez ran bitewnych- Rzuciła w jego stronę z lekkim uśmiechem. Ogień w jej oczach powoli zanikał, tak samo jak drobne pęknięcie, które wchłaniała się. Chwila utraty kontroli, tak nieoczekiwana, ale jednocześnie wspaniała. Nie hamowała się z niczym, a on nie uciekł przerażony, że mogła zrobić mu krzywdę. Przecież tego by nie zrobiła, nigdy świadomie.
-Z resztą coś mi mówi, że w obrywaniu masz doświadczenie- Dodała po chwili milczenia i przysunęła się nieco bliżej, wodząc palcami po jego klatce piersiowej. Tak bardzo cieszyła się z tych krótkich. chwil intymności. Mogli być tylko we dwoje, oddać się przyjemności, nie martwić się o cały świat, który zostawiali gdzieś za sobą.
-Zagoi się, przy odrobinie szczęścia zostanie niewielka blizna, o ile nie będziesz majstrował przy szwach- Kątem oka spojrzała w stronę okna. Najchętniej zostałaby tutaj i więcej nie pokazywała się na dole w gospodzie. Wiedziała, jednak, że przygoda w końcu się znowu o nich upomni i będą musieli opuścić ciepłe łóżko, aby stawić czoła nowym przeszkodom jakie przed nimi wyrosną.
Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493
Offline
- Blizny są chlubą - powiedział podkładając pod głowę ramię. Kiedy Robin znów się do niego przysunęła jego serce zabiło mocniej. Co go zaniepokoiło. Musiał postawić granice, inaczej historia znów zatoczy koło, a tego już by nie zniósł. Jednak nie teraz. Jeszcze nie dziś. Kiedy, widział jak jest zrelaksowana, a uśmiech bez przerwy pojawia się na jej ustach nie umiał znaleźć słów.
- Jestem asem. Walkę mam we krwi, czy na polu bitwy czy w burdelu. Wiadomo, że nigdy nie unikniesz wszystkich ciosów. - odpowiedział. Wolna ręką sięgnął do jej włosów i zaczął obracać rude pasma miedzy palcami.
- Tak jest szefowo - prychnął wesoło przeciągając się. - Trzeba wstać - stwierdził, jednak chciał przeciągnąć tą chwile najdłużej jak się da. Ułożył się bokiem, tuż przed twarzą Robin podpierając policzek na dłoni.
- Trzeba by obmyślić jakiś plan działania - powiedział zaczynając się zastanawiać nad ich obecna sytuacją, całej grupy. Wychodziło na to, że kryształ robił co chciał i nie zamierzał nikomu się podporządkować. Chętnie sam by się zajął rozwiązaniem zagadki, ale żeby korzystać w pełni ze swoich mocy musiałby znów stać się sobą, co nie wchodziło w grę. Przynajmniej na razie.
- Co robiłaś z toporem? Zanim dołączyłaś do mnie i Hargiego? - zaciekawił się.
Offline
Uśmiech Robin nieco przygasł, kiedy Ull poruszył temat topora, który bezpiecznie spoczywał w jej pokoju. Domyślała się, że wcześniej czy później o to się zapyta. Wzięła głęboki wdech.
-Próbowałam nagiąć go do swojej woli- odpowiedziała wprost bez żadnej próby wykręcania się. Widział ją wtedy przemoczoną i brudną od kurzu z toporem w ręku musiało go to zastanowić, o ile sam już nie domyślił się, co próbowała zrobić.
-Pomyślałam, że skoro przez chwilę się z nim połączyłam, to mi się uda. Cholerstwo miotało mną po tej jaskini, jak miało ochotę- Chciała, aby następnym razem im się udało, i mogliby odesłać Addie prosto do domu bez kolejnych nieplanowanych przystanków.
-On ma jakiś plan...wiem głupio to brzmi, ale jak mówiłam to trochę tak, jakby ten kryształ miał swoją świadomość. Jedyne co mi się udaje to wchłonąć trochę jego mocy, ale to wszystko- Chociaż nie bardzo rozumiała dlaczego. Od czasu wyjścia z domu Bjorna miała wrażenie, że siły ją opuszczają, a kiedy połączyła się z kryształem, czuła się znacznie lepiej, zupełnie tak jakby nowa moc w nią weszła i dużo łatwiej szło nad nią zapanować. Może to zasługa naszyjnika, który dostała, albo po prostu moc kryształu była inna, bardziej ustabilizowana, ale nadal niepokorna i nieskora do służenia komu kolwiek.
Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493
Offline
Ull mruknął zamyślony. Pierwszy raz miał do czynienia z czymś takim, a zasadzie tylko obserwował. Fascynował go ten kryształ i chciałby z nim popracować, poznać jego moc, właściwości. Pytanie krążyło w jego głowie, ale nie wiedział, jak zareaguje Robin na propozycje by dała mu topór.
- Uwierz.. widziałem tak nieprawdopodobne rzeczy. Mało co jest w stanie mnie zdziwić - powiedział z uśmiechem - Ten cały kryształ, to ciekawa rzecz - dodał bardziej poważnie. - Może ci pomogę? Co dwie głowy to nie jedna- zaproponował z lekkim wzruszeniem ramion.
Starał się nie dać po sobie poznać, że zależy mu na tym. Powoli podniósł się do siadu. Rozejrzał się po pokoju szukając ubrań. Kiedy je namierzył, zebrał się w sobie i wstał z łóżka. Najpierw naciągnął na siebie spodnie, przeszedł po pokoju w poszukiwaniu butów.
Offline
Robin zmarszczyła brwi, kiedy ten zaproponował, że mógłby jej pomóc. Coś jej podpowiadało, aby na to się nie godzić, ale przecież Ull miał już tyle okazji, aby zwiać z toporem i poradzić sobie z nim samemu. Mimo to tego nie zrobił. Czy powinna wykazać się, chociaż odrobiną zaufania. Obserwowała, jak mężczyzna wstaje i zaczyna się powoli ubierać. Ona usiadła na łóżku i podciągnęła kołdrę nieco wyżej zasłaniając się. Sama mogłaby łazić do tej jaskini każdej nocy a i tak pewnie wszystkie jej próby skończyłyby się dokładnie w ten sam sposób co ostatnio. Będa tak stali dalej w miejscu, a na jej ciele jedynie pojawią się nowe siniaki od walenia plecami w twarde skały jaskini.
-Dobrze- Odpowiedziała po chwili milczenia, kiedy przeanalizowała wszystkie za i przeciw. Clint by tego nie pochwalił, on w ogóle najchętniej by zniszczył ten topór i zapomniał o istnieniu kolejnego kamienia nieskończoności. Nie byłby zadowolony z faktu, że Robin próbowała nad nim zapanować, a jeszcze mniej z tego, że Ull też przy nim majstrował.
-Spróbujemy dzisiaj, wieczorem, o ile starczy ci sił- Mruknęła i sama podniosła się z łóżka, po czym zebrała z ziemi swoje ubrania, które naciągnęła na nagie ciało. Nie chciała, aby kryształ zrobił Ullowi krzywdę, wolała przy tym być tak na wszelki wypadek.
-On jest naprawdę potężny, wiem, że jeżeli dostanie okazje, zabije nas bez zawahania się- Wyszeptała w jego stronę. Podeszła do niego od tyłu i przylgnęła do jego pleców, obejmując delikatnie. Nie była to przyjazna rzecz i ona doskonale o tym wiedziała. Fakt, że pozwolał whłonąć trochę swojej mocy był raczej aktem miłosierdza niż faktycznym gestem przyjaźni.
Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493
Offline
Kiedy Robin zgodziła się pokazać mu topór. Przygryzł dolna wargę by nie wypuścić pchającego się na nie uśmiechu. Pokiwał głową z wdzięcznością.
- Zgoda. Nie mam planów na wieczór - uśmiechnął się lekko, wręcz niewinnie. Kiedy włożył buty zaczął rozglądać się za czystą koszulą. Kiedy Robin przylgnęła do jego pleców po jego ciele przeszedł przyjemny dreszcz. Pochylił głowę obserwując jej dłonie, które przyległy do jego torsu. Musiał coś szybko wymyślić, zanim to zajdzie za daleko.
- W takim razie musimy uważać - rzucił miękko przez ramię. Nakrył jej dłonie swoimi i powoli sunąć po skórze zsunął je z siebie. Obrócił się przodem do dziewczyny i przyciągnął ją do siebie składając na ustach delikatny pocałunek.
- Leć na dół. Ja się wykąpię i dołączę. Pozwalam ci powiedzieć, że byłem gorszy niż dziecko. Gdyby zapytał czemu tak długo cię nie było - powiedział odsuwając się od rudowłosej.
- A wieczorem przyjrzymy się temu świecącemu cacku - rzucił biorąc do ręki czystą koszulę z torby.
Offline
Dziewczyna przymknęła oczy, kiedy ją pocałował. Teraz wpakowała w to wszystko drugą osobę. O siebie nie dbała, mogła uderzać w te skały do ostatnich sił, ale z nim było inaczej. Bała się tego co Ull mógłby wymyślić. Wiedziała, że on również nie cofnie się przed niczym. Wypuściła cicho powietrze kiedy odsunął się od jej ust po czym pokiwała lekko głową. Kolejne tajemnica zaczęła ich łączyć i kolejny raz nie mogła nic powiedzieć Clintowi. Czuła się z tym paskudnie, trochę tak jakby nagle zaczynała traktować go jak wroga, ale nie dawał jej wyboru. Nie ufał jej decyzjom, nawet jeżeli zaprowadzały ją nad przepaść, to po prostu czasami tak musiało być. Nie da rady uratować wszystkich, a w szczególności jej samej. Niechętnie odsunęła się mężczyzny i ruszyła w stronę drzwi, za którymi po chwili zniknęła. Powoli zeszła na dół i od razu ujrzała Clinta, który dalej trzymał się za obolały nos, z którego wystawały opatrunki. Szybko zmyła ze swojej twarzy zmartwienie, które mogło wskazywać na to, że właśnie jakieś decyzje zostały podjęte i usiadła naprzeciwko łucznika na jednym z wolnych krzeseł.
-Ile można czekać?- Zapytał się, a dziewczyna drgnęła lekko
-Wybacz, ale rozcięcie, było trochę głębsze niż myślałam- Nie miała zamiaru mówić, że Ull nie był dzielny, chociaż to najpewniej poprawiło by łucznikowi nastrój.
-Co z Addie?
-Nie najgorzej, jak na to, przez co przeszła, to dobrze się trzyma. Zjadłyśmy coś normalnego, pogadałyśmy. Może jak dobrze pójdzie, niedługo wyjdzie-
Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493
Offline
Addie nadal nie była do końca pewna, jak udało się jej namówić medyka na to by wypuścił ja z lecznicy, ale była szczęśliwa mogąc wyjsc na ulice pełną przechodniów. Fizycznie jej stan był stabilny, dochodziła do siebie, ale miecza pewnie nie podniesie jeszcze jakiś czas. Gorzej było z duchem, ale jej medyk nie miał lekarstw by uleczyć zranioną duszę. Wiedziała, że będzie musiała przepracować to w swoim tempie i zamierzała to zrobić.
Elfica, która pomagała medykowi znalazła jej suknię, która do niej pasowała. Biała lniana sukienka miała długie szerokie rękawy. Na suknie założyła długą sznurowana z przodu narzutke w kolorze zgaszonego burgundu. Elfica pomogła jej zasznurować górną część burgundowej kamizelki, której końce rozchodziły się po spódnicy do samego jej końca. Blondynka przeczesała palcami włosy i odrzuciła je na plecy. Przejrzała się w lustrze. Nadal jej skóra nie odzyskała rumieńców, ale bardziej wyglądała na zmęczoną niż chorą. Na odchodne, razem z peleryną, z która przyszła otrzymała woreczek pełen ziół, które obiecała wypić do ostatniej garści. Zarzucając na siebie pelerynę ruszyła wolnym, spacerowym krokiem w stronę miasta. Okazało się, że Ull zapłacił za wszystko, więc przynajmniej tym nie musiała się martwić. Nie pamiętała drogi jaką przebyła pierwszy raz. Jednak nie stanowiło to większego problemu, ponieważ zapytała o drogę jednego z przechodniów. Na niektórych budynkach wisiały karty. Blondynka zauważyła, że karty zdobią co drugi budynek, a przystające przy nich grupki rozmawiały o czymś z poruszeniem. Również ona podeszła do jednego z plakatów i przeczytała jego treść. To był plakat informacyjny i odbywającym się tego dnia sądowi, który prowadzi władca miasta w wielkiej sali. Dziewczyna ruszyła w dalszą drogę.Nie mogąc się doczekać min towarzyszy kiedy ja zobaczą. Musiała przyznać, że przywiązała się do nich. Mimo, że czasem się kłócili, to nie wyobrażała sobie żeby kogoś z tej zgrai mogłoby zabraknąć. W końcu zauważyła znajomy szyld z ścięta różą. Drzwi były otwarte. Kobieta zdjęła kaptur z głowy i weszła do środka. Rozejrzała się po sali w poszukiwaniu znajomych twarzy. Jej uwagę zwróciła ruda czupryna. Uśmiechnęła się lekko wspominając wcześniejszą wizytę Robin w lecznicy. Naprawdę miło spędziła z nią czas. Nawet kilka razy szczerze się uśmiechnęła rozpraszając czarne chmury w jej sercu. Powoli podeszła do stołu przy, którym siedziała Robin.
- Cześć - przywitała się odkładając na blat stołu woreczek, który dostała od medyka..
Offline
Robin podskoczyła w miejscu, kiedy usłyszała za swoimi plecami znajomy głos. Clint wlepił wzrok gdzieś ponad jej ramieniem wyraźnie nie mogąc uwierzyć w to co widzi. Ruda odwróciła się, a kiedy zobaczyła Addie nie mogła powstrzymać się od lekkiego uśmiechu, który na chwilę przegonił jej myśli na temat tego co ona i Ull planowali zrobić.
-No proszę, a kto to zmartwychwstał- Powiedziała odprowadzając ją spojrzeniem. Nie chciała dać po sobie poznać, że znowu uległa dziwnemu pragnieniu jakie zaczęło pojawiać się w jej duszy i przejmowało kontrolę nad umysłem. Może Addie to wyczuje, ale nie chciała tego tematu podnosić przy Clincie, który przez moment zrobił taki gest jakby chciał objąć blondynkę, ale jęknął cicho, kiedy obolały brzuch dał o sobie znać. Robin przewróciła oczami i podparła dłonią głowę patrząc z politowaniem na pokiereszowaną twarz łucznika.
-Panu "ostrożność przede wszystkim" przypomniały się lata młodzieńcze, jedynie zapomniał że nie jest już tak młody- Nie powstrzymała się przed złośliwością, która cisnęła się jej na usta
-Jak z dziećmi, nie można ich zostawić na pięć minut- Dodała po chwili milczenia, ale mimo wszystko uśmiechnęła się lekko.
-Chciałabyś być w takiej formie w jakiej ja jestem pomimo wieku. Powaliłbym ciebie bez większego problemu- Robin zmarszczyła brwi i pokiwała lekko głową w geście stwierdzenia "ależ oczywiście nikt w to nie wątpi"
-Ull też oberwał, zajęłam się nim, poszedł się wykąpać bo trochę go krwią zalało- Dodała i przez ułamek sekundy jej spojrzenie zetknęło się oczami Addie. Odchrząknęła jednak głośno nie chcąc przedzierać się przez jakieś niewygodne pytania.
Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493
Offline
[ Wygenerowano w 0.065 sekund, wykonano 9 zapytań - Pamięć użyta: 1.26 MB (Maksimum: 1.65 MB) ]