Nie jesteś zalogowany na forum.
-Robin, czekaj, ja...- Próbował ją zatrzymać kiedy doszło do niego to co właśnie powiedział. Był wkurzony i walnął to co ślina przyniosła mu na język. Nim, jednak zdążył w jakiś sposób wyjaśnić cała sytuację, poczuł jak Ull mocno ściska jego ramię. Padł pierwszy cios, który zalał falą bólu jego twarz. Nie zdążył nawet osłonić się przed kolejnymi, i nawet nie wiedział ile ich otrzymał, bo w pewnym momencie zrobiło mu się ciemno przed oczami, i cała gospoda dosłownie znikła za mgłą, a on stracił przytomność.
Ruda biegła przed siebie na złamanie karku, chociaż nawet nie wiedziała dokąd chciała dobiec. Nie zważała na oburzone głosy krasnoludów, które odpychała od siebie, aby przedrzeć się jak najszybciej przez tłum. Strugi łez spływały jej po policzkach, czuła się zupełnie tak jakby właśnie umierała, ale śmierć ostatecznie nie chciała jej zabrać, tylko zamiast tego z wyraźną satysfakcją obserwowała jej agonie.
-Nie powiedział...nie mógł...- Mówiła do siebie zdyszana. Chciała sama siebie przekonać, że to było tylko koszmarem, że wymyśliła to sobie, ale ból w jej wnętrzu co chwila przypominał o tym, że nie śniła. Zatrzymała się tylko na chwilę, kiedy poczuła kucie w boku. Złapała kilka głębszych oddechów, po czym ruszyła dalej przed siebie. Nogi poniosły ją prosto do jaskini, którą znalazła kiedyś przez przypadek. Nie bardzo wiedziała jak tu się znalazła. Podeszła na drżących nogach do jeziorka i uklękła przy brzegu wpatrując się w gładką taflę wody, którą burzyły łzy, które cisnęły się jej do oczu i zatrzymywały na chwilę na rzęsach, aby ostatecznie wpaść do wody. Objęła się dłońmi licząc na to, że chociaż to zminimalizuje jej ból, ale nic to nie dało. Nawet nie wiedziała, kiedy z jej gardła wydobył się głośny krzyk rozpaczy.
Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493
Offline
Addie wniosła Clinta na piętro z pomocą elfa. Posłała posłańca po Medyka bo była dość mocno przejęta jego stanem. Nie spodziewała się takiego obrotu spraw. Clint przesadził i to bardzo. Addie nie wyobrażała sobie jak teraz czuła się Robin. Bardzo chciałby być teraz przy niej, ale odniosła dziwne wrażenie, że jest w dobrych rękach o ile uda mu się ją znaleść.
…………..,
Odnalezienie tropu dziewczyny nie było trudnym wyzwaniem biegł za głosem klnących krasnoludów, którzy wygrażali sie w określonym kierunku. Płuca paliły go żywym ogniem. W sumie mógł raz sobie odpuścić i zamknąć gębę na kłódkę, ale to było silniejsze od niego. Zawsze musiał wtrącić swoje trzy grosze. Pamięć ostatniego dnia wróciła do niego w chwili kiedy Clint uderzył go w twarz. Pamietam jazdę słowo jakie do niej powiedział i czemu to zrobił. Kurwa… wszystko wymknęło się spod kontroli. Gdyby od początku szedł za swoją radą nie byłoby kłopotu. Teraz musiał to jakoś załagodzić. A przynajmniej spróbować. Potem wymyśli jak wykrecic sie z tych obietnic. No bo przecież niebożę dopuścić do tego by trzeci raz historia się powtórzyła. Kiedy minął ostanie domy stanął przy kamiennej ścianie, w której były wyryte stare szyby kopalniane. Teraz było trudniej. Robin na pewno wbiegła do środka, ale w która poszła stronę. Pochylił się do przodu próbując wyrównać oddech. Wszedł do szybu. Panowała tam niczym niezmącona cisza. Zacisnął pieść i wyszeptał zaklęcie. Kiedy rozwinął palce, z jego dłoni wypłynęły małe zielone drobinki oświetlające mu drogę. Kolejna inkantacja. Świecące drobinki zaczęły lecieć w kierunku najbliższego ciepła. Jedyną osobą w tych tunelach mogła być Robin. Albo jakieś górskie gnomy.
Szedł powoli uważając na każdy krok. Nagle do jego uszu dotarł krzyk pełny bólu i rozpaczy. Wiedział, że idzie w dobrą stronę. Drobinki zaprowadziły go do jaskini. Na brzegu podziemnego jeziora klęczała Robin. Była w totalnej rozsypce. Znowu pocieszanie… tym razem to była jego wina. Obserwował jak drobinki leniwie zaczęły krążyć wokół Robin. Zbliżał sie powoli, krok po kroku. Próbując wymyślić co ma jej powiedzieć.
- To moja wina, Biedroneczko- wypadło z jego ust zanim zdążył zacisnąć usta.
Offline
Dziewczyna drgnęła lekko, kiedy usłyszała za swoimi plecami głos Ulla. Szybkim ruchem dłoni otarła oczy z łez. Nie chciała, aby czuł się winny. Łzy jednak nie chciały przestać lecieć, za każdym razem kiedy je wycierała, te na nowo zbierały się w jej oczach i nie była tego w żaden sposób powstrzymać
-Nie...nie twoja- Wyszeptała i spuściła lekko głowę w dół, ale nawet nie patrzyła na niego -Wiedziałam, że się wścieknie, ale...było mi tak dobrze, pierwszy raz od długiego czasu czułam coś prawdziwego, że nie byłam w stanie tego przerwać, a teraz chociaż wiem, że to najwyższy czas, to nie chcę tego robić- Powiedziała, a przez jej głos przeszedł cichy szloch, który skryła zasłaniając dłonią usta.
-Głupia egoistka, która myśli tylko o sobie- Wyrzuciła. Czy znowu miała rezygnować ze swojego szczęścia tylko po to, aby druga osoba mogła spokojnie żyć i nie martwić się o nią.
-Może to ze mną jest coś nie tak. Każdy normalny cieszyłby się, że ma kogoś kto o ciebie się troszczy, ale mi to nie wystarcza...zawsze muszę chcieć więcej i więcej- Dodała i skuliła się ukrywając głowę między ramionami. Czuła się paskudnie sama ze sobą. Najgorsze było to, że pomimo winy Clinta ona bardziej dostrzegała swoje błędy. Powinna być na niego wściekła, nie chcieć go nigdy więcej widzieć na oczy, ale przecież to ona wszystko zainicjowała.
Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493
Offline
Już wolałby kolejny raz dostać w mordę. Jednak padło na to, że musi być pocieszycielem. W stolicy wyśmiali by go za te chwile słabości. Rozejrzał się dookoła. Z pewnością byli tu sami. Podszedł do rudowłosej i usiadł tuż za jej plecami. Usiadł po tureccy i popatrzył chwile w kamienne sklepienie.
- Odpuścisz, czy nie zawsze znajda się głosy mówiące ci, że źle zrobiłaś. Popełniłaś błąd. - zaczął. - Może zaczynam się powtarzać, ale powinnaś robić wyłącznie to na co ty masz ochotę. - dodał z lekkim uśmiechem. - Coś wiem na temat posiadania więcej niż mam. Ciągnie się to za mną od paru wieków i wiesz co? Mówili o mnie że jestem egoista, samolubem, narcyzem. Nie żałuje żadnej z tych decyzji. Dlaczego? Bo… - westchnął - bo były moje. Wpadałem z tarapaty, owszem. Czasem zakrawało to o śmierć, ale przecież tu jestem. Sama to powiedziałaś, nawet jeśli wpadniesz w gówno to w zgodzie z samym sobą. Bywa tak, że nawet bliscy nie rozumieją tych decyzji. Mogą się nie zgadzać, ale nie maja prawa oceniać, zwłaszcza w nerwach.- wyjaśnił rysując palcem na piasku niezidentyfikowane symbole.
Offline
Robin wysłuchała w milczeniu Ulla. Nie wiedziała co miała mu na to odpowiedzieć. Wiedziała, że miał rację, ale jednocześnie nie przypuszczała, że jeżeli postanowi iść własną drogą to konsekwencje dosięgną ją tak szybko. Myślała, że uda się jej od nich uciec przez dłuższy czas, że pozna osąd dopiero dużo później. Czuła jego bliskość za swoimi plecami i tyle jej wystarczało, aby chociaż trochę się uspokoić.
-Loki mi to powiedział kiedyś. To był moment, kiedy wszyscy próbowali mnie zmieniać, wyszkolić na dobrego Avengersa, na bohatera, ale z bohatera we mnie nie jest dużo. Gdybym miała do wyboru uratowanie z płonącego wieżowca ludzi, czy najbliższą osobę, to rzuciłabym się na ratunek tej najbliższej- Jej głos nieco się uspokoił, chociaż ciało nadal drżało od mocy smutku jaki odczuwała, a może po prostu było jej zimno, chociaż nie powinna tego czuć, zazwyczaj odczuwała ciepło, ale teraz kiedy się wypłakała czuła się zupełnie tak, jakby z jej barków ktoś ściągnął część ciężaru jaki odczuwała od jakiegoś czasu.
-Ja też Ull nie żałuję niczego- Dodała po chwili milczenia. To co się zadziało między nimi za zamkniętymi drzwiami pokoju, nie było czymś co położyło się cieniem na jej życiu, wręcz przeciwnie. Okazało się dziwnym światełkiem w tunelu, którego nie widziała już od bardzo dawna.
-Niczego mi wtedy nie obiecałeś- Odezwała się i pociągnęła nosem po czym otarła twarz z łez i powoli odwróciła się w stronę mężczyzny, aby spojrzeć mu w oczy -Nigdy bym tego nawet od ciebie nie wymagała, bo wiem jak to jest z obietnicami. Obiecasz coś, a potem nie zawsze dasz radę to dotrzymać, czasami nawet nie z własnej woli, a wtedy boli jeszcze bardziej- Nie potrzebowała pięknych i wzniosłych słów, ich już się w swoim życiu nasłuchała wystarczająco dużo.
-Poprosiłeś tylko abym została, a ja się zgodziłam- Dał jej jasno do zrozumienia, że nie łączy zbyt wątków z ich ostatniej rozmowy, więc postanowiła mu nieco rozjaśnić sytuację.
-Zgodziłam się bo...- Urwała po nieprzyjemny skurcz w gardle odebrał jej na chwilę możliwość wypowiedzenia się. Nowa porcja wody stanęła w lazurowych tęczówkach, ale ona teraz starała się dzielnie nie pozwolić popłynąć łzom.
-Bo wiem czym jest samotność. Wiem jak to jest, kiedy chociaż masz znajomych, może jakiś przyjaciół, otaczają cię ludzie, ale ty nadal czujesz pustkę, która wyżera twoje wnętrzności każdego dnia. Nikt na to nie zasługuje- Powiedziała i wyciągnęła dłoń w jego stronę i pogładziła go delikatnie po policzku
-Nawet najgorszej osobie nie życzę tego, aby umierała powoli
Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493
Offline
- Nawet całkiem niegłupi ten twój kochaś - westchnął z uśmiechem na ustach. Zajął się swoimi rysunkami na piasku dając rudej spokojnie się wygadać. Kiedy zaczęła mówić o obietnicach zamarł na chwile. To był ten moment, w którym musiał wybrać kłamstwo albo prawdę. Od początku podróży wiedział, że Robin jest niezwykła, ale widział tylko jej potencjał. Kiedy zaczęli gadać, od słowa do słowa wyszło, że jest troskliwa, ciepła, delikatna. Choć głęboko to w sobie chowa, kiedy świat widzi w niej roztrzepaną pannice z ciągotami do adrenaliny on mógł już spokojnie stwierdzić, kiedy zakłada maskę. W tej chwili była totalnie roztrzęsiona. Emocje wylały się z niej, mógł bez problemu powiedzieć jej wszystko co chciał. Na przykład, że chodziło mu o to, by nie zostawiała go w tamtej chwili, nie porzucała swoj świat. Uwierzyła by mu. Kiedy pogładziła go po policzku wiedział, że nie powinien tego robić. Ale to było silniejsze od niego.
Przykrył dłonią jej dłoń. Czuł przyjemnie rozchodzące sie po ciele ciepło. Jakby krater w jego duszy zaczął powoli zanikać. Sięgnął obiema dłońmi do jej policzków i pogłaskał wilgotną skórę.
- Co ty ze mną zrobiłaś ognista dziewczyno? -szepnął stykając jej czoło ze swoim. Jednak zanim zrobił kolejny krok musiał coś jeszcze z siebie wyrzucić.
- Nie obiecałem ci nic wtedy. Teraz tez nie zamierzam - westchnął ciężko- nie wiem czy będę w stanie to zrobić. Zrozumiem jeśli się rozmyślisz. Nie jestem dobry. Dopiero teraz okaże się w którą drogą będziemy podążać. Jeśli taki układ ci odpowiada, bez obietnic… przynajmniej narazie to spróbujmy zmniejszyć ten krater samotności.
Offline
Robin przymknęła na chwilę oczy, kiedy jego dłonie dotknęły jej skóry, a po policzkach popłynęło parę łez, które spadły na jego dłonie. Przysunęła się do niego bliżej.
-Nie chcę obietnic- Wyszeptała w jego stronę -Potrzebuje ciebie i to wszystko- Czasami gestami można było zdradzić znacznie więcej, a Ull chociaż może nie świadomie to właśnie to robił. Może zupełnie przez przypadek odkryła to jak do niego dotrzeć
-Ja też nie jestem dobra i nigdy nie będę, ale nie chcę abyś się wyniszczał. Nawet jeżeli Odyn miał powód, to nie zasłużyłeś na to, ta kara jest bestialska i nieludzka, nawet dla kogoś złego- Nie znała jego przeszłości dokładnie, ale wiedziała czym była samotność, miała dużo czasu na to, aby poznać ją z bardzo bliska. Skazywanie kogokolwiek na nią, świadczyło jedynie o tym, że taka osoba była prawdziwym potworem, i to właśnie jej należał się tytuł najgorszej osoby na świecie.
-Nie chcę, abyś więcej cierpiał, i jeżeli mam jakikolwiek wpływ na to, to chcę zrobić wszystko, aby tak było- Dodała po chwili milczenia. Martwiła się o niego, bała się, że w końcu to wszystko go przeciąży za bardzo, bo przecież każdy ma jakieś swoje granice.
Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493
Offline
Tak długo nie rozmawiał z nikim o tym co tak naprawdę czuje, że zapomniał jakie to uczucie. Kiedy był tak blisko Robin czuł, że być może znów będzie mógł się otworzyć. Oczywiście do granicy. Granicy, którą wyznaczało zaklęcie płynące w jego żyłach.
- Chyba na tyle mnie stać. Dam ci siebie - szepnął uśmiechając się lekko. Nie chciał mówić o Odynie ani karze jaką mu wymyślił. Odebrał mu wszystko i Ull miał zamiar mu się odwdzięczyć. Jednak nie chciał by Robin była częścią tej zemsty. Nie dotyczyło jej to, a tym bardziej nie może dopuścić do tego by to ona płaciła za niego. Potarł delikatnie nosem jej nos. Rozchylił wargi. Przysunął ja bliżej i nie zwlekając dłużej wpił się w jej usta. Przeniósł dłonie na jej talie i mocno zacisnął palce.
Offline
Robin domyślała się, że to w co się pakowała nie było w żaden sposób proste, i teraz na pewno nie odejdą w stronę zachodzącego słońca. Na nich czekały jeszcze tragiczne chwile, których jeszcze nie dostrzegali, ale które nadejdą bez sprzecznie. Nie chciała, jednak o tym teraz myśleć, bo chociaż przyszłość była niejasna, to wolała skupić się na tym co działo się tu i teraz.
Kiedy Ull ją pocałował mruknęła cicho, a po jej ciele znowu przebiegł dreszcz. A niech mówią co chcą, niech próbują ją przekonać do tego, że to co robi jest szaleństwem, pewnie było, ale czy ona mogła zrobić chociaż raz coś normalnego. Nudno by wtedy było, gdyby zawsze trzymała się utartych zasad i nie przekraczała nigdy granic. Zarzuciła mu dłonie na szyi i usiadła na jego nogach całując cały czas. Przynosiło jej to ulgę, smutek powoli mijał, chociaż nadal nie zapomniała o słowach jakie Clint do niej wypowiedział. Wybaczy mu, bo przecież taka była rola przyjaciół, tym bardziej, że doskonale wiedziała, że jego słowa nie miały odzwierciedlenia w jego myślach. Był zły, może sam nieco zagubiony i dał się ponieść niepotrzebnie emocjom. Wodziła dłońmi po jego plecach i przycisnęła go nieco bardziej do siebie tak, że ich klatki piersiowe stykały się niemal w każdym możliwym punkcie.
Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493
Offline
Sunął dłońmi po jej plecach i talii. Uwielbiał ją dotykać. Jedną dłoń przesunął na jej kark. Wplótł palce w rude włosy pociągnął lekko do dołu odrywając się od jej ust. Pocałował jej brodę powoli zostawiajac kolejne wilgotne ślady na jej szyi. Wolną dłoń wsunął pod jej bluzkę gładząc palcami nagą skórę. Przyciskał ją do siebie z całych sił.
Nadal nie mógł uwierzyć, ze się na to zgodził. Miał jeszcze tyle kłamstw do opowiedzenia, by jego historia była spójna. Za dużo pokazał ze swojego prawdziwego życia, teraz będzie musiał się napracować, żeby połączyć to z życiorysem Ulla.
Jego usta dotarły do granicy bluzki. Za pomocą obu rąk złapał krawędź bluzki i pociągnął ja do góry. Nachylił się do jej piersi. Gryzł, całował obie, na zmianę wsłuchując się w jej przyspieszający oddech.
Offline
Kiedy dziewczyna poczuła delikatne szarpnięcie za jej włosy stęknęła cicho, ale odchyliła głowę do tyłu. Wpatrywała się w kamienne sklepienie nad ich głowami. Zawsze kiedy czuła jego dotyk, czy usta na swojej skórze wszystkie wątpliwości wyparowywały w ułamku sekundy. Umysł się oczyszczał i był wolny od wszelkich za i przeciw, które na każdym kroku toczyły ze sobą zażarty bój, aby zmusić dziewczynę chociaż raz do racjonalnej decyzji. Pech chciał, że to zazwyczaj argumenty za wygrywały. Uniosła nieco ręce w górę, kiedy Ull zaczął ściągać z niej bluzkę. Przyjemny chłód jaskini otulił jej nagie ciało wywołując przy tym falę dreszczy, które podsycał jeszcze bardziej Ull. Jęknęła cicho i zamknęła oczy, kiedy jego usta pieściły jej piersi. Byli tu sami, w końcu nie musiała się martwić o to, że nagle wejdzie ktoś nieproszony. Robin ułożyła dłoń na jego klatce piersiowej i pchnęła delikatnie zmuszając tym samym, aby ten odchylił się nieco w tył. Pochyliła się nad nim układając obie dłonie po bokach jego głowy. Przez moment wpatrywała się prosto w jego oczy niemal świdrującym spojrzeniem. Znowu to samo, lazur jej tęczówek tak niespójny z naturą jej mocy, a jednocześnie tak cholernie pasujący do całego obrazka, próbował przedrzeć się przez wszystkie zapory jakie tylko on chciał stawiać. Wsunęła chłodne dłonie pod jego koszulę podwijając coraz wyżej, aż w końcu pozbawiła go jej, a potem skupiła się na jego nagim torsie obsypując go pocałunkami. Delikatnymi, ale jednocześnie stanowczymi i żarliwymi zupełnie tak, jakby robiła to po raz pierwszy. Poruszyła kilka razy swoimi biodrami, aby jeszcze bardziej go sprowokować do działania.
Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493
Offline
- Jaka niecierpliwa.. - szepnął uśmiechać się łobuzersko. Przymknął oczy rozkoszując się pocałunkami, które składa na jego torsie. Znów podniósł się do siadu. Zsunął dziewczynę z swoich nóg i trzymając za tył jej głowy powoli ułożył ją na podłożu. Zawisł nad nią uprzednio pozbywając się swoich spodni. Pocałował jej brzuch. Dotykał ustami każdego skrawka jej skory jednocześnie mocując się z ostatnia częścią garderoby jaką miała na sobie. Rozłożył jej uda, ścisnął dłońmi jej miękką skórę po czym wszedł z nią zdecydowanym pchnięciem. Jęknął kiedy zaczął poruszać biodrami nadając coraz szybszy rytm. Przyciskał się do jej klatki piersiowej chcąc poczuć dotyk jej skory jak najbardziej się da.
Offline
Robin wygięła się w delikatny łuk, kiedy Ull tak stanowczo postanowił od razu w nią wejść. Z jej ust wydobyło się głośny jęk, którego nie musiała już .hamować, bo kto ich tu nakryje. Oddychała ciężko i nierówno, a jej ciałem co jakiś czas wstrząsały dreszcze przyjemności, które rozchodziły się sięgając czubka jej głowy i placów u stóp. Objęła Ulla mocno zaciskając dłonie na jego plecach. Oplotła jego biodra nogami nie mogąc powstrzymywać wszystkich wzdechów, jakie opuszczały jej usta. Uniosła nieco głowę przysuwając swój nos bliżej jego szyi. Wdychała jego zapach zupełnie tak jakby to było coś co ją otumaniało, jej własny rodzaj narkotyku, który otulał jej ciało i dawał prawdziwy spokój
-No dobra młody, to chyba wszystko- Powiedział jeden z krasnoludów, kiedy zaczął wyprowadzać jednego z podopiecznych krętymi ścieżkami kopalni.
-A tam co jest?- Zapytał się wskazując na jedną z odnóg jaskini, ruszył już powolnym krokiem w jej stronę, ale krasnolud chwycił go za ramię i odciągnął do tyłu
-Dokopaliśmy się tam do jaskini, z drzewem po środku jakiejś sadzawki. Elfy oczywiście od razu wymyśliły jakąś legendę o kochankach, których zakazana miłość powiodła ich prosto na śmierć. Ponoć w tych kamieniach są zaklęte ich westchnienia i jedynie ktoś prawdziwie zakochany będzie w stanie je usłyszeć- Opowiedział po krótce historię, która sprawiła, że nie mogli kopać dalej tej odnogi, bo w przeciwnym razie Elfy na pewno wszczęłyby jakiś bunt. Trzymając latarnię, której płomień oświetlał bladym światłem drogę, ruszył w stronę wyjścia. Młody krasnolud stał w miejscu i wpatrywał się w ciemną wnękę
-Gadające kamienie i śpiewające krzaki, Elfie chędożenie- Rzucił i kiedy się odwracał do jego uszu doszły dziwne jęki, których w kopalni zdecydowanie być nie powinny. Miał wrażenie, że dochodziły z oddali i odbijały się echem od kamieni. Dreszcz przeszedł mu po karku
-Mam przerąbane- Rzucił i po prostu zwiał z kopalni doganiając swojego przełożonego, który miał wdrożyć go w pracę w kopalni.
Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493
Offline
Dźwięki jakie z siebie wydawała wywoływały kolejne fale dreszczy. Uwielbiał to uczucie kiedy wiła się pod nim domagając się większej przyjemności. Trącała czubkiem nosa jego szyje. Odwrócił do niej twarz i mocno pocałował jednocześnie zwiększajac tempo swoich ruchów. Połykał każde jej jękniecie, każdy oddech. Oderwał się od jej ust. Zaparł się rękami o podłoże tuż obok jej głowy. Uniósł klatkę piersiową. Zwolnił, wypychał biodra mocnymi pchnięciami. Chciał patrzeć jak dziewczyna całkowicie zatraca się w rozkoszy. Pochylił głowę trącając nosem skórę na jej policzkach, zostawiajac na skórze podmuch ciepłego oddechu.
Offline
Nie powstrzymywała się przed niczym, bo nie miała teraz takiej potrzeby. Z każdym kolejnym ruchem Ulla czuła przyjemne skurcze, które tak dobrze już znała, a za każdym razem miała wrażenie jakby odkrywała to zupełnie od nowa. Poddawała mu się całkowicie, był jedynym, który był w stanie nad nią zapanować i nie wstydziła się tego. Pozwalała mu na to za każdym razem, kiedy tylko miał ochotę. Jej ciało się rozgrzało w ułamku sekundy. Wokół dłoni zaczęły unosić błękitne iskierki, znowu jej moc dawała o sobie znać, ale nie przejmowała się tym. Miała wszystko pod kontrolą. W lazurowych tęczówkach zapłonął ogień, a jej dłonie zsunęły się z pleców Ulla. Mógł poczuć jak jej paznokcie nieco haratają jego skórę. Dłonie opadły na skaliste podłoże, a ona wygięła się w łuk Jęczała głośno z rozkoszy poruszając od czasu do czasu również swoimi biodrami, aby poczuć jeszcze więcej niż mogła. Kochała to uczucie, ta narastająca ekstaza, która w końcu osiągnęła swoje apogeum i uwolniła się wraz z głośnym jękiem i mocnym skurczem w okolicach podbrzusza. Przecież tyle razy to już robili, a ona za każdym razem miała wrażenie jakby wracała do kogoś kogo nie widziała całe lata. Objęła go ponownie i uniosła się nieco wyżej dociskając swoje biodra do jego. Pojedyncze pęknięcia wykwitły na jej twarzy emanując bladym błękitnym światłem. Zacisnęła nieco dłonie na jego włosach, kiedy poczuła kolejny skurcz i zacisnęła mocniej powieki i jęknęła mu prosto do ucha.
Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493
Offline
Jej jęki mieszały się z jego. Obserwował każdy jej gest przymglonym wzrokiem. Kiedy poczuł jak wbija paznokcie w jego skórę zesztywniał na chwilę. Po chwili dostrzegł w jej oczach błękitne ogniki. To była jedna z najbardziej pociągających rzeczy jakie widział w życiu. Był podekscytowany za każdym razem gdy jej moc dochodziła do głosu. Znów przyspieszył. Czuł jak kolejne skurcze wstrząsają jej ciałem. Kiedy jęknęła prosto do jego ucha docisnął ostatnie pchnięcie i zawył długo oddając się krótkiemu, lecz obezwładniającemu uczuciu spełnienia. Po jego skórze perliły się kropelki potu. Położył głowę między jej piersiami oddychając ciężko. Przymknął oczy próbując wyrównać rozszalały oddech. Ta dziewczyna była jak narkotyk, chciał jej więcej i więcej. Jej bliskość była oszałamiająca, kiedy tylko jej usta dotykały jego odrazu przepadał.
Odwrócił głowę na drugą stronę skupił wzrok na spokojnej tafli wody. Czerpiąc przyjemność z pieszczot, które dawały mu jej smukłe dłonie.
Offline
Głowa dziewczyny łagodnie opadła na skaliste podłoże, a kiedy poczuła jak Ull się do niej dotula objęła go delikatnie gładząc po włosach. Chciałaby sobie obiecywać, że nigdy więcej do tego nie dojdzie, że będzie twarda i nie pozwoli mu zbliżyć się do niej tak bardzo, ale nie mogła. Wystarczyło jedno jego spojrzenie, aby zupełnie mu uległa.
-Jak to jest?- Zapytała się po chwili milczenia dysząc ciężko
-Panować nad czymś nad czym nie da się zapanować?- Była tego ciekawa. Jej natura była niezrozumiała dla wielu. Często gnała przed siebie bez opamiętania, rzucając się w wir wydarzeń nie przejmując się tym co będzie potem. Uwielbiała to, kiedy z jej jękami mogła wyrzucić z siebie wszystko co ją blokowało, kiedy jej moc objawiała się w tych momentach, tak nieokiełznana, ale jednak Ull był tym, któremu nie robiła żadnej krzywdy, jakby wiedziała, że to jest człowiek, którego nie można unicestwić, a nawet nie można tego zrobić.
-A uwierz, wielu próbowało, ale tobie jedynemu to sie udało- Czy był to komplement. Tak, bo nie ulegała nikomu. Chciała walczyć o swoje, chociaż wiele ludzi na jej drodze, próbowało ją powstrzymać, ona ich nie słuchała, a przynajmniej próbowała ich nie słuchać, pomijając te drobne chwile słabości, kiedy ktoś próbował zgasić jej płomień.
Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493
Offline
- Próbujesz ładnie ubrać w słowa to że jestem wyjątkowy? - zapytał opierając delikatnie brodę o jej mostek. Uśmiechnął się unosząc jedynie kącik ust. Położył się z powrotem w tej samej pozycji obejmując dziewczynę.
- Ale tak szczerze mówiąc to.. może po prostu sama tego chciałaś. Jestem niezaprzeczalnie tym czego właśnie chciałaś. - Znów się uśmiechnął - może to przez to, że oboje mamy ogniste temperamenty. Możliwości jest mnóstwo Biedroneczko. A jeśli pytasz o to jak się czuje umiejąc coś czego inni nie potrafią.. cóż..- mruknął przeciągłe - Jest bardzo przyjemne.
Przymykał oczy za każdym razem kiedy dziewczyna bawiła się jego włosami. Ona pierwsza to robiła. Wcześniej nie lubił takiej formy pieszczoty. Drażniło go to, ale dziwnym trafem dłonie Robin mogły robić z nim na co tylko miała ochotę ich właścicielka.
Offline
-Może- Odpowiedziała mu i uśmiechnęła się lekko -Gdybym powiedziała to bardziej bezpośrednio, twoje ego przebiłoby tę cholerną kopułę nad tym miastem- Wiedziała, że Ull miał tendencje do przechwalania się, nie chciała dać mu kolejnych powodów do tego. Ona by tego nie zniosła, i pewnie w końcu sama by poszła za przykładem Clinta i strzeliła mu prosto w twarz, o ile miałaby na to dość sił.
-Ty i ognisty temperament- Prychnęła cicho -Jesteś potulny jak kociaczek- Zażartowała i zaśmiała się cicho. Mimo wszystko w końcu poczucie obowiązku musiało się odezwać i na chwilę przerwać tę niemal utopijną rzeczywistość. Uniosła się nieco podpierając się na łokciach, w które kamienie zaczęły się nieco wbijać
-Musimy wracać, wiesz o tym- Rzuciła w jego stronę -Addie na pewno się niepokoi- Zniknęła tak nagle. Blondynka widziała w jakim była stanie, więc nie zdziwiłaby się gdyby w jej głowie pojawiał się szereg różnych scenariusz, szczególnie w chwili w której Ull tak długo nie wracał.
Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493
Offline
- Powiedzmy, że jeszcze mnie do końca nie poznałaś - odpowiedział wymijająco. Faktycznie Robin znała jego łagodniejszą stronę. Nie to co Clint kiedy na lekkim kacu poszedł uszkodzić kilkunastu krasnoludów.
Mężczyzna powoli podniósł się do siadu, uwalniając dziewczynę od swojego ciężaru.
- Jeśli chodzi o Addie to raczej jest teraz zajęta… - dodał wkładając spodnie. Miał skłonności do przesady, zdarza się każdemu, dlatego trochę się wzbraniał przed tym, żeby powiedzieć Robin co zadziało się po jej wyjściu z gospody. Kiedy wkładał buty zauważył na jeziorze maleńka wysepkę. Na rosnącym tam drzewie dostrzegł mieniące się punkty. Uśmiech na jego ustach poszerzał się z każdą sekundą. Tak dawno nie czuł smaku tego owocu.
- Byłaś tu już wcześniej? -zapytał podnosząc się z ziemi. Otrzepał pośladki z kurzu i podszedł na sam brzeg jeziora.
Offline
Dziewczyna zmarszczyła lekko brwi, kiedy ten stwierdził, że Addie raczej nie ma czasu, aby teraz zaprzątać sobie nimi głowy. Chciała się już zapytać co takiego się wydarzyło, ale ostatecznie zrezygnowała z tego pomysłu. Coś czuła, że mogłaby pożałować tego pytania, a nie chciała teraz psuć chwili. Westchnęła cicho, kiedy Ull się od niej oderwał i zaczął powoli się ubierać. Ona sama rozejrzała się w poszukiwaniu swoich rzeczy, a kiedy je zlokalizowała, chwyciła od razu za górną część ubrania i zaczęła ją na siebie nakładać. Zatrzymała się, jednak na chwilę, kiedy mężczyzna zadał jej pytanie
-Raz- Mruknęła wstając z ziemi i chwytając za swoje spodnie, które naciągnęła na siebie -Kiedy przyszłam mocować się z tym toporem. Tak mnie wkurzył, że wrzuciłam go do wody, a potem musiałam wyławiać. Nie polecam, głęboka ta sadzawka- Dała wtedy upust swojej frustracji, a kiedy doszło do niej to co zrobiła, musiała zanurkować do zimnej wody, aby to cholerstwo ponownie wyłowić. Miała wrażenie, że gdyby ten kamień przejawiał ludzkie zachowania to najpewniej śmiałby się z niej w niebo głosy.
-Dlatego byłam cała mokra, wtedy kiedy spotkałam ciebie na tym wozie- Wyjaśniła i podeszła do niego stając również na brzegu i przyglądając się drzewu
-Nigdy wcześniej nie widziałam takich owoców. Z początku myślałam, że to jakieś jagody, ale trochę za duże- Nie wiele wiedziała o tutejszych roślinach i najpewniej jeszcze nie raz natrafi na coś co ją wyraźnie zdziwi.
Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493
Offline
- Te cacuszka mają naprawdę sporo nazw. Najpopularniejsze to dar bogini wiosny, złote jabłka. W Asgardzie mieszka kobieta o imieniu Idunn. Jabłka z jej drzewa dają długowieczność i siły witalne. - wyjaśnił Ull. Kiedy tylko zobaczył te owoce musiał je zdobyć. Tak dawno nie jadł złotego jabłka. Na samo wspomnienie jego smaku poczuł ssący głód. Spojrzał an swoje buty. Wyszeptał inkantacje. Kiedy poczuł mrowienie rozchodzące się po stopach zrobił pierwszy krok po sadzawce. Stawiał ostrożnie każdy krok. Cały czas utrzymywał się na powierzchni, choć normalnie już dawno by się zanurzył. Szedł po powierzchni wody jak po kałuży. Prosto do drzewa. Zerwał z gałęzi dwa owoce. Przytknął owoc do nosa wdychając jego słodki zapach. Skórka owocu mieniła się jakby była pokryta diamentami. Mężczyzna uśmiechnął się przebiegle po czym ruszył w drogę powrotną. Kiedy znów stanął na brzegu uśmiechnął się triumfalnie.
- Spójrz- powiedział do Robin podchodząc do niej.
- Niestety nie mogę pozwolić ci skosztować. - powiedział z zrezygnowaniem - Ścisłe zasady. Mogłabyś od tego umrzeć. Tylko asowie mogą bez przeszkód jeść jabłka i cieszyć się ich mocą. Chyba się domyślasz komu damy drugie? -Zapytał chowający owoce po kieszeniach.
Offline
Robin otworzyła szeroko oczy ze zdziwienia, kiedy Ull zrobił pierwsze kroki na powierzchni wody. Sama zbliżyła się nieco bliżej do krawędzi, aby obserwować ten wyczyn. Widziała już na świecie sporo rzeczy, a ten nadal potrafił ją zaskoczyć czymś zupełnie nowym. Patrzyła jak mężczyzna bez problemów sięga po owoc i zrywa go z pobliskiej gałęzi. Widziała jak po jego twarzy przebiegł cień zadowolenia, ale czegoś jeszcze. Znała to aż za dobrze. Sama się na tym łapała, kiedy wspominała stare czasy. Sentyment, zmieszany z cholerną tęsknotą za czymć co już nigdy nie powróci. Ull zaczął wracać do dziewczyny, a kiedy staną przed nią uśmiechnęła się lekko w jego stronę
-Wiesz- Zaczęła -W moim świecie niektórzy wierzą w to, że kiedyś żył taki jeden. On też chodził po wodzie i robił inne cuda. Nie skończył najlepiej- Powiedziała i zaśmiała się cicho. Nigdy nie była jakoś wybitnie wierząca, a jej wiara jeszcze bardziej osłabła, kiedy miała okazję poznać innych tak zwanych Bogów, którzy świadomie czy nie nieco zachwiali w jej wyobrażeniach obraz boga. Skierowała wzrok na jabłko, które mieniło się chociaż w tej jaskini nie było dużo źródeł światła. Przyglądała się mu uważnie, i mimowolnie wyciągnęła w jego stronę dłoń, jednak Ull szybko cofnął owoc z zasięgu jej ręki. Spojrzała na niego zdziwiona, a kiedy wyjaśnił czym były te owoce Robin kiwnęła lekko głową
-Raczej nie chcę skończyć jak śnieżka- Rzuciła i odsunęła się od niego trochę -Bo tu raczej pocałunek księcia nie pomoże- Dodała z lekkim uśmiechem.
Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493
Offline
- Chodzenie po wodzie idzie lepiej niż w przestworzach. Muszę przyznać, że trochę niedbale się do tego zabrałem - powiedział z lekkim uśmiechem. Schował owoce w kieszeniach i wrócił po koszule, która nadal leżała na piaszczystym podłożu.
- Co? - zapytał zdziwiony. - To jakaś legenda? O tej królewnie? - zaciekawił się. Trochę go to irytowało kiedy jego towarzysze posługiwali się sformułowaniami, których nie rozumiał. Kiedy naciągnął przez głowę materiał machnął do Robin, że już czas wracać. Zanim wyszedł z jaskini popatrzył jeszcze raz na drzewo. Z nuta nostalgii przyglądał się jego gałęziom. Kiedyś przeżył mnóstwo przygód z próbą zdobycia tych jabłek. Wymyślał najróżniejsze sposoby by okłamać Idunn by dała mu więcej owoców. Za każdym razem udawało się jej go prześwietlić ponieważ wyczuwała kiedy ktoś potrzebował jabłka. Teraz to małe drzewko było bez żadnej ochrony. Nie miał pojęcia skąd się ono wzięło, ale z pewnością był zadowolny, że znów będzie miał okazje się nim pokrzepić.
Cała drogę powrotną zastanawiał się czy powiedzieć Robin o tym, że trochę go poniosło. Z drugiej strony, przecież ostrzegał, że na kacu lepiej go nie denerwować. Sam był zdziwiony, że tak go ruszyły słowa Clinta, ale cóż stało się. Teraz pozostało jak zwykle przyjąć konsekwencje wyboru. W gospodzie przywitał ich gwar wesołych rozmów i śpiewów. W kącie stało kilkoro grajków, którzy przygrywali wesołe melodie. Nigdzie nie było widać Addie ani Clinta, chociaż łucznika nie spodziewał się zobaczyć.
- Pewnie są na górze- rzucił w stronę Robin pchając ją delikatnie w stronę schodów. Spotkali Addie na korytarzu, kiedy zamykała drzwi od pokoju Clinta. Kiedy zobaczyła idących w jej stronę zaginiona dwójkę przyjaciół odetchnęła z ulgą.
- Nareszcie - westchnęła uśmiechając się smutno. Była zmęczona. Ciężar ostatnich wydarzeń spadł na jej barki i zdawał się napierać przygniatając jej ciało. Do tego ta ciemność. Dodawała temu wszystkiemu ponurego wydźwięku przez co czuła się jeszcze gorzej.
Blondynka podeszła do rudej i objęła ją ramionami.
- Jak się czujesz?
Offline
Dziewczyna nie mogła się powstrzymać od śmiechu, kiedy Ull najwyraźniej nie był wtajemniczony w świat zwykłych ludzi. Nie można było mieć mu tego za złe. W końcu z ziemią raczej nie miał wiele wspólnego
-Nie, raczej bajka, którą opowiadają rodzice swoim dzieciom przed snem- Wyjaśniła -Bajka mówi o królewnie, która miała skórę białą jak śnieg, usta czerwone niczym krew, a włosy czarne jak heban. Zgodnie z wolą jej matki, która zmarła przy porodzie. Była najpiękniejszą dziewczyną w królestwie, a przy tym o dobrym sercu, ale zła królowa miała obsesje na punkcie urody. Codziennie pytała swoje zaczarowane zwierciadło o to kto jest najpiękniejszy. Kiedy któregoś dnia odpowiedziało, że śnieżka, wpadła w furię. Wezwała nadwornego myśliwego i kazała mu zaprowadzić dziewczynę do lasu i wyciąć jej serce, po czym przynieść w szkatule. Łowczy, jednak nie mógł tego uczynić porażony urodą królewny oraz jej dobrocią. Kazał jej uciekać, a królowej przyniósł serce wilka. Śnieżka w lesie znalazła niewielki domek, i tak spotkała siedmiu krasnoludków, którzy się nią opiekowali- Zatrzymała się na chwilę w swojej opowieści, aby wziąć głębszy wdech -Chociaż bardziej by tu pasowało, że to ona opiekowała się nimi. Sprzątała im w domu, gotowała obiady, a oni codziennie rano wychodzili do kopalni. Wiedzieli jednak, że zła królowa w końcu dowie się o tym, że śnieżka przeżyła. Za każdym razem ostrzegali ją, aby nie otwierała nieznajomym. Zła królowa trzy razy próbowała ją zabić. Zmieniała postać i wykorzystywała naiwność i dobroć dziewczyny. Za pierwszym razem ofiarowała jej zaklęty gorset, który próbował ją udusić, z drugim zatruty grzebień. Na szczęście jej przyjaciele wracali na czas, aby ją uratować. Niestety za trzecim razem, królowa ofiarowała jej zatrute jabłko, mówiąc, że wystarczy zaledwie jeden kęs, aby wszystkie jej marzenia się spełniły. Kiedy ugryzła ledwie kawałek, padła na ziemię bez życia, a krasnoludki niestety były bezsilne. Myśląc, że nie żyje stworzyły dla niej szklaną trumnę. W tym samym momencie przez las przejeżdżał książek, i kiedy dostrzegł dziewczynę w trumnie od razu się zakochał. Błagał krasnoludki, aby oddały mu ciało dziewczyny. Nie mógł się powstrzymać i ją pocałował, a to przełamało zły czar, a dziewczyna wróciła do życia zakochując się również w księciu- Zakończyła swoją historię wychodząc razem z Ullem z kopalni
-Miłość od pierwszego wejrzenia to dość częsty schemat w bajkach dla dzieci szczególnie na ziemi. A potem rosną takie osobniki i czekają na swojego księcia z bajki, a on uparcie nie przybywa, bo nie istnieje
W końcu doszli do gospody, w której jak zawsze toczyło się gwarne życie. Lubiła to ciepło, które tutaj pnowało. Rozejrzała się uważnie, jednak nigdzie nie dostrzegła ani Addie ani Clinta. Ull nie wiele tłumacząc pchnął ją lekko w stronę schodów, dając jasno do zrozumienia, że pewnie znajdą ich na górze. I faktycznie pierwsza osobą na którą się natknęli to była Addie, która z wyraźnie zmartwioną miną wychodziła z pokoju łucznika, co już zaniepokoiło Robin
-Trochę smutna, ale przeżyję- Odpowiedziała jej i uśmiechnęła się delikatnie.
-Gdzie Clint?- Zadała to pytanie, które zaczęła krążyć jej po głowie.
Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493
Offline
[ Wygenerowano w 0.064 sekund, wykonano 9 zapytań - Pamięć użyta: 1.27 MB (Maksimum: 1.65 MB) ]