Nowe życie

Nie jesteś zalogowany na forum.

#76 2023-06-06 23:37:48

Adelaide Odynson
Administrator
Dołączył: 2022-06-14
Liczba postów: 1,387
MacintoshChrome 113.0.0.0

Odp: W pętli multiversum

– Kto ją tam wie… może niechcący zahaczyliśmy o drażliwy temat albo po prostu została rozpuszczona i wszystko podawano pod nos i oby tak nie było, bo żadna wypłata tego nie wynagrodzi – odpowiedział lekko się uśmiechając
Mężczyzn próbował zrozumieć pobudki, z którymi wyruszyła rudowłosa. Blondynka jasno przedstawiła swoje stanowisko, ale rudowłosa była dla przewodnika zagadką.
– Z tym narażaniem życia to bym uważał. Ktokolwiek to jest, nie warto. Każdy idzie przez życie z jakimś ciężarem i sam musi go dźwigać, po co dodatkowy balast?

Z zamyślenia wyrwał Addie głos upartej rudowłosej dziewczyny. Westchnęla głośno dając tym samym sygnał, że nie jest zadowolona z towarzystwa.
Co was obchodzi moje zdanie? Z pewnością nie mam racji, nie znam życia… – ironizowała.
To, że pięć lat wyjęto mi z życiorysu nie znaczy, że nie wiem, jak wygląda cierpienie i strata. Znam je dogłębnie – powiedziała rozemocjonowana, jednak po chwili miała ochotę ugryźć się w język za gadulstwo.
– Dobra damy… – odezwał się Ull. – Postój. Zaraz zobaczymy rzekę. Napoimy konie i ruszamy dalej. Do jaskini jeszcze ze trzy godziny drogi. Później już z górki. Szybka transakcja i prosto po topór.  – powiedział obierając prowadzenie.
Mężczyzna poprowadził je ścieżką do łąki, którą odgradzała wąska rzeczka. Addie zeskoczyła z konia i poprowadziła go za uzdę do wody. Od razu, gdy tylko stanęła na ziemi poczuła pierwsze oznaki jazdy konnej, ale nie dawała po sobie nic poznać. Odeszła parę kroków od ogiera i kucnęła przy rzece. Nabrała wodę w dłonie i przemyła twarz. Poczuła się o niebo lepiej. Czuła jak emocje w jej głowie zaczynają cichnąć.
Ull rozwiązał worek z jedzeniem i rozsiadł się na trawie.
– Zapraszam do tawerny łowczyka, w dzisiejszej karcie same smakołyki – powiedział zaglądając do wora.
– Do wyboru do koloru. Sery, mięsa, miodzik, chleb – wymieniał z sztuczną ekscytacją.
Addie usiadła obok mężczyzny i zanurzyła dłoń w worze wyjmując kawałek sera i chleba.
– Zgoda w drużynie jest najważniejsza – powiedział spoglądając raz na jedną, raz na drugą kobietę.
Żeby była mowa o zgodzie wszyscy muszą jej chcieć – skomentowała blondynka zajadając ser.
– Wszyscy chcą – wtrącił Ull. – Nie obrażamy się, od tej pory, chyba że jest ku temu powód. Zgoda? Zgoda.
Addie uśmiechnęła się pod nosem. Nie chciała podróżować w napiętej atmosferze, ale temperament Robin za pewnie nie raz okaże się przyczyną kłótni.
– Podsumujmy. W ciągu pół godziny zostałem zastraszony śmiercią i została mi obiecana zapłata z a mój wysiłek. Niezły wynik. Chyba pobiłyście wszelkie możliwe rekordy – próbował rozluźnić atmosferę.

Offline

#77 2023-06-07 09:25:39

Robin Adkins
Administrator
Dołączył: 2022-06-14
Liczba postów: 1,387
Windows 7Opera 95.0.0.0

Odp: W pętli multiversum

-Może i nie warto- Odpowiedziała, a na jej twarzy pojawił się uśmiech -Ale jestem egoistką- Czy robiła to dla Thora, aby poczuł się lepiej, pewnie też, ale tak naprawdę to ona chciała zaznać w końcu spokoju ducha. Naprawić własny błąd, aby nie czuć tego cholernego ciężaru, który spoczywał na jej barkach od chwili, kiedy dowiedziała się o tym co się wydarzyło, kiedy ona orbitowała wokół ziemi, nieświadoma tragedii jakie miały wtedy miejsce.
..................................................................................
-Ale z ciebie drama queen- Mruknęła i przewróciła oczami. Kompletnie nie rozumiała, o co blondynce chodziło. Ciężko było się z nią dogadać, a przynajmniej Robin miała z tym problem. Już od pierwszego ich spotkania każde słowo Rudej oprowadzało do niekontrolowanego wybuchu dziewczyny. Zachowywała się trochę jak rozpieszczona księżniczka, której przyszło zadawać się z pospólstwem. Już od początku Robin czuła się zupełnie tak, jakby Addie usiłowała usadowić jej wartość gdzieś poniżej swojej, a może to tylko mylne wrażenie.
-Nie chcesz się licytować teraz na to komu wyjęto więcej czasu z życiorysu- Dodała i uśmiechnęła się złośliwie. Paradoksalnie rzeczy ujmując, w tym temacie były najwyraźniej podobne. Coś zgubiły po drodze, i próbowały się teraz odnaleźć na nowo w świecie, który, chociaż był taki sam jak zapamiętały, to jednak wydawał się być dziwnie obcy.
-Może ci się to nie podobać, ale akurat tutaj jesteśmy podobne, więc nie zakładaj, że ktoś nie mógł przeżyć podobnych rzeczy- Dodała po chwili milczenia. Sama wiele straciła i to chyba w najgorszy możliwy sposób. Kiedy jej przyjaciela umierali, ona nawet o tym nie wiedziała, nie mogła nic zrobić. Pytanie tylko, czy w ogóle mogłaby coś zrobić, zmienić jakoś bieg wydarzeń. Możliwe, bo w końcu czasami wystarczy tylko jedna osoba, aby przeznaczenie się zmieniło. Ull przerwał ich rozmowę, informując, że nadszedł czas postoju. Robin przystała na to z ochotą, i kiedy tylko zeszła ze swojego konia, jęknęła cicho z bólu. Uda bolały ją niemiłosiernie do tego stopnia, że normalne chodzenie sprawiało jej nie lada problemy.
-Jak można na tym jeździć- Powiedziała, po czym usiadła na ziemi i zaczęła sobie rozmasowywać obolałe mięśnie. Była przyzwyczajona do zdecydowanie bardziej wygodnych środków transportów. Auta, pociągi czy autobusy, a ostatnimi czasy nawet statki kosmiczne. Konie były dla niej zupełnie obcą rzeczą, którą jedynie podziwiała z daleka. Spojrzała kątem oka na Addie, która jako pierwsza poszła do pobliskiego strumienia, a zaraz potem wróciła wzrokiem w stronę mężczyzny, który zaczął wypakowywać jedzenie.
-Wreszcie, umieram z głodu- Powiedziała i rzuciła się na kawałek uda baraniego i przegryzała go kawałkiem chleba. Z każdym kolejnym kęsem zdawała sobie sprawę z tego jak bardzo zgłodniała. Nie przeszkadzała jej nawet cisza podczas jedzenia, ale tą postanowił przerwać ich przewodnik, który najwyraźniej poczuł sie w obowiązku do sprowadzenia ponownie równowagi w drużynie. Robin wytarła tłuste usta i spojrzała na Addie
-Ależ ja jestem wybitnie pokojowa nastawiona. Mogłam cię spalić, a tego nie zrobiłam- Powiedziała i uśmiechnęła się lekko. Z jej perspektywy świadczyło to niemal o tym, że była naprawdę oazą spokoju.
-Z doświadczenia wiem, że groźba rychłej i bolesnej śmierci potrafi zmienić priorytety człowieka, ale spokojnie nie używam tej karty często- Odpowiedziała mężczyźnie -Chociaż nie czekaj, w sumie dość często- Poprawiła się, po czym zaśmiała się i chyba był to pierwszy raz, kiedy Robin naprawdę się zaśmiała, chociaż sytuacja była dość dziwna.
-No dobra a jak było z tobą Ull, jak tutaj trafiłeś, urodziłeś się tu, czy jak?- Zapytała się wyraźnie ciekawa historii mężczyzny.


Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493

Offline

#78 2023-06-07 11:11:43

Adelaide Odynson
Administrator
Dołączył: 2022-06-14
Liczba postów: 1,387
WindowsChrome 114.0.0.0

Odp: W pętli multiversum

- Będę ci wdzięczny do końca życia. Lubię naturalną słoneczną opaleniznę  - ironizował popijając miód z bukłaka.
- To prawda-  przytaknął kiedy Robin wspomniała o skuteczności gróźb śmierci.
  Addie próbowała się uśmiechnąć, żeby wprowadzić się w dobry nastrój. Jednak nie była do tego przekonana. Więc siedziała cicho zajadając się serem, przegryzając co jakiś czas chlebem.
- Ze mną? - zapytał zdziwiony mężczyzna. - Można powiedzieć, że jestem takim obieżyświatem. Nigdzie nie zajmuje miejsca na stałe. Nie, nie jestem stąd. Inverness to tylko miejsce na mapie. Walhalla, Asgard czy inny Wanaheim. Nie usiedzę w miejscu. Matka? Matki nie znałem, a ojciec szybko stwierdził, że nic ze mnie nie będzie więc też mnie olał. Nauczyłem się radzić sobie sam. Byłem jakiś czas członkiem grupy. Działo się - uśmiechnął się półgębkiem na chwile zatapiając się w wspomnieniach.
- Nie czujesz się samotny? - zapytała Addie próbując wbić się w rozmowę.
- Daj spokój, wiesz ile osób poznaje się przez takie podróże? Całą masę. - odpowiedział rozkładając się na trawie.
- Pomimo to. Nie uważasz, że dobrze jest mieć przystań do której zawsze możesz wrócić. Gdzie nikt cię nie odtrąca i gdzie możesz czuć się bezpiecznie? - ciągnęła blondynka.
Cokolwiek by się nie działo, była pewna, że ma swoją przystań. Tak samo jak jej mąż. Pomimo dzielących ich górę różnic, zawsze mogli na siebie liczyć. Co trenowali bardzo długo. Najpierw wystarczała obecność drugiej osoby. Siadali w tym samym pokoju każde zajęte swoimi spawami. Nie potrzebowali słów by podnieść się na duchu, przestać czuć się samotnym Kiedy ich relacja ewoluowała potrzeba bliskości również się wzmocniła. Addie nie wyobrażała sobie życia, jakie prowadziłaby bez obecności asgardzkiego księcia.
- Coś ci powiem - odezwał się smutno Ull. - Jest jeden czynnik który potrafi skruszyć wszystko, czas. Nie sposób go odczynić, a czasem wystarczy iskierka by wybuchł pożar, którego nie sposób ugasić. Czas, mała księżniczko, obróci wszystko w proch.
- Ruda? Teraz ty- zwrócił się do Robin, rzucając w jej stronę bukłak z miodem. - Kto cię sprowadził na ten zły świat. Odkupienie to szlachetna pobudka, powiedz coś więcej. Skoro już jesteśmy na siebie skazani.

Offline

#79 2023-06-07 12:05:25

Robin Adkins
Administrator
Dołączył: 2022-06-14
Liczba postów: 1,387
Windows 7Opera 95.0.0.0

Odp: W pętli multiversum

Robin słuchała w milczeniu opowieści Ulla. Musiała przyznać mu poniekąd rację. Sama nie miała tak naprawdę miejsca na ziemi, czy siedzibę Avengersów mogła uznać za dom, czy statek Quilla był jej domem, czy planety, na których się zatrzymywali, mogła tak nazywać. Tak naprawdę wiele razy łapała się na tym, że nie rozumiała, czym tak naprawdę owy dom był, bo takowego nigdy nie doświadczyła.
-Czasami jest lepiej nie mieć tej przystań. Oprócz korzyści potrafi generować również mnóstwo problemów- Przez dłuższy czas Robin uciekała od nich, ale nie ważne jak odległą część galaktyki przyszło jej zwiedzić, to owe problemy i tak ją dogoniły i w końcu postanowiła powiedzieć dość. Chciała zmyć z siebie poczucie winy, chociaż nadal nie bardzo wiedziała, jak miałaby to zrobić.  Czuła się trochę jak dziecko zagubione we mgle. Machała rękoma na oślep w nadziei, że trafi na coś wartościowego. Póki niestety oprócz przerażającej pustki nie odnalazła niczego. Ull powiedział, jednak coś z czym nawet Robin nie mogła się zgodzić
-To nie prawda- Mruknęła i spojrzała w resztki mięsa, które pochłaniała -Mówi się, że czas ma wielką moc, że może leczyć nawet rany, ale to nie prawda. Nakłada na nie tylko kolejne warstwy plastrów, starając się zabezpieczyć ranę, ale ta i tak zacznie gnić, aż w końcu ktoś brutalnie ten plaster zerwie- Nigdy nie zapomniała o tym co sie wydarzyło, a może nie dostała nawet możliwości ku temu, aby zapomnieć. Po zetknięciu się z pretensjami Thora wszystko wróciło ze zdwojoną siłą. Przymknęła na chwilę oczy, bo w głowie ponownie echem rozbrzmiewał jej wściekły i rozżalony krzyk Thora. Coś, co przeszyło ją wtedy na wskroś niczym najostrzejsza ze strzał.
Temat zszedł, jednak  na nią, i mogła się tego spodziewać. Nie mogła przecież siedzieć w milczeniu, oczywistym było, że jej towarzysze, a raczej w tym wypadku jeden towarzysz w końcu zacznie zadawać pytania.
-Urodziłam się na ziemi, lub jak wy mówicie na midgardzie- Zaczęła opowiadać swoją historię życia -Trochę tam narozrabiałam i groziło mi zamknięcie w więzieniu o zaostrzonym rygorze. Takie specjalne miejsce dla ludzi "super". Na szczęście pewien miliarder i filantrop mnie wyciągnął. Uzburał sobie, że będę następnym pokoleniem superbohaterów. Niestety wszystko po drodze bardzo się skiepściło. Po poświęceniu się miałam zginąć. Wyleciałam w kosmos i orbitowałam przez kilka lat wokół ziemi, aż w końcu postkałam pewną grupę kosmicznych bohaterów. Przedziwna drużyna. Szop, drzewo, jeden ziemianin, szczery do bólu mięśniak, i tak zaczęła się moja nowa podróż- Zakończyła, po czym odrzuciła kość, której wyjadła całe mięso.
-Uciekałam od konsekwencji swoich decyzji, aż w końcu zdobyłam pewne informacje, które dały mi szansę na naprawę tego co zepsułam. Więc pewien czarodziej przeniósł mnie tutaj i ot cała historia- Opisała tak naprawdę to wszystko w jednym wielkim skrócie. Gdyby miała opowiadać wszystko z wielkimi szczegółami, prawdopodobnie nie starczyłoby im nocy na to.


Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493

Offline

#80 2023-06-07 12:53:02

Adelaide Odynson
Administrator
Dołączył: 2022-06-14
Liczba postów: 1,387
WindowsChrome 114.0.0.0

Odp: W pętli multiversum

- Optymistyczna wizja czasu -  skomentował Ull. - Jednak  nie zawsze warto gonić za odkupieniem. Tak tylko mówię- uniósł ręce. - A ty blondi.. co ty ciekawego nam opowiesz? - zwrócił się do drugiej z kobiet.
Addie przełknęła ostatni kawałek jadła zastanawiając się jak najkrócej opowiedzieć swoją historię unikając potencjalnych niewygodnych pytań.
-Również pochodzę z ziemi. Nie znałam swoich rodziców. Widziałam ich tylko na zdjęciu. Wychowałam się w domu dziecka. Tam poznałam mojego męża, który okazał się być z innej planety. Przeniosłam się do Asgardu, a gdy straciliśmy nasz dom.. - zawahała się gdy w jej pamięci powróciło uczucie straty. Kiedy Surtur niszczył swoim mieczem powierzchnię planety czuła każdą śmierć jaka spotkała mieszkańców planety, którzy nie zdążyli uciec.
- Chwila moment  - przerwał jej. - Teraz się składa, ale twoja zbroja… nie dostałaby go pierwsza lepsza chłopka, chyba, że byś się wykazała. Istnieje druga opcja. Twój luby to szycha. Może nawet na samym dworze. Obietnica zapłaty za moje usługi za tym przemawia - stwierdził uśmiechając się przebiegle.
- Emmm… na ziemi też nie było wtedy kolorowo - kontynuowała. próbując zmienić temat. - Trafiliśmy w środek wybuchającej właśnie wojny. Szalony tytan próbował zdobyć sześć bytów, które stworzyły fundamenty wszystkiego. Bitwa w Nowym Jorku, na afrykańskim stepie. Przegraliśmy. Nie minęło parę chwil, zaczęłam się rozpadać dosłownie na atomy. Później była już jedynie ciemność. Kiedy się obudziłam okazało się, że minęło pięć lat..  - Addie doskonale pamiętała zdezorientowanie jakie czuła odrazu po przebudzeniu w samym środku łąki w Wakandzie. Pierwszą osoba jaka spotkała był niejaki Bucky, a wraz z nim drewniany ludek- Groot. Dopiero co się przebudzili, a znów wyszli na front.
- Kiedy jeden z bohaterów poświęcił się by nas ratować… wszystko się skończyło. Po pogrzebie każdy poszedł w swoją stronę. Pojechałam z mężem do nowego domu i tam zaczęliśmy zapuszczać korzenie. Trójka dzieci. Domek na wzgórzu, część społeczności -  lekko się uśmiechnęła.
Tęsknota znów zakuła ją prosto w pierś. Tak bardzo chciała znów zobaczyć swoje dzieci. Brakowało jej tego codziennego harmideru, który rozbrzmiewał na cały dom. Psikusy jakie wymyślali chłopcy w większości były podkręcane magią. Za co dostawali reprymendy, ale młodzi zawsze mogli liczyć na wsparcie ojca, który tłumaczył, że przecież muszą trenować.
Ull utkwił wzrok z blondynce, cały czas nad czymś intensywnie myśląc.
- Oficer? -zapytał.
- Słucham?
- Próbuję zgadnąć czym zajmował się twój luby  - odparł skupiony.
- Nie masz lepszych zajęć? Myślę, że czas ruszyć w drogę. Trzy godziny to mnóstwo czasu -  powiedziała wstając na równe nogi.
- Ktoś wyżej? - nie dawał za wygraną. - Teraz to mnie zaciekawiłaś - przyznał zbierając rzeczy do worka.
- Bez względu na to kim był, czy jaką funkcję sprawuje. Otrzymasz swoją wypłatę
- Ja myślę -zachichotał. - Na koń moje panie - dodał zmierzając w stronę swojego konia.

Offline

#81 2023-06-07 13:12:47

Robin Adkins
Administrator
Dołączył: 2022-06-14
Liczba postów: 1,387
Windows 7Opera 95.0.0.0

Odp: W pętli multiversum

Kiedy Addie zaczęła opowiadać część swojej historii, dziewczyna zaczeła wyłapywać w niej znajome fragmenty
-Thanos- Powiedziała, kiedy doszła do części o tych cholernych kamieniach, które zburzyły spokój nie tylko ziemskiej ludzkości, ale również istot w całym kosmosie.
-Widzisz- Mruknęła i skierowała wzrok na blondynkę -W tym jesteśmy podobne. Kiedy zbroja Starka wyniosła mnie na orbitę jedyne co pamiętam to nic, tylko trwało to nieco dłużej- O dziwo doświadczyły dość podobnych rzeczy. Zniknęły tak, jakby nigdy ich nie było, a potem nagle cudownie się odnalazły. Jakże wielkim jej zdziwieniem było, to kiedy odkryła, że przez ten cały czas nic się nie zmieniła. Nie postarzała się nawet o miesiąc. Na jej głowie nie pojawił się ani jeden siwy włos, a na twarzy na próżno było doszukiwać się zmarszczek. Kiedy przebudziła się na statku strażników, sądziła, że minęło może zaledwie kilka godzin, a nie kilka lat.
-Starkowi można było wiele zarzucić, ale faktycznie na koniec okazał się bohaterem- Tony nie był święty, i do wizji klasycznego bohatera było mu daleko, ale Robin wiedziała, że był gotowy na poświęcenia, chociaż Steven często poddawał to w wątpliwość. Miał serce, może gdzieś głęboko schowane i może nieco zwiędłe, ale je posiadał. W końcu gdyby go nie miał to czy by wyciągnął wystraszonego dzieciaka z więzienia. Chociaż nigdy się nie przyznał do tego, że było mu żal Robin, to ona doskonale wiedziała, dlaczego to zrobił. Zapadła w końcu cisza, którą przerywały jedynie odgłosy jedzenia, aż w końcu Ull postanowił zabawić się w zgadywanie kim może być mąż Addie.
-Straszny z ciebie materialista- Powiedziała i uśmiechnęła się w stronę mężczyzny -A gdzie radość z przygody czy innych mądrych rzeczy, które opisuje się w książkach dla dzieci?- Rzuciła w jego stronę, kiedy pomogła mu spakować resztki jedzenia, po czym podeszła do swojego konia, aby chwycić go za uzdę, na co wierzchowiec parsknął głośno z wyrzutem
-Ustaliliśmy już, że ja ciebie też nie lubię- Mruknęła i kiedy wsunęła nogę w strzemię, koń wierzgnął niespokojnie, a Robin zleciała z niego, lądując na twardej ziemi. Ogniste włosy rozsypały się na trawie, a ona z wyraźnym zażenowaniem wgapiała się w jeden punkt na niebie.
-Nienawidzę koni- Jęknęła, kiedy obolała zebrała się z ziemi i pognała za swoim koniem, aby spróbować go złapać. Koń wydawał się bawić doskonale, bo za każdym razem kiedy ruda była bliska, aby chwycić lejce, ten machał głową i odbiegał kawałek dalej.
-Wracaj tu, bo przerobię cię na pieczonego konia- Zagroziła, ale jej wierzchowiec nie dawał za wygraną i z wymalowaną na pyszczku satysfakcją dalej wierzgał odbiegając do Rudej
-Czy ktoś wie, jak to cholerstwo opanować?- Zapytała się dysząc ciężko po kilku minutowym uganianiem się za koniem


Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493

Offline

#82 2023-06-07 13:43:17

Adelaide Odynson
Administrator
Dołączył: 2022-06-14
Liczba postów: 1,387
WindowsChrome 114.0.0.0

Odp: W pętli multiversum

- Kiedy masz do wyboru mieć a nie mieć to lepiej wybierz mieć. Życie wtedy staje się łatwiejsze - Skomentował Ull poprawiając się w siodle. - A adrenalinę łykam przed śniadaniem - dodał uśmiechając się cwaniacko.
Addie ponownie zrobiła się spięta. Wspięła się na grzbiet karego konia po czym powoli ruszyła w stronę towarzyszy Z zainteresowaniem obserwowała, jak Robin nieporadnie próbuje wdrapać się na grzbiet konia. Jednak zwierzęciu nie spodobał się ton tymczasowej właścicielki i zrzucił ją uciekając dalej w łąkę. Kiedy rudowłosa runęła na ziemię Blondynka nie potrafiła opanować śmiechu. Wybuchła gromkim śmiechem, usłyszała również głęboki męski głos, który również wyrażał rozbawienie.
Oboje ruszyli w stronę czerwonogłowej, która  próbowała złapać niesfornego zwierzaka.
- Panie przodem - powiedział Ull kiwając w stronę blondynki.
- Obżarłeś się i nie chce ci się ruszyć -  strzeliła.
- Trawienie się zaczęło. Nie mogę teraz wykonywać żadnych gwałtownych ruchów - jęknął głaszcząc się po brzuchu.
Addie wesoło prychnęła po czym popędziła swojego konia. Ziwerzak posłusznie rozpędził się i ruszył w pogoń. Addie stanęła w strzemionach, mocno przyciskając łydki do boków konia. Pochyliła się unosząc pośladki jedynie kilka centymetrów nad skórzane siodło. Kiedy dogoniła konia Robin zagrodziła mu drogę. Brązowy rumak zaczął się denerwować. Blondynka zgrabnie zeskoczyła ze swojego wierzchowca.
- No już… już koniec zabawy. Spokojnie - powiedziała powoli wyciągając rękę do przodu.
Kobieta wyczuła, że zwierzę zaczyna się coraz bardziej bać. Addie bez chwili zwłoki obudziła w sobie moc. Powoli puściła nić spokoju, która zaczęła opadać na zwierzęciu. Zrobiła pierwszy krok. Koń był zdezorientowany.
- Spokojnie. Poddaj się. To nic złego… ciiii - powiedziała dotykając brązowego  łba.
- Właśnie tak -  uśmiechnęła się.
Nie odrywając ręki  przesunęła ja po głowie konia przechodząc na szyję by po chwili złapać wodzę. Wyczuła, że serce zwierzęcia zwolniło. Uspokoił się.
Odwróciła się do Robin przekazując jej wodzę.
- Konie są drażliwe. Trzeba obchodzić się z nimi spokojnie i pewnie. Jeśli będziesz się denerwować on też to zrobi - wyjaśniła.
Blondynka wróciła do swojego wierzchowca i bez zwłoki go dosiadła. Uśmiech nie schodził z jej twarzy. Krótkie chwile galopu wyzwoliły w jej ciele całe stado endorfin, które natychmiast poprawiły jej nastrój.
- Ruszcie się bo nie zdążymy przed zmrokiem - krzyknął Ull obierając kierunek jazdy.

Offline

#83 2023-06-07 14:16:44

Robin Adkins
Administrator
Dołączył: 2022-06-14
Liczba postów: 1,387
Windows 7Opera 95.0.0.0

Odp: W pętli multiversum

Robin zmróżyła jedynie lekko oczy, kiedy usłyszała za swoimi plecami śmiech
-Ciekawe czy gdybym dała wam deskorolkę to by było wam do śmiechu- Mruknęła sama do siebie, dając upust swojej frustracji. Szybko ona, jednak narosła, kiedy do akcji weszła Addie i ponownie zaczęła popisywać się swoimi zdolnościami manipulacji emocji. W końcu lejce wylądowały w dłoni rudej, ale nie obyło się bez moralizatorskiej gadki.
-Nie moja wina, że nie ufam mu- Prychnęła i ponownie włożyła nogę w strzemię i tym razem udało się jej bez większych przeszkód wsiać na konia, który tym razem wydawał się być wybitnie spokojny, czego nie można było powiedzieć o Robin. Jej temperament najwyraźniej szedł w parze wraz z jej mocą.
-Bla. bla, bla- Rzuciła  szeptem, kiedy dziewczyna już odchodziła. Jedna rzecz się zdecydowanie w Robin nie zmieniła i nie wiadomo czy się w ogóle zmieni, a był to brak pokory.
Ruszyli w końcu z miejsca idąc za przewodnikiem, który prowadził ich rzekomo prosto do celu, chociaż Robin nadal pozostawała sceptyczna. Zrównała krok z Addie i spojrzała na nią
-Skąd wiesz, że możemy mu zaufać?- Zapytała się. Czy naprawdę obietnica zapłaty wystarczyła, aby ten dał się tak łatwo przekonać do poprowadzenia dwóch obcych kobiet, w tak naprawdę nie do końca określone miejsca.


Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493

Offline

#84 2023-06-07 14:48:20

Adelaide Odynson
Administrator
Dołączył: 2022-06-14
Liczba postów: 1,387
WindowsChrome 114.0.0.0

Odp: W pętli multiversum

Addie odwzajemniła spojrzenie Robin. Powoli przeniosła wzrok na jadącego przed nimi mężczyznę.
- Na razie moje zaufanie jest mocno ograniczone. W końcu znamy się od trzech dni. Myślę, że okazałby się głupi gdyby i on nam zaufał. Ocalił mnie przed dekapitacją na polu bitwy, ale na zaufanie trzeba sobie zasłużyć. Zobaczymy dokąd nas zaprowadzi. W razie czego poradzimy sobie. On jest jeden a my dwie. - odpowiedziała.
Zatrzymali się dopiero gdy słońce chyliło się ku zachodowi. Ull w pewnym momencie skręcił w gęstwiny. Addie podążyła za nim uważając, by nie zahaczyć głową o żadną z gałęzi. Z pomiędzy drzew wyłoniła się ciemno szara skała, w której powierzchni wyżłobione było wejście do środka. Ull zatrzymał się przed jaskinią i zeskoczył z konia.
- Tu przenocujemy - rzekł wchodząc pod kamienny dach.
Addie również zeskoczyła z konia i podeszła do przewodnika.
- Przynajmniej będzie dach nad głową - mruknęła rozglądając się dookoła.
- No nie, a gdzie narzekanie? - zapytał wesoło szatyn.
Addie prychnęła pod nosem i wróciła do konia by zacząć zdejmować ekwipunek z konia, który nosił ją cały dzień.
- Ściągaj wszystko - polecił mężczyzna - Bo..
- Koń na pewno się spocił. Cały się po obciera jeśli zostanie na noc w siodle - dokończyła za niego blondynka.
Wszystkie bagaże wylądowały we wnętrzu jaskini, a konie zostały przywiązane do pobliskich drzew.
- Strategiczne miejsce - skomentowała Addie. - Dobrze osłonięte.
-  Racja. Kiedyś to była jaskinia złodziei. Wynieśli się, ale kryjówka została - odparł Ull rozkładając ostatnie tobołki. - Czas rozbić obóz

Offline

#85 2023-06-10 11:49:15

Robin Adkins
Administrator
Dołączył: 2022-06-14
Liczba postów: 1,387
WindowsOpera 98.0.0.0

Odp: W pętli multiversum

Robin była dość sceptycznie na stawiona do po ich przewodnika, ale faktem było to, że jak na razie nie zrobił niczego co mogłoby wzbudzać ich podejrzenia. W końcu nie ma co z góry zakładać najgorszego, ale warto było na to mimo wszystko być przygotowanym.
Zrządzony, przez Ulla postój sprawił, że Ruda odzyskała nieco więcej wigoru. Jechali już kilka godzin, a jakby na to nie spojrzeć dziewczyna nie miała wprawy w jeździectwie. Tak naprawdę nigdy nie miała okazji zbliżyć się do koni, bo i po co. Żyła w świecie pełnym technologii, która ułatwiała podróż. Spojrzała na jaskinię, która miała być ich tymczasowym miejscem noclegowym. Nawet ona nic nie powiedziała, bo w końcu właśnie tego się spodziewała. Zdziwiłaby się, gdyby nagle w środku lasu wyrósł pięciogwiazdkowy hotel. Nie bez pomocy udało się jej uwolnić swojego wierzchowca z siodła i innych rzeczy, które hamowały mu swobodę ruchu.
-Przyda się drewno na ognisko- Rzuciła trafną uwagą, i sama zgłosiła się na ochotnika, który przejdzie się po lesie i zbierze trochę drewna. Nie było to trudne. W lesie leżało pełno suchy gałęzi, które idealnie nadawały się na ognisko, które przy drobnej pomocy mocy Robin udało się rozpalić w przeciągu kilku sekund. Ruda usiadła przy jednej ze skał opierając się o zimny kamień plecami. Po chwili gwizdnęła cicho, a znad lasu można było dostrzec tego samego ognistego ptaka, który zmierzał prosto w ich stronę, po czym wylądował obok Rudej, która pogłaskała go delikatnie po ognistej głowie
-Ile jeszcze nam zostało do tej wioski?- Zapytała się w końcu chcąc przerwać milczenie.


Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493

Offline

#86 2023-06-10 12:28:02

Adelaide Odynson
Administrator
Dołączył: 2022-06-14
Liczba postów: 1,387
WindowsChrome 114.0.0.0

Odp: W pętli multiversum

W czasie, gdy Robin zajęła się zbieraniem drewna Addie pomogła Ullowi rozłożyć bagaże. Każdy otrzymał kapę żeby nie leżeć na gołej ziemi. Nie był to materac, ale przynajmniej ubrania się nie zakurzą. Addie ułożyła wszystkie bagaże pod jedna z wewnętrznych ścian. Były słabo widoczne od wejścia do jaskini, więc można było mówić o namiastce bezpieczeństwa.  Zanim dołączyła do pozostałej dwójki, która rozkładała się wokół ogniska sprawdziła stan swojej paczuszki na dnie torby. Przewodnik mówił o miasteczku, może znajdzie się jakiś złotnik, który kupi choć jeden z kamieni. Nie chciała mieć żadnych długów, ale za kamienie zawinięte w chusteczkę byłaby w stanie kupić mniejsze miasteczko, problem polegał na tym, że kamienie były bardzo problematyczną waluta i czasem ciężko było znaleźć na nie kupca. Kiedy upewniła się, że zawiniątko jest bezpieczne podeszła do ogniska. Rozłożyła przydzielony jej pled i usiadła po turecku.
- Jutro po południu dojedziemy - Ull odpowiedział na pytanie Robin wyciągając resztę prowiantu. - Potem mapka i prosto do świątyni
- Świątyni? To nie wiesz, gdzie ona jest? Zazwyczaj są trudne do przeoczenia - zagadała Addie.
- To nie takie proste, szefowo. Może i jest duża, ale dostać się do niej jest trudno. Dlatego potrzeba mapy - Wyjaśnił podając jej upieczony udziec.
Addie zaczęła jeść popijając co kilka kęsów miodem.
- Jest tu jakaś woda? - zapytała blondynka
- Akwen? Kawałek stąd. Jakieś dziesięć minut spacerem. Klimatyczna miejscówka. Niewielki wodospad wpadające w kolano rzeki.
Po całym dniu spędzonym w siodle Addie marzyła o kąpieli. Zimna woda z rzeki nie mogła się równać z gorącą kąpielą, ale jak się nie ma co się lubi, trzeba sobie radzić.
- Do zachodu jeszcze trochę czasu. Wybiorę się kiedy zacznie się ściemniać.
Ull pokiwał głowa pochłaniając kolejny kęś sera.
- Mogę objąć pierwsza wartę - odezwała się blondynka wrzucając kość do ognia.
- Mogę ja.. nie ma problemu - odpowiedział Ull.
Addie nie chciała wyjść na chamską. Nie ufała przewodnikowi na tyle by spokojnie przy nim spać, ale też wiedziała, że całej nocy nie zdoła stróżować
- To nic takiego. Poza tym zimna woda działa orzeźwiająco - uśmiechnęła się delikatnie.
Mężczyzna kiwnął głową.
- Jak chcesz

Offline

#87 2023-06-10 13:10:52

Robin Adkins
Administrator
Dołączył: 2022-06-14
Liczba postów: 1,387
WindowsOpera 98.0.0.0

Odp: W pętli multiversum

Robin wyciągnęła dłoń w stronę ognistego ptaka, a ten posłusznie wszedł na jej rękę, zaciskając szpony na jej palcach. Przez chwilę wpatrywała się w niego, aż ten rozpostarł skrzydła z których zaczęły opadać pojedyncze płomienie. Po jakimś czasie ptak zniknął
-Raczej krążący nad jednym miejscem ognisty orzeł zwróciłby czyjąś uwagę- Wyjaśniła po czym zaczęła rozkładać na ziemi kapę, której jakość pozostawiała wiele do życzenia, ale Robin była już na tyle zmęczona, że nie miała nawet siły, aby oponować. Nie zgłaszała się również na ochotnika, aby obierać wartę. Chciała chociaż chwilę się przespać po męczącej podróży. Sen, jednak jak na złość nie chciał przyjść. Ruda leżała na plecach i wpatrywała się w sklepienie jaskini. Jej myśli krążyły wokół tego po co tutaj tak naprawdę się pojawiła. Z każdym kolejnym dniem miała przedziwne wrażenie, że ugania się z mitem, legendą, która nie może istnieć. W końcu dokładnie to wszyscy jej powtarzali. Było to dziwne uczucie. Nie tak dawno temu była przekonana o tym, że jej pomysł był doskonały, a teraz sama już nie miała pewności. Może naprawdę uganiała się tylko za cieniem. Może powinna spróbować zacząć żyć tu i teraz, zamiast taplać się w przeszłości. Dużo było tych może, ale czy nie było już za późno, aby nad tym się zastanawiać. W końcu i ona poczuła znużenie i przymknęła oczy, zasypiając nawet nie wiadomo kiedy
Przebudziły ją promienie słońca, które padły prosto na bladą twarz, ze śladami ciemnych piegów na nosie i policzkach. Zmarzła w nocy o czym mogła świadczyć jej pozycja w której spała. Była skulona i obejmowała się ramionami, chcąc chociaż trochę się rozgrzać. Uchyliła leniwie powieki, po czym usiadła i przetarła leniwie oczy. Rozejrzała się po obozie. Po wczorajszym ognisku został jedynie popiół.


Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493

Offline

#88 2023-06-10 20:09:34

Adelaide Odynson
Administrator
Dołączył: 2022-06-14
Liczba postów: 1,387
MacintoshChrome 113.0.0.0

Odp: W pętli multiversum

Gdy tylko słońce zaczęło chylić się ku zachodowi Addie wzięła w rękę drugą płócienną koszulę i ruszyła w kierunku jaki wskazał jej Ull. Kiedy weszła na brzeg rzeki zaczęła zdejmować kolejne warstwy odzienia. Zostawiła jedynie czerwoną koszulę, w której postanowiła się wykąpać. Doszła do wniosku, że kąpiel nago w środku lasu nie jest zbyt prywatnym miejscem. Zimna woda kuła jej skórę milionem igiełek kiedy wchodziła coraz głębiej. Zanurkowała. Po paru chwilach wypłynęła na powierzchnię nabierając głęboki oddech. Odgarnęła mokre włosy z twarzy i przepłynęła się kawałek. Kiedy zrobiło się ciemno postanowiła dłużej nie zwlekać z powrotem. Wyszła na brzeg. Zmieniła koszulę na białą, naciągnęła na nogi spodnie, a następnie włożyła buty. Z czerwonej koszuli wycisnęła tyle wody ile dała radę. Wzięła mokre ubranie w rękę i wróciła do obozu. Ull siedział przy ognisku, grzebiąc w żarze końcem gałązki.
– Jak woda? – zapytał, nie odrywając wzroku od ognia.
Zimna – odparła siadając na swoim pledzie.
– Nadal chcesz trzymać wartę? – upewnił się mężczyzna.
Jasne – odparła próbując choć trochę przeczesać palcami more włosy.
– W takim razie dobranoc – pożegnał się wrzucając gałązkę do ognia.
Dobranoc
Addie przesunęła swój pled pod ścianę jaskini. Usiadła opierając się plecami o kamienną strukturę.
Wyciągnęła spod koszuli złoty medalion. Otworzyła go myślami wracając do rodziny. W głowie układała plan dnia dzieci. Zastanawiała się, czy Loki zatracił się w poszukiwaniach, czy nie opuścił dzieci. Potrzebowały go, teraz bardziej niż zwykle. Księżna zastanawiała się kto teraz wozi chłopców do szkoły, a Asę do przedszkola. Gdyby miała obstawiać, pewnie Raya zaangażowała się w pomoc. Nie zostawiłaby ich samych. Choć nadal nie dogadywała się z Lokim. 
Addie nie była pewna, w którym momencie odpłynęła. Była pewna, że wytrzyma przynajmniej pół nocy, ale tak naprawdę nie mogła wiedzieć ile czasu minęło. Bez zegarka było niemożliwe.
Nie była pewna czy to sen czy jawa, ale z ciemności nocy usłyszała dziwny dźwięk. Za nim przyszedł głos, który nawiedzał ją w najczarniejszych chwilach. 
Myślałaś, że to już koniec? Kto cię teraz obroni? Zostałyśmy same – powiedział lekko zachrypnięty kobiecy głos.
Nie – jęknęła Addie próbując uciec od przepływającej w jej stronę, kłębiącej się ciemności. Miała wrażenie, że jeśli w nią wpadnie, umrze.
Kobieta usiadła próbując złapać głęboki oddech. Rozejrzała się po jaskini, w środku której dogasało już ognisko. Blondynka zadrżała z zimna, wtedy nabrała pewności, że to był tylko zły sen.
– Koszmary? – usłyszała cichy głos.
Ull siedział na swoim pledzie patrząc na nią z zainteresowaniem.
Co? Nie? To tylko niewygodna pozycja do spania – próbowała się wykręcić. Kobieta bez skutku próbowała zapanować nad drżeniem ciała, przestraszyła się.
– Nie chcesz nie mów – westchnął brązowo włosy. – Wracaj spać. Już niedaleko do świtu.
Addie położyła się na pledzie. Kręciła się próbując znaleźć najwygodniejszą pozycję. Jakakolwiek by nie była i tak bała się ponownie zamknąć oczy, tym razem to był tylko głos. NIe było jej tam.
– Kogo chcesz odnaleźć w krainie umarłych? – zapytał.
Addie zastanawiała się chwilę czy odpowiedzieć, ale przełamała się wiedząc, że narazie nie uda jej się zasnąć.
Syna
– Co się z nim stało?
Umarł we mnie… nie widziałam go ani razu. Moje ciało było za słabe, żeby utrzymać ciążę. Walczyłam o nas do końca, ale nie udało się. –odpowiedziała cicho.
Myślała, że będzie jej trudno o tym opowiadać, ale minęło tyle lat, a ona pogodziła się ze stratą. Choć na początku wydawała się nie do zniesienia.
– Masz teraz dzieci, prawda? – dopytywał.
Tak, dwóch chłopców, bliźniaków i córkę.
Kobieta położyła się na pledzie. Przestała drżeć.
– Opowiedz coś o swoim domu. Gdzie on jest?
Addie usnęła w połowie opowieści. Kiedy odpowiadała na pytania mężczyzny zupełnie zapomniała o dręczącym ją koszmarze. Obudziła się dopiero rano, kiedy do jej uszu dotarł odgłos krzątaniny.
Dzień dobry – ziewnęła przeciągając się na leżąco.

Offline

#89 2023-06-10 21:43:28

Robin Adkins
Administrator
Dołączył: 2022-06-14
Liczba postów: 1,387
WindowsOpera 98.0.0.0

Odp: W pętli multiversum

Dziewczyna dość szybko pozbyła się z twarzy resztek snu i wyszła przed jaskinię, aby spojrzeć na okolicę, w której się zatrzymali. Teraz w pełnym słońcu wydawała się być o wiele bardziej przyjazna, niż w momencie, kiedy się tutaj zatrzymywali. Wtedy, jednak jej wzrok coś przykuło. Uniosła nieco dłoń do góry, aby uciszyć wszystkich, którzy już wstali
-Ciii- Powiedziała i przymrużyła nieco oczy zupełnie tak, jakby miała nadzieję, że jej wzrok przebije gęstwiny zarośli. Dziwny ruch, który dostrzegła również na chwilę się zatrzymał. Uniosła nieco dłoń ku górze, a z niej ponownie wystrzelił ognisty orzeł, który poszybował nad owe zarośla. Nim, jednak zdążył wrócić koło głowy rudej śmignęła strzała, która odbiła się od kamiennej ściany jaskini.
-Chyba mamy towarzystwo- Mruknęła kompletnie nie wzruszona tym, że przed chwilą o mało co strzała, nie przebiła jej czaski na wylot. Zaczęła schodzić ze zbocza jaskini, po czym sama weszła w krzaki w których wcześniej widziała ruch, jednak nikogo w nich nie dostrzegła. Kiedy ona tak szukała potencjalnego zagrożenia, kolejna strzała została wystrzelona, ale tym razem prosto w stronę Ulla. Robin spojrzała w tamtym kierunku i zmarszczyła lekko brwi. Ta celność, i te strzały zna je aż za dobrze. Spojrzała w górę w stronę orła, który kołował nad jednym konkretnym miejscem.
-Tam- Wskazała swoim towarzyszom miejsce w którym obecnie znajdował się ich tajemniczy przeciwnik, który nie wiadomo jakie miał zamiary. Kiedy Ull udał się w miejsce wskazane prze orła, mógł wśród zarośli dojrzeć parę błękitnych tęczówek, oraz łuk na którym spoczywała strzała gotowa do kolejnego wystrzału.
-CZEKAJ!- Krzyknęła, kiedy dobiegła na miejsce chcąc powstrzymać ich przewodnika przed szarżą na intruza.
-Clint, co ty tutaj robisz?- Zapytała się, a łucznik kiedy tylko dostrzegł rude kołtuny opuścił nieco swój oręż i zmierzył ją poważnym spojrzeniem
-O to samo mógłbym spytać ciebie- Powiedział mężczyzna chowając swoją strzałę w kołczan, który miał na plecach.


Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493

Offline

#90 2023-06-10 22:42:48

Adelaide Odynson
Administrator
Dołączył: 2022-06-14
Liczba postów: 1,387
MacintoshChrome 113.0.0.0

Odp: W pętli multiversum

Addie podniosła się chwilę po tym jak wypowiedziała w powietrze przywitanie. Robin właśnie wychodziła na zewnątrz. Blondynka została sama z pakującym się przewodnikiem.
– Dobry, dobry – westchnął mężczyzna.
Addie czuła lekki ukucie w głębi siebie, niemal całkiem obcy mężczyzna pomógł jej poskromić koszmary, z którymi nie mogła sobie poradzić od lat. Jedynie mąż dawał jej poczucie bezpieczeństwa i za każdym razem gdy sny wracały potrafił ją uspokoić.
Kobieta wyjrzała za Robin, kiedy nabrała pewności, że ruda ich nie słyszy podeszła do przewodnika.
Hej emm… dzięki za to co zrobiłeś w nocy – zaczęła niepewnie.
– Co zrobiłem? – zapytał zdziwiony. Jednak po chwili westchnął przypominając sobie o czym mówiła blondynka.
– Daj spokój - machnął ręką.  – Tylko zmieniłem tor twoich myśli. Nic takiego.
W każdym razie, dziękuję – podsumowała gotowa się wycofać.
– Nie ma sprawy.
Tylko… zachowaj to dla siebie. NIe chcę, żeby to się rozniosło.
– Jasne – uśmiechnął się półgębkiem. – Odwdzięczając się możesz nazbierać drewna na ognisko. Zjemy śniadanie i ruszamy – dodał próbując zrobić porządek z zgaszonym ogniskiem.
Uczciwa cena – uśmiechnęła się obierając za kurs wyjście z jaskini.
Kobieta zatrzymała się przy swoim legowisku. Zwinęła pled.
Wtedy usłyszała głos Robin dochodzący z zewnątrz. Ktoś ich znalazł. Addie szybkim ruchem zgarnęła miecz i ruszyła na zewnątrz. Ull znalazł się przy niej w mgnieniu oka. Ramię w ramię wyszli z jaskini, ona z mieczem w dłoni, on z napiętym łukiem.
Addie kątem oka dostrzegła Robin, która właśnie znikała w zaroślach. Po chwilę w ich kierunku wyleciała strzała.
– Uwaga – warknął Ull unikając grotu. Odsunęli się od siebie tworząc między sobą korytarz, którym przeleciała strzała. Addie przyjęła pozycję startową. Ull nie czekał dłużej. Ruszył do przodu prosto za wskazówkami ognistego orła. Napiął łuk mierząc w zauważony przez siebie cel. Zauważył obcego. naszykowałs się do strzału. Miał go na muszce.
Krótka wymiana zdań Robin z intruzem nie napawała pozostałej dwójki optymizmem. Ull nadal trzymał strzałę na cięciwie, nawet kiedy nowo przybyły schował swoją broń. Addie podeszła do zamieszania z ostrożnością. Przez myśl by jej nie przeszło, że zobaczy avengersa. Znała tą twarz, wiedziała, że przybyły mężczyzna należał do grupy bohaterów.
Clint? – szepnęła próbując dopasować imię do twarzy.
Mimo, że Robin od razu przestała atakować ona nie zamierzała od razu ufać swoim oczom. NIe mogła wiedzieć, czy zaraz znów nie trzeba będzie walczyć.

Offline

#91 2023-06-10 23:03:43

Robin Adkins
Administrator
Dołączył: 2022-06-14
Liczba postów: 1,387
WindowsOpera 98.0.0.0

Odp: W pętli multiversum

Mężczyzna zmierzył wzrokiem Ulla oraz blondynkę, która powtórzyła jego imię, ale z taką miną jakby go znała, on z kolei patrzył się na nią z miną człowieka, który właśnie spotyka na swojej drodze zupełnie nową osobę
-Owszem, ale skąd ty...z resztą nie ważne- Powiedział i skierował wzrok na Robin i chwycił jej nadgarstek ciągnąc ją za sobą
-Wracamy do domu- Zakomunikował niczym ojciec, który właśnie przyłapał swoje dziecko na łamaniu jednej z wielu zasad rodzicielskich. Był to dość ciekawy obrazek, bo Robin z całej siły starała się zaprzeć nogami o ziemię, i wykrzykiwała co jakiś czas, że ona nigdzie nie wraca. Łucznik, jednak wydawał się być głuchy na jej krzyki, aż do momentu, kiedy nagle puścił jej nadgarstek i syknął cicho z bólu. Robin musiała użyć swojej mocy, aby w końcu go zatrzymać
-Nigdzie z tobą nie wracam, nie teraz- Powiedziała pewna siebie. Clint zmierzył ją groźnym wzrokiem po czym zacisnął usta w wąską linię
-A myślisz, że potrzebuję na to twojej zgody. Dzieciaku, znowu się pakujesz w kłopoty- Widać było, że łucznik traktuje Robin jako dużo młodszą i pewnie mniej doświadczoną
-Skąd ty w ogóle wiesz...- Zaczęła, ale nie dokończyła bo Clint prychnął jedynie cicho zupełnie, tak jakby fakt, że odkrył jej istnienie był najbardziej oczywistą rzeczą na świeicie
-Twoi kumple tym twoimi statkiem kosmicznym rozryli połowę Central Parku, a twój rudy łeb zapisał się na kilku telefonach, a potem ktoś udostępnił to mediom- Powiedział, a Robin przymknęła oczy. Mogła się domyślić, że lądowanie nagle przybyszów z kosmosu zdecydowanie wzbudzi zainteresowanie, ale to nadal nie było odpowiedzią na jej pytanie
-No dobrze, ale co ty tu robisz, po co tu przylazłeś?-
-Bo jak zwykle muszę ratować ci tyłek. Strange cię wykiwał, nie chce ci pomóc, tylko liczy na to, że umrzesz gdzieś tu po drodze, a nawet jest o tym przekonany- Robin słysząc te słowa otworzyła szerzej oczy ze zdziwienia. W pierwszej kolejności faktycznie nie chciała w to wierzyć, że ten czarodziej chciał dla niej źle, ale skąd Clint o tym wiedział
-Sami mi to powiedział. Spotkałem się z nim, kiedy odkryłem, że żyjesz...a właśnie przecież miałaś być martwa, jak więc...-
-A to parszywy kłamca- Powiedziała lekceważąc całkowicie to co mówił do niej Clint. Było widać, że to ruszyło Robin, bo pomiędzy jej włosami ponownie zaczęły pojawiać się iskierki a na skórze jawiły się znajome już Addie drobne pęknięcia.
-Zatłukę go, spalę to całe cholerne sanktuarium a jego usmażę tak, że truchła nikt nie pozna-


Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493

Offline

#92 2023-06-10 23:20:59

Adelaide Odynson
Administrator
Dołączył: 2022-06-14
Liczba postów: 1,387
MacintoshChrome 113.0.0.0

Odp: W pętli multiversum

Kiedy nieznajomy zwrócił się początkowo do blondynki, Addie przypomniała sobie kim był ów człowiek. Clint Barton. Hawkeye. Nie zamieniła z nim więcej niż trzech słów, a mimo to zobaczyć w końcu znajomą twarz było, bądź co bądź miłą odmianą. Blondynka opuściła miecz.
– Zaraz, chwila, to jej ojciec? – zapytał Ull podchodząc do blondynki.
Oboje przyglądali się jak Robin jest ciągnięta przez starszego mężczyznę, który faktycznie sprawiał wrażenie, że próbuje ojcować rudowłosej.
Lepiej się nie wcinać – szepnęła w jego stronę.
Jednak rozmowa Clinta i Robin pozostawiła jeszcze więcej pytań niż odpowiedzi. Kiedy Barton powiedział, że Strange oszukał Robin i wysłał ją na pewną śmierć. Wszystko co do tej pory Addie wiedziała o tym miejscu straciło sens. Nie umiała sobie wyobrazić, jak Strange mógłby tak potraktować młodą osobę. Robin była wybuchowa, miała wielką moc, ale żeby wysyłać ją do innego wymiaru? Nie umiała tego pojąć. Nie tak zapamiętała postać byłego strażnika kamienia czasu.
Kiedy prawda o spisku mistrza moagii wyszła na jaw, Addie wyczuła zmianę zachodzącą w zachowaniu Robin. Już raz to widziała. Robi była bliska utraty kontroli.
Zwariowałes! – krzyknęła do Bartona. – Za chwilę będzie tu gorąco! Uspokój ją, albo kryj się.
Ty też– zwróciła się do Ulla. – Do tyłu – poleciła podchodząc do rozemocjonowanej rudowłosej dziewczyny by w razie czego wkroczyć z pomocą.
Robin, musisz się uspokoić. Wiem, że się wściekasz. Masz do tego prawo, ale spójrz.. nie ma tu tego, którego chcesz dopaść. Nie chcesz nas skrzywdzić. Proszę wysłuchaj mnie…

Offline

#93 2023-06-11 00:00:27

Robin Adkins
Administrator
Dołączył: 2022-06-14
Liczba postów: 1,387
WindowsOpera 98.0.0.0

Odp: W pętli multiversum

Clintowi nie trzeba było dwa razy powtarzać. Sam znał reakcje Robin, ale to co widział teraz różniło się od ostatnich reakcji z jakimi się spotykał. Szybko zdał sobie z resztą sprawę z tego, że w dziewczynie musiała zajść jakaś zmiana, której jeszcze nie rozumiał. Cofnął się o kilka kroków, jednak nie spuszczał wzroku z Rudej, która starała się walczyć sama ze sobą, aby nie wybuchnąć nagle. Sam był świadkiem, kilku takich wybuchów, a nagły pożar w środku lasu nie był im w tej chwili potrzebny
-Robin, spokojnie- Starał się przemówić do nawet najciższego głosu rosądu rudej. Również Addie postanowiła wkroczyć do akcji, próbując opanować nagły atak furii. Nie była to, jednak zwykła wściekłość. To co mogła wyczuć Addie było porównywalne do istnego huraganu złożonego z silnych emocji. Od złości, po smutek, poczucie winy, a nawet bezsilność. To wszystko kłębiło się w jej głowie, doprowadzając do granic szaleństwa, w którym było jej wszystko jedno. W końcu z jej ciała uwolniła się potężna i gorąca fala uderzeniowa, która rozeszła się dookoła. Clint zwalił się na ziemię odepchnięty jej siłą.
-Won z mojej głowy- Jęknęła sama do siebie i wplotła palce w rude pasma włosów. Przyklękła na jedno kolano, a trawa wokół niej zaczęła powoli zajmować się ogniem, aby ostatecznie się spopielić.
-Hej, hej Robin spójrz na mnie- Powiedział łucznik, a dziewczyna uchyliła nieznacznie powieki, aby spojrzeć na jego twarz -Nie marnuj siły bez powodu. Zachowaj ją dla Strange'a- Starał się mówić na tyle spokojnym głosem na ile mógł. Języki ognia zaczęły kłębić się wokół ciała dziewczyny, zupełnie tak jakby próbowały właśnie stworzyć wokół niej tarczę ochronną, która tylko spali każdego kto będzie chciał przez nią przejść
-Ale, ale, ale...wieczne ale- Powiedziała, a jej głos wydawał się być jakby podwójny, ale ten drugi zdecydowanie nie należał do Rudej. Mogła się wściekać, ale nie teraz, mogła coś spalić, ale później. Czuła jak w klatce piersiowej ponownie ją pali zupełnie tak jakby ktoś właśnie rozpalił tam niewielkie ognisko. Było to dziwne, ale jednocześnie przyjemne uczucie. Taki przypływ siły, który gwarantował jej, że może zrobić wszystko, że nie ma na tym świecie osoby, która ją powstrzyma
-Robin, ty nie jesteś taka. Wiem to, bo cię znam. Uspokój się, możesz nad tym zapanować- Słowa Clinta docierały do niej jak przez mgłę, ale naprawdę nie chciała nikogo krzywdzić, ale coś jej teraz kazało, chociaż bardziej od skrzywdzenia kogoś chciało się bardziej bronić
-Nie mogę, to jest silniejsze- Wyjąkała kuląc się na ziemi zupełnie tak, jakby jej własna moc próbowała ją sobie podporządkować


Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493

Offline

#94 2023-06-11 00:20:25

Adelaide Odynson
Administrator
Dołączył: 2022-06-14
Liczba postów: 1,387
MacintoshChrome 113.0.0.0

Odp: W pętli multiversum

Addie z sceptycyzmem obserwowała jak Barton próbuje dotrzeć do Robin. Niestety wiele mówiło za tym, że to nie podziała. Addie poczuła coś dziwnego. Czuła wszelkie emocje jakie targały rudą, ale były one zbyt duże jak na jedną osobę, coś w niej siedziało, głęboko. Może nawet sama nie była tego świadoma. Kiedy z gardła rudowłosej wydobyły się dwa odrębne głosy równocześnie, sama blondynka się przestraszyła.
– Bogowie – syknał Ull – Czym ona jest?
Nie mam pojęcia, ale musimy ją powstrzymać zanim nas podpali. Pomysły?
– Ochłodzenie?
Musielibyśmy zaciągnąć ją do rzeki.
– Podobno mam dar wkurzania ludzi – zaśmiał się cwaniacko. – Przygotuję konia. Dasz radę nie zginąć?
Podobno mam dar przetrwania.
– No to jazda.
Spojrzeli po sobie po raz ostatni. Ull puścił się biegiem w stronę jaskini. Addie przywołała swoją zbroję. Czuła się w niej pewnie. Powoli zaczęła zbliżać się do Robin. Przewiązała bat na nadgarstku, by był w pogotowiu. Kobieta zauważyła, że fala gorąca tworząca się wokół Robin zaczyna przybierać postać tarczy. Miała coraz mniej czasu. Musiała wejść do środka. Spróbować uspokoić Robin. Jeśli to nie podziała, zostanie plan b czyli zwabić ją nad rzekę i wrzucić do wody modląc się, żeby nikomu nie stała się krzywda, zwłaszcza Robin.
Robin, spójrz na mnie– zwróciła na siebie jej uwagę. Blondynka minęła leżącego na Ziemi Bartona i stanęła na granicy gorąca.
Robin, spójrz na mnie. Dasz radę dziewczyno. Jebać czarodzieja. Jesteś silna. Przybyłaś tu w jakimś celu. Pomogę ci. Słyszysz? Musisz mnie wpuścić. Wpuści mnie – powiedziała kojącym głosem. Bała się obudzić moc zbyt wcześnie. Jeśli Robin straci resztkę kontroli Addie spłonie w mgnieniu oka. Księżna wyciągnęła powoli dłoń w stronę rudej czekając na jej reakcję.

Offline

#95 2023-06-11 00:34:05

Robin Adkins
Administrator
Dołączył: 2022-06-14
Liczba postów: 1,387
AndroidChrome 96.0.4664.104

Odp: W pętli multiversum

Clint, kiedy tylko usłyszał ten dziwny głos otworzył szerzej oczy. Po raz pierwszy swidzial, aby z Robin działo się coś takiego. Owszem był już wcześniej świadkiem utraty przez nią kontroli, ale teraz miał przedziwne wrażenie, że sam może sobie z tym nie poradzić. Z pomocą przyszli natomiast jej towarzysze, którzy wydawali się mieć chociaż zalążek planu, a kiedy Burton usłyszał coś o wodzie zmarszczył brwi
Nie wiecie co się wtedy może wydarzyć- Wrzucenie Robin do wody było szalonym pomysłem. Szczególnie w momencie, kiedy nie było wiadome jakie konsekwencje może to przynieść. Na szczęście jak na razie blondynka postanowiła dużo mniej inwazyjnej metody, a przynajmniej mniej inwazyjnej dla Robin. Ruda uchyliła powieki i spojrzała na dziewczynę. Addie mogła od razu dostrzec to, że lazur jej oczu się zmienił. Jej tęczówki wyglądały zupełnie tak jakby nagle zaczęła płynąć w nich lawa. Powoli oraz z wielkim trudem zupełnie tak, jakby coś ją blokowało wyciągnęła swoją dłoń i wystarczyło tak naprawdę zetknięcie palców dziewczyn, aby Addie mogła z pełną mocą poczuć cały koktajl emocji, jakie targ umysłem dziewczyn. Pomiędzy nimi mogła w swojej głowie usłyszeć krzyki przerażonych ludzi, którzy musieli kiedyś na swojej drodze spotkać Robin. Niczym mantra powtarzało się jedno słowo "potwór"
Po chwili mogła dostrzec jedna scenę, która wydawała się być najbardziej realna. Młoda Robin, która na szkolnym korytarzu chwyciła jedna ze swoich koleżanek i przystawiła rozgrzana dłoń do jej twarzy. Syk spalanej skóry, jej zapach był wyraźnie wyczuwalny, a krzyk dziewczyny niósł się po całym korytarzu natomiast Ruda wydawała się nie mieć zamiaru przestać.


Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493

Offline

#96 2023-06-11 01:02:50

Adelaide Odynson
Administrator
Dołączył: 2022-06-14
Liczba postów: 1,387
MacintoshChrome 113.0.0.0

Odp: W pętli multiversum

Addie puściła mimo uszu uwagę Clinta, nie chciała tego robić ,ale lepszych opcji nie mieli. Ull pojawił się między drzewami. Addie pokręciła głową powstrzymując go od robienia hałasu. Robin ją usłyszała. Pierwszą zmianą jaką zauważyła Addie były oczy, znikał lazurowy błękit, zamiast niego  tęczówki Robin wyglądały jakby płynęła w nich lawa. Z dużym trudem dziewczyna wyciągnęła również swoją dłoń. Wystarczyło jedynie muśnięcie, by umysł Addie przepełniły targające emocje ognistej dziewczyny. Chwilę później przyszła pierwsza wizja. Najpierw bełkot, z którego dało się wychwycić słowo “potwór”. Ludzie bali się Robin, ponieważ jej moc była nieokiełznana. Wizja dziecięcego wspomnienia wstrząsną blondynką, ale udało jej się wykreować myśl o wyciszeniu własnych emocji. Wtedy mogła zająć się Robin.
Zaufaj mi. NIe zrobię ci krzywdy – powiedziała zbliżając się o krok. To był moment na który czekała. Położyła dłoń na policzki dziewczyny. Skóra zapiekła boleśnie od wysokiej temperatury. Addie dała się ponieść przez chwile wirowi emocji. Poczuła że ból jaki zaczął przeszywać jej umysł zaczął ją rozpraszać.  Wzięła głęboki oddech. Zaparła się i spróbowała opanować chaos powstały w głowie dziewczyny. Niestety dziwna druga obecność znów dała o sobie znać. Zaczęła się bronić gdy tylko Addie zaczęła swoje czary. Kobieta upadła na kolana, wysiłek jaki musiała włożyć w pomoc koleżance bardzo ją wyczerpywał. Obiecała pomóc i słowa dotrzyma. Postanowiła rozproszyć jej uwagę, by mogła spokojnie działać. Ból wwiercał się w jej czaszkę. Myśli niczym magma płynęły i zalewały każdą próbę ingerencji. Addie była już na granicy krzyku. Z oczu leciały jej łzy, ale nie wydała z siebie żadnego jęku. Postanowiła użyć wspomnienia. Swojego, szczęśliwego, z domu. Nagle wszystko wokół zazieleniło się od szmaragdowej trawy, wiatr poruszał  źdźbłami szumiąc spokojną melodię.
Kobieta szła po polnej ścieżce w górę klifu. Wysoki mężczyzna trzymał ją za rękę. Widać było jedynie zarys postaci, ich twarze były rozmazane, ale uczucie spokoju, bezpieczeństwa pozostało i nad tym zaczęła pracować. Addie próbowała przykryć wściekłość- spokojem. Dezorientację - bezpieczeństwem, gniew - radością. NIe chciała wyciszać jej emocji. NIe mogła przewidzieć konsekwencji swoich działań. Księżna zaczęła walkę i nie zamierzała się poddać. Jęknęla, gdy kolejna fala bólu zaatakowała jej umysł. Wiedziała, że musi działać szybko. Siły opuszczały ją w zawrotnym tempie.

Offline

#97 2023-06-11 22:02:03

Robin Adkins
Administrator
Dołączył: 2022-06-14
Liczba postów: 1,387
WindowsOpera 98.0.0.0

Odp: W pętli multiversum

Addie mogła poczuć, że tajemnicza moc wewnątrz dziewczyny wcale nie chciała dla Robin źle. Próbowała ją ochronić w chwili, kiedy tylko dziewczyna czuła zagrożenie czy chociaż namiastkę niepokoju, ale potęga tej mocy znacznie przewyższała pierwotne zdolności rudej, które pod jej wpływem drastycznie wzrosły tworząc z jej emocjami swoista mieszankę wybuchową. Chwila zetknięcia dłoni dziewczyn i dla Robin nie była przyjemna. Czuła się tak, jakby ktoś przy pomocy młota usiłował wejść w głąb jej umysłu poznać jej sekrety, które już dawno temu zamknęła gdzieś głęboko w swojej podświadomości.
-Wynoś się- Usłyszała Addie tajemniczy głos, który zdecydowanie nie należał do Robin w chwili, kiedy była świadkiem jednego ze wspomnień dziewczyny. Mogła poczuć, jak coś za całej siły uderza ją w brzuch a ona wylatuje w powietrze. Korytarz szkolny zaczął się oddalać, aż w końcu blondynka zaczęła unosić się w samym centrum ognistego cyklonu. W chwili jednaki, kiedy sama w sobie zaczynała szukać tak potrzebnego spokoju Robin, owy cyklon stawał się coraz mniejszy i mniejszy. W końcu zniknął, a Addie unosiła się pomiędzy nicości.
Dłoń Robin opadła na spaloną ziemię a Ruda dyszała ciężko zupełnie jakby właśnie przebiegła maraton, chociaż w rzeczywistości nie ruszała się nawet o milimetr. Uchyliła powieki i pierwsze co dostrzegła to blond czuprynę przed sobą. Rozejrzała się dookoła spoglądała na wypaloną trawę dookoła, na Clinta który siedział na ziemi odrzucony siłą fali, która uwolniła się z jej ciała. Pęknięcia na jej skórze zaczęły zanikać
-Co to było?- Zapytał się łucznik po chwili milczenia, kiedy upewnił się, że wszystko powoli wraca do normy. Robin usiadła na ziemi i ze spuszczoną głową wpatrywała się w spaloną glebę. Traciła często nad sobą panowanie, ale nigdy nie w ten sposób.


Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493

Offline

#98 2023-06-11 22:18:39

Adelaide Odynson
Administrator
Dołączył: 2022-06-14
Liczba postów: 1,387
MacintoshChrome 113.0.0.0

Odp: W pętli multiversum

To było dla niej za dużo. Próżnia, która otoczyła Addie gdy Robin odzyskała kontrolę przyniosła ulgę. Wiedziała, że dziewczyna wraca do równowagi. To co zobaczyła w umyśle Robin uderzyło w nią ponownie, gdy tylko emocje zaczęły wracać do jej umysłu. Odcięcie nie mogło trwać zbyt długo. Bolesne wspomnienia, drugi odrębny byt skryty wewnątrz umysłu płomiennowłosej. Blondynka powoli opuściła rękę. Zawroty głowy sprawiły, że głos Clinta dochodził do jej uszu jedynie zniekształcony. Oddech blondynki przyspieszył. Była zmęczona, tak bardzo zmęczona. Osunęła się z kolan prosto na spaloną trawę. Ostatnie co zapamiętała to tętent końskich kopyt. Później była już jedynie ciemność.
……..
Hej – krzyknął Ull kiedy zobaczył upadającą na ziemię blondynkę. Minął, na oko, zdezorientowaną Robin i klęknął przy nieprzytomnej.  Od razu pochylił się nad nią i sprawdził oddech.
–  Oddycha – westchnął prostując sylwetkę. – No… nieźle – dodał skupiając wzrok na Robin.
Zabierzmy ją ze słońca – zaproponował. Mężczyzna odgarnął brązowe włosy na plecy i płynnym ruchem podniósł się z kolan trzymając w ramionach wyczerpaną Addie.
– Czy któreś z was może odprowadzić konia? – rzucił na odchodne. Objął kurs na jaskinię.

Offline

#99 2023-06-11 22:29:38

Robin Adkins
Administrator
Dołączył: 2022-06-14
Liczba postów: 1,387
WindowsOpera 98.0.0.0

Odp: W pętli multiversum

Robin sama nie wiedziała co miałaby odpowiedzieć Clintowi. Ponownie była tą dziewczyną z Nowego Jorku, która wzbudzała jedynie strach w ludziach. Kątem oka dostrzegła jak blondynka upadła na ziemię, a Ull do niej podbiega. Poczuła jego wzrok na sobie, to palące spojrzenie może nawet oceniające. Zasłoniła włosami twarz zupełnie tak jakby to miało ją odizolować od reszty świata. Sama próbowała dojść do tego czym tak naprawdę się stała. Miała już wcześniej podejrzenia, że coś się zmieniło, ale przez dłuższy czas starała się to ignorować, udawać że wszystko jest dobrze, ale teraz. Nie wiedziała kim była, czym była
-Chodź dzieciaku- Usłyszała głos Clinta, który podszedł do niej i chwycił za jej przedramię ciągnąc do góry, co okazało się być wybitnie proste. Nie miała siły się stawiać, z resztą nadal była w szoku. Łucznik chwycił konia z uzdę
-Będzie dobrze- Dodał i obejmując Robin jako asekuracja przed jej upadkiem ruszył w stronę w którą pognał Ull.
Kiedy dotarli do jaskini, Clint posadził Rudą przy jednej ze skał, a konia przywiązał nieopodal. Dopiero po chwili podszedł do mężczyzny oraz blondynki
-Nic jej nie będzie- Mruknął, kiedy zlustrował ciało dziewczyny oraz zmierzył jej puls -Kim wy właściwie jesteście?- Zapytał się chcąc uzyskać w końcu odpowiedź w jakie towarzystwo tym razem jego znajoma się wplątała.


Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493

Offline

#100 2023-06-11 22:47:58

Adelaide Odynson
Administrator
Dołączył: 2022-06-14
Liczba postów: 1,387
MacintoshChrome 113.0.0.0

Odp: W pętli multiversum

Ull położył Addie na swoim nie zwiniętym pledzie. Miał mętlik w głowie, nigdy nie widział czegoś takiego. Kim była to rudowłosa dziewczyna? Miała tajemnice, ale czy one nie wpędzą go w dodatkowe kłopoty?
Starszy jegomość podszedł do nich. Złapał blondynkę za rękę po czym stwierdził, że nic jej nie będzie.
– Umysłowi czasem tak mają – mruknął sięgając do swojego tobołka. Wyciągnął z niego niewielki woreczek. Złapał za bukłak z wodą i wsypał do niego zawartość woreczka.
– A to akurat dobre pytanie - odbił zerkając na Robin, która siedziała z boku.
– Jestem Ull… te dwie damy wynajęły mnie na przewodnika po drzewie światów. A śpiąca walkiria jest moją zlecodawczynią, znaczy poniekąd  –odpowiedział cały czas monitorując stan bondynki.
– A ty? Wielki zły brat? – prychnął z uśmiechem próbując rozluźnić atmosferę. W zasadzie próbował rozweselić siebie. Dawno nie znalazł się w tak stresującej sytuacji. Pierwszy raz od dawna nie był pewny co ma robić.
Wszelkie rozmowy przerwało ciche kasłanie.
…….
Najpierw zaczęła słyszeć pojedyncze dźwięki, głosy. Dopiero po chwili spróbowała otworzyć oczy. Nad głową dostrzegła kamienny sufit. Pierwsze sekundy były najgorsze, pierwszy przyszedł strach. Nie pamiętała gdzie jest, ani dlaczego znalazła się w tym miejscu. Rozchyliła usta, pierwszym słowem jakie przyszło jej do głowy było imię męża. Dopiero po chwili pamięć wróciła na swoje miejsce. Spomiędzy ust wyrwało się ciche kasłanie. Gardło drapało, próbowała powiedzieć choć słowo.
– Witaj wśród żywych – usłyszała nad sobą. Nad jej głową zawisła postać Ulla. Mężczyzna pomógł jej podnieść się do siadu. Wcisnął w ręce kobiety bukłak.
– Pij, to ci pomoże – rzekł przewodnik.
Kobieta pokiwała głową i zaczęła łapczywie pić mocno ziołową mieszankę. Addie rozejrzała się po jaskini. W końcu dostrzegła postać Robin. Natychmiast wróciły wspomnienia. Tyle przeszła bólu i cierpienia. Addie nie bała się. Raczej była ciekawa. Chciała dowiedzieć się więcej, ponieważ była pewna, że Robin przydałaby się pomoc.
Hej – zwróciła się do niej. – Wszystko gra?

Offline

Użytkowników czytających ten temat: 0, gości: 1
[Bot] ClaudeBot

Stopka

Forum oparte na FluxBB

Darmowe Forum
yourcrazyword - citroenc3 - nobiceps - bytom-hyde - dlaprzyjacol

[ Wygenerowano w 0.059 sekund, wykonano 10 zapytań - Pamięć użyta: 1.56 MB (Maksimum: 2 MB) ]