Nie jesteś zalogowany na forum.
Robin zacisnęła palce na dłoni Ulla i weszła razem z nim po schodach, podciągając suknię, aby się w nią nie zaplątać, chociaż czuła, że nogi zaczynały już powoli protestować i domagać się szybkiego zdjęcia obuwia, które nieco uciskało jej palce. Addie zrobiła kawał dobrej roboty, ale chyba nie będzie miał jej za złe tego, jak ostatecznie zostanie przy swojej własnej wersji siebie. Chociaż kto wie może kiedyś jeszcze będzie mogła to powtórzyć. Weszła razem z nim do pokoju i odetchnęła cicho. Drgnęła, jednak lekko kiedy poczuła jego dłonie na swojej talii. Odruchowo przechyliła nieco głowę w bok, kiedy zaczął składać pocałunki na jej ramieniu, a potem na szyi. Przyjemne dreszcze zawładnęły jej ciałem, a ona przymknęła z przyjemnością oczy. Czuła, jak jego palce delikatnie szarpały, za sznurowadła gorsetu, a ten stopniowo zaczynał się rozluźniać odchodząc od jej ciała.
-Widzę, że masz w tym wprawę- Odezwała się cicho -Wiele takich gorsetów przewinęło się przez twoje palce?- Zapytała się z lekkim uśmiechem. Wiedziała, że Ull nie był cnotliwym typem człowieka, a ona nie była typem dziewczyny, która wierzyła w historie o chłopcach, którzy czekali tylko na tę jedną dziewczynę, aby zakochać się w niej bez pamięci.
.....................................................................................................
-Zapraszam na szkolenie do tarczy. Tam nauczą ciebie co może się wydarzyć, jeśli zbytnio polegamy na swoich emocjach- Powiedział pół żartem pół serio. Bycie agentem wiązało się ze swego rodzaju oschłością, z czasem wchodziło to już w krew i stawało się niemal naturalne. Nie mógł teraz na każdym kroku myśleć o swojej rodzinie. Oczywiście byli dla niego ważni
-Nawet ja bym nie chciał nic nie czuć, a mówi się, że mam najmniej emocji- Powiedział i zerknął na nią z ukosa -Dobra zdradzę ci coś- Mruknął i na chwilę utkwił wzrok gdzieś przed siebie
-Jeżeli ktoś ci mówi, że nie czuje nic, uważa się za największego bezemocowca we wrzechświecie, to prawdopodobnie kłamie- Nie wierzył do końca w to całe wyciszenie emocji. Coś musieli wtedy czuć, tylko może odkryli coś czego nikt nie był w stanie nazwać w jasny sposób.
-Idealnym przykładem jest Dorlen...niby wyciszył sobie emocje, a jednak ciebie polubił- Wychodziło na to, że te bariery nie były tak potężne jak Addie mówiła. Może emocje po prostu były wpisane w ludzką naturę i nic na to nie można było poradzić
-Spokój jaki ja mam nie wynika z tego, że umiem kontrolować swoją tęsknotę. Przekuwam ją w działanie i to samo robię z absolutnie wszystkim. Emocje potrafią nas zdołować, ale też napędzić i tylko od nas zależy co z tym zrobimy
Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493
Offline
Ull oderwał usta od jej szyi. Wyprostował sylwetkę i zajął się kolejnymi wstążkami.
— Czy ja wiem? Kilka.. naście. Może.. nie liczyłem dokładnie — powiedział zrzucając na podłogę ostatnią wstążkę. Cofnął dłonie. Przeszedł po pokoju. Stanął przy krześle i zaczął rozpinać swoją kamizelkę.
— Pytasz z ciekawości, czy chcesz okazać swoją zazdrość ? — zapytał z cwaniackim uśmiechem. Bardziej skłaniał się ku pierwszej opcji. Robin pokazała mu, że jest o niego zazdrosna. Nie byłby sobą gdyby nie wykorzystał tego do małych żartów i docinek. Zaczął rozwiązywać koszule. Rozpiął guziki na mankietach.
…………………………………………………………………………………………………………
Addie uśmiechnęła się lekko kiedy Clint wspomniał o tarczy. Nie widziała siebie jako agentki. Mimo, że jej moce pewnie zostałyby uznane za przydatne.
— Nie nadawałabym na agentkę. Słaba ze mnie królowa, a co dopiero agentka — powiedziała ze smutnym uśmiechem.
— To prawda, co mówisz. Emocje są wpisane w człowieka. Nie ma guzika, który je wyłącza. Można je ignorować, walczyć z nimi, ale one nadal są. Loki jest tego najlepszym przykładem. Wpoił sobie do głowy, że emocje są złe. Cóż.. później trafił na mnie. Nie odpuszczałam mu. - westchnęła masując swoje ramiona. Jednak chłód kamienia przestał być taki kojący.
— Trochę inaczej jest kiedy w grę wchodzi magia. Tylko raz wyłączyłam emocje. Wszystkie na raz. To było okropne. To jakbyś.. tonął w bagnie. Jest co zimno, czujesz jak zanurzasz się coraz głębiej. Kiedy zdałam sobie sprawę z tych odczuć.. strach się przebił. Zemdlałam przez nadmiar tego wszystkiego. Dla kogoś kto nieustannie tak tonie jest trudno się wydostać. Potrzeba czegoś, odpowiedniego bodźca, które uwolni emocje. Kiedyś znałam kogoś takiego jak on. Poznaliśmy się przypadkiem. To było krótko przed tym jak pierwszy raz zabiłam. Nauczył mnie jak mogę wykorzystać swój dar w walce, a raczej jak jej uniknąć. W ogóle wiele mi powiedział o moich możliwościach — opowiedziała. Czuła się już nieco lepiej. Clint rozproszył jej uwagę i jej tęsknota znów zdawała się cichnąć.
— Chyba jeszcze sporo muszę się nauczyć — uśmiechnęła się nieśmiało. Powoli przechyliła głowę na drugi bok. Przytknęła głowę do jego ramienia. Potrzebowała tego. Miała nadzieje, że niczego sobie nie pomyśli. W normalnych warunkach nie zrobiłaby tego, ale obecnie miała tylko jego.
Offline
-Hmmm, przy setnym przestałeś pewnie liczyć- Powiedziała i zaśmiała się cicho. Stała cierpliwie czekając, aż Ull skończy zabawę ze wstążkami, a kiedy ostatnia opadła na ziemię odetchnęła z ulga, kiedy gorset poluźnił się na tyle, że musiała teraz trzymać suknie jedną dłonią, aby ta nie zsunęła się z jej ciała. Nie mogła powstrzymać odwrócenia głowy, aby przyjrzeć się jak Ull zaczyna powoli ściągać z siebie odświętny strój. Uśmiechnęła się lekko i odwróciła się twarzą w jego stronę po czym podeszła do niego i przylgnęła do jego pleców
-Z ciekawości- Szepnęła mu prosto do ucha, po czym prześlizgnęła się po jego plecach i znalazła się przed nim siadając na krześle.
-Ale czy to ważne...ważne, że teraz twoje dłonie dotykają mojego gorsetu- Dodała i zdjęła ze stóp swoje buty i odłożyła je na bok. Uniosła delikatnie swoją nogę i bosą stopą zaczęła wodzić po nodze Ulla. Patrzyła się mu prosto w oczy i uśmiechała delikatnie.
-Skoro mój pan zajął się już rozbieraniem mnie to wypadałoby to dokończyć. Po za tym jestem pewna, że zrobi to lepiej- Mruknęła w jego stronę i uśmiechnęła się cwaniacko.
...................................................................................................................
-My wszyscy musimy się jeszcze wiele nauczyć, a i tak umrzemy głupi- Odpowiedział z lekkim uśmiechem. Nie starczyłoby im życia, gdyby chcieli zbadać wszystkie tajemnice i posiąść całą wiedzę świata. A przynajmniej jemu by nie starczyło. Addie raczej nie musiała się martwić o śmierć ze starości, a nawet o przedwczesną biorąc pod uwagę jak szybko potrafiła się regenerować.
-Ale jedno wiem już teraz- Dodał po chwili milczenia -Jak nie pójdziemy spać, to jutro raczej nigdzie nie pójdziemy, bo nie zwloką nas z łóżek- Robiło się zauważalnie późno, a przed nimi niestety jeszcze kawał drogi i pewnie drugie tyle niebezpieczeństw, którym musieli się przeciwstawić. Wstał powoli z ziemi i otrzepał tył swoich spodni po czym wyciągnął ręke w stronę blondynki.
-Nieśmiertelna czy nie, nie chcę abyś się przeziębiła. Loki skopałby mi wtedy dupe, a wystarczy, że Ull mi przywali
Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493
Offline
Ull zadrżał kiedy jej stopa zaczęła wodzić po jego nodze. Poczuł gęsia skórkę pojawiająca się na jego ciele, sygnalizującą, że Robin była na dobrej drodze by obudzić w nim pożądane, co swoją drogą nie było takie trudne. Jednak jeśli mieli jutro wyruszyć musiał się wyspać, dać siebie czas na wytrzeźwienie i regenerację. Jutro czeka go wytworzenie iskry. Uśmiechnął się pod nosem. Pochylił się nad krzesłem pożerając dłonie na podłokietnikach.
— Twój pan.. rozważył prośbę. — mruknął patrząc intensywnie w jej oczy. — Nie powinnaś mieć co do tego wątpliwości, że poradzę sobie z tą suknią. — powiedział prostując sylwetkę. Wyciągnął do niej dłoń. A kiedy wstała pocałował ją mocno. Odnalazł dłońmi zamek jej sukni. Kiedy lekko się odsunął i puścił jej talie materiał opadł na podłogę.
— Nie ma za co — powiedział uśmiechając się. Zdjął koszule przez głowę. Usiadł na łóżku i zaczął mocować się z butami. Kiedy i ich się pozbył odrzucił je w kat pokoju.
— Muszę się wyspać — powiedział przecierając twarz dłonią. — Przypominam, że jutro muszę otworzyć magiczny portal. — dodał łapiąc za sprzączkę spodni.
…………………………………………………………………………………………
Addie uśmiechnęła się kiedy Clint wspomniał o jutrzejszym wyjeździe. Pokiwała głową jednocześnie odsuwając się. Przyjęła pomoc Clinta przy podniesieniu się z ziemi. Jej uśmiech powiększył się kiedy wspomniał o przeziębieniu.
— Od ośmiu lat nie byłam przeziębiona. Ostatni raz miałam katar w ciąży z bliźniakami. Czerpali ze mnie sił witalnych ile mogli. Teraz nadal próbują tą energię spożytkować. — powiedziała otrzepując suknie z piasku. Blondynka złapała buty z rękę. Druga dłonią udało się jej rozplatać warkocz.
— Jaka ulga — mruknęła czując jak skóra głowy przestaje być napięta.
— Będę się martwiła kiedy dostrzeże nowe blizny. — dodała zmierzając w stronę wejścia do dworu. Weszła po schodach i kiedy zatrzymała się przed swoim pokojem spojrzała Clintowi w oczy.
— Dziekuję. Za wszystko. Treningi i rozmowę — dodała z lekkim uśmiechem. Na prawdę buła mu wdzięczna. Gdyby nie on, pewnie nadal by leżała w łóżku.
Offline
Robin wstała z krzesła, kiedy tylko pociągnął ją nieco do góry. Nie zdążyła nawet zareagować, kiedy ten wpił się w jej usta. Chwila zdziwienia ustąpiła, jednak dość szybko i odwzajemniła jego pocałunek. Wtedy usłyszała tylko zgrzyt rozsuwanego zamka, a sukienka po prostu zsunęła się z jej ramion na ziemię. Odruchowo osłoniła się dłońmi chociaż miała na sobie bieliznę. Odprowadziła wzrokiem Ulla, chociaż na jej ustach nadal gościł delikatny uśmiech. Niestety chciała czy nie musiała przyznać mu rację. Starała się nie myśleć o tym, że znowu będzie musiał ryzykować, aby otworzyć dla nich kolejny portal. Nie lubiła, kiedy to robił. Może dlatego, że dość jasno rozrysował jej z czym to mogło się wiązać. Mimo to nie chciała pokazywać swojego zmartwienia, nie teraz po tak udanym wieczorze.
-Wiedziałam, że doczekam tego dnia, kiedy dojrzejesz- Rzuciła w jego stronę z lekkim przekąsem. Mimo to nie miała zamiaru mu tak łatwo odpuszczać. Pokręciła się trochę po pokoju, aby odszukać swoją koszulę nocną, po czym zajęła się wyciąganiem wsuwek ze swoich włosów, które pojedynczymi pasmami zaczęły opadać na jej plecy sięgając jej do talii. Odwróciła się w jego stronę po czym podeszła i usiadła mu okrakiem na kolanach oplatając dłonie wokół szyi
-Może masz i rację, pewnie by nam sie trochę zeszło- Szepnęła do niego i ledwie musnęła swoimi ustami jego, po czym uwolniła go ze swoich objęć i wgramoliła się na łóżko.
Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493
Offline
Jego dłonie wylądowały na jej ciele kiedy po raz kolejny die na niego wdrapała. Musnął jej wargi gdy ona to zrobiła. Klepnął ja delikatnie po pośladku.
— Do łóżka kobieto — powiedział z przekąsem. Wiedział, że i ona lubiła się droczyć. Problem był jeden. Oboje działali na siebie tak, że wystarczyła jedynie maleńka iskra by rozpalić prawdziwy płomień.
Ull wysunął ze spodni pas i jego również rzucił na podłogę.
- Tylko grzecznie na swoją polowe, ręce przy sobie. Zamknij oczęta i spać — powiedział przechodząc na czworaka do poduszki. Wślizgnął się pod kołdrę. Westchnął ciężko, czując jak jego ciało delikatnie topi się w materacu. Odrazu ogarnęło go znurzenie. Oczy odrazu same zaczęły się zamykać. Jednak ruch po drugiej stronie łóżka zwrócił jego uwagę.
Offline
Robin zmarszczyła lekko brwi, kiedy dość konkretnie wypunktował czego od niej oczekiwał.
-Phiii- Mruknęła i wsunęła się pod kołdrę -Skoro tak chcesz to proszę bardzo- Starała się zachować jak najbardziej poważny ton głosu, ale nie było łatwo zapanować nad kącikami ust, które ciągnęły się do góry. Poprawiła sobie poduszkę, po czym ułożyła się wygodniej na łóżku i po prostu odwróciła się plecami w stronę mężczyzny. Tym razem to ona uniosła nieco swoją dłoń do góry, aby zgasić płomienie świec, po czym nakryła się szczelniej kołdrą. Dopiero, kiedy zapadła ciemności pozwoliła sobie na delikatny uśmiech. Lubiła się z nim droczyć, a on zawsze chętnie jej odpowiadał.
Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493
Offline
W ciemnościach dostrzegł jak Robin odkręca się do niego plecami. Zacisnął usta by nie wydostał się z nich żaden dźwięk. Przeciągnął się na łóżku przewracając w jej stronę. Objął ja ramieniem i przyciągnął do siebie.
– Nie było mowy o tym, że ja mam trzymać ręce przy sobie – mruknął chowając nos w jej włosach. Zapach jaśminu otulił go do snu.
………………………………………………………………………………………..
Addie jeszcze tej samej nocy przejrzała swoje rzeczy. Z dna plecaka wykopała środek nasenny, który podstępem zdobyła od medyka. Rozejrzała się po pustym pokoju. Wiedziała, że nie powinna tego brać, ale za bardzo się bała tego, że koszmary do niej wrócą. Przygotowała sobie miksturę. Przebrała się w koszulę nocna, zmyła makijaż. Zgasiła świecę stojącą przy łóżku. Wypiła miksturę i gdy tylko położyła głowę na poduszce zacisnęła mocno powieki.
Odzyskanie świadomości było ciężkie, tak jak za każdym razem. Kilka razu otwierała i zamykała oczy kręcąc się po łóżku. Promienie słońca natarczywie atakowały jej powieki powodując rozdrażnienie. Zacisnęła dłonie na atłasowej pościeli. Tak bardzo nie chciała z niego wychodzić
.
Offline
Robin uśmiechnęła się lekko, kiedy usłyszała szmer obok siebie, a zaraz potem ciężka ręka Ulla spoczęła na jej ciele. Długo nie wytrzymał rozłąki. Wtuliła głowę mocniej w poduszkę i splotła swoje palce z dłonią mężczyzny wtulając ją w siebie. Podkuliła lekko nogi i sama nie wiedziała kiedy spadł na nią sen, który szybko jednak minął. Czas w tym miejscu płynął przedziwnym rytmem. Niby wszystko stało w miejscu, ale noc zdawała się mijać w ułamkach sekund.
Dziewczyna drgnęła lekko, ale nie otwierała oczu. Leżała na plecach z jedną dłonią przy głowie, a druga była ułożona na brzuchu. Powinna wstać, wszyscy powinni, aby ruszyć w dalszą drogę. Powrócić do spania w krzakach, kąpielach w pobliskich strumieniach i szlajania się nie wiadomo gdzie. Przeciągnęła się leniwie i przekręciła w bok. Objęła delikatnie Ulla, który spał plecami do niej a sama schowała twarz w jego plecach.
-Myślisz, że pięć minut dłużej w łóżku bardzo nas opóźni?- Zapytała się lekko zachrypniętym od snu głosem.
Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493
Offline
Ull poczuł dotyk na swoim ciele, ale tak bardzo nie chciał jeszcze wstawać. Nawet nie zrozumiał słów jakie Robin do niego powiedziała. doświadczenie nauczyło go, że lepiej przytaknąć niż zaprzeczyć. Więc mruknął cicho jakby odpowiedział “ Tak, jasne” i znów zaczął gubić świadomość, przenosząc się w błogi świat snów.
Addie wreszcie podniosła się z łózka. Opłukała twarz zimną wodą i doprowadziła się do porządku. Przejrzała rzeczy w szafie, będzie jej brakowało tych sukienek. Tutaj znów mogła poczuć się jak w Asgardzie. spakowała swoje rzeczy. Kiedy przyszło jej złapać za flakon ze środkiem nasennym zawahała się. Powinna go odnieść, nie powinna go pić podczas drogi, bo to niebezpieczne, z drugiej strony szukać teraz słabszego zamiennika. Otworzyła plecak. Zawinęła flakon z jedną z bluzek i schowała na dno. Ubrała na siebie białą bluzkę na długi rękaw, brązowe spodnie. W pasie przewiązała skórzany brązowy pas, który znalazła w szafie. Rozczesała włosy i zaczęła zaplatać warkocze. Jeden upięła kilkoma wsuwkami na czubku głowy. Zrobiła też dwa mniejsze po obu stronach głowy, które spływały między rozpuszczonymi kosmykami. Wyjrzała przez okno. Chciała jeszcze raz przejść się po ogrodzie. Kiedy była już gotowa odłożyła plecak i miecz na łóżko. Wychodząc z pokoju wsunęła Pilflagella na nadgarstek.
Offline
Robin uśmiechnęła się lekko, kiedy Ull najwyraźniej postanowił się sprzeciwić wstawaniu. Z jednej strony tym razem to ona powinna okazać się tą odpowiedzialną i zerwać go z łóżka, ale z drugiej strony jej też było dobrze i nie miała sumienia, aby go brutalnie budzić. Przylgnęła mocniej do jego ciała i sama przymknęła na chwilę oczy. Będą musieli powiedzieć reszcie o swoim planie na kolejne przenosiny. Trochę obawiała się tego jak zareaguje na to Addie albo Clint. Asgard był, jednak ich jedyną deską ratunku. Westchnęła ciężko, i dźwignęła się z łóżka pochylając się nad mężczyzną
-Ull- Szepnęła mu do ucha -Musimy wstawać- Powiedziała i złożyła delikatny pocałunek na jego policzku po czym sama wygramoliła się z łóżka. Dotknęła bosymi stopami przyjemnie chłodnej podłogi, po czym udała się do łazienki, aby zmyć z siebie resztki snu. Ubrała się w swój strój, założyła kozaki, a włosy pozostawiła rozpuszczone.
-Jak dobrze- Powiedziała do siebie i przeciągnęła się kilka razy. Wyszła z łazienki i spojrzała na łóżko gdzie dalej wylegiwał się Ull. Pokręciła lekko głową i podeszła do niego kucając obok
-Jak nie wstaniesz za trzy sekundy to wywlokę ciebie z łóżka- Rzuciła w jego stronę i pstryknęła go delikatnie w nos
Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493
Offline
Kiedy dziewczyna wstała z łóżka Ull okręcił się mocniej kołdrą. Kolejny przypływ świadomości przyszedł kiedy ruda pstryknęła go w nos. Otworzył nadal zaspane oczy i spojrzał na nia.
– Kiedy zdążyłaś się ubrać? – zapytał zaspanym głosem. Przeciągnął się na łóżku zwracając twarz do okna. Słońce zdążyło zadomowić się na niebie.
– Czyli koniec – mruknął podnosząc się do siadu. Ziewnął podnosząc się na równe nogi. Pozbierał swoje rzeczy. Włożył buty i koszule.
– Fajnie było – powiedział rozglądając się po pokoju. Wsunął pas w spodnie i zapiął go chwilę mocując się z zapięciem.
Offline
-Gdzieś pomiędzy próbą obudzenia ciebie, a walką z tym, aby samej nie zasnąć ponownie- Odpowiedziała mu z delikatnym uśmiechem i odgarnęła z jego oczu parę kosmyków włosów. Przez chwilę obserwowała jak Ull gramoli się z łóżka, a ona sama podeszła do swojego plecaka i zaczęła przewalać w nim rzeczy, aby upewnić się, że ma wszystko spakowane. Spojrzała w stronę toaletki i otworzyła szerzej oczy. O mały włos i by zapomniała. Podeszła do niej po czym chwyciła figurkę orła zrobioną przez Ulla i podeszła do niego
-Będziesz taki miły- Powiedziała wyciągając w jego stronę rzemyk. Odwróciła się do niego plecami i uniosła włosy do góry, aby ułatwić mu zawiązanie figurki na jej szyi.
-A no fajnie, ale chyba pozostanę fanką spania w krzakach- Powiedziała z lekkim uśmiechem, po czym odwróciła się w jego stronę i przytuliła się do niego. Nie mogła udawać, że opuszczała to miejsce z jakimś wielkim żalem. Owszem elfy naprawdę dobrze ich ugościły, ale Robin była zdecydowanie bardziej dzikuską, i żadna piękna suknia tego nie zmieni. Odsunęła się w końcu od niego i wspięła się lekko na palce, po czym pocałowała delikatnie
-Idź się spakuj, ja jeszcze coś muszę załatwić- Mruknęła i odprowadziła go wzrokiem w stronę drzwi. Rozejrzała się uważnie po pokoju. W pierwszej kolejności chwyciła flakonik z jaśminowym olejkiem, który wylądował na dnie jej plecaka, a w drugiej zgarnęła ze sobą bransoletkę z zeszłego wieczora. Nikt przecież się nie zorientuje, a nawet jeśli to pewnie będą już dość daleko. Omiotła jeszcze raz wzrokiem pokój i wyszła z niego po czym zbiegła ze schodów i wyszła z dworu stając przed schodami
-Ile można na was czekać?- Zapytał się Clint, który siedział na jednym ze stopni
-Ktoś miał problem ze wstaniem- Odpowiedziała i przeciągnęła się prostując wszystkie kości
Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493
Offline
Ull przejął orła, którego wystrugał dla rudej i zawiesił go na jej szyi. Uśmiechnęła się pod nosem kiedy się do niego przytuliła. Przymknął oczy rozkoszując się pocałunkiem, którym go obdarzyła.
Pokiwał głowa kiedy się od niego odsunęła i udał się do swojego pokoju.
Spotkał się z Robin i Clintem przed budynkiem.
– A gdzie czwarta? – zapytał rozglądając się dookoła.
……………………………………………………………………………………..
Addie założyła ręce na piersi, miała nadzieję, że ma jeszcze chwilę. Z okna zobaczyła salkę, w której spotkała Dorlena grającego na fortepianie. Odejść bez pożegnania, nie była tego fanką. Wolała zostawić sprawy zamknięte, niż zastanawiać się nad niedopowiedzeniami. Weszła przez tarasowe drzwi. Na pudle stał kałamarz z piórem i kilka kartek do zapisów nutowych. Addie napisała kilka słów wyrażając wdzięczność za to co zrobił dla niej i jej przyjaciół, ale taka forma pożegnania była najlepsza. Zniknie tak jak się pojawia, nagle. Zgięła kartkę i przeszła korytarzami do holu. Najpierw poszła po swoje rzeczy. Kiedy zeszła na dół przekazała kartkę jednemu ze służących by dostarczyli Dorlenowi gdy tylko wstanie. Blondynka obrzuciła hol wzrokiem żegnając się z nim. Kiedy wyszła przed budynek dostrzegła całą ekipę. Nie do końca wiedziała, czemu, ale przez ułamek sekundy znów myślała, że ją zostawili, że nikt na nią nie czeka.
Posłała drużynie nieśmiały uśmiech.
– To co? W drogę? – zapytała stając pod schodami.
– Tak jest – odpowiedział Ull zakładając na ramię torbę. – Dasz radę? – rzucił do blondynki.
– Tak – odpowiedziała. Jeszcze raz obejrzała się na posiadłość.
Offline
Robin usiadła na schodach i oparła głowę o jedną z kolumn. W zasadzie gdyby miała jakiś wybór to bardzo chętnie by wróciła do łóżka. Obawiała się, że trudno będzie na nowo przywyknąć do spania na ziemi po tych wszystkich wygodach jakie spotkały ich w tym miejscu.
-Pewnie chciała się jeszcze przejść. W końcu spodobało się jej to miejsce- Odpowiedział Clint, a Robin uniosła wyżej głowę, aby spojrzeć na słońce i na to w jakim miejscu się znajdowało.
-Myślałam, że ktoś wyjdzie i nas pożegna- Powiedziała skrywając dłonią dość potężne ziewnięcie
-Wczoraj było wesele, i kto wie do której balowali. Większość pewnie odsypia, pan młody ma świeżo upieczoną żonę na głowie, a po za tym...
-Po za tym nie jesteśmy nikim aż tak ważnym- Dokończyła za niego, a Clint pokiwał lekko głową.
Po chwili dołączyła do nich w końcu Addie. Robin od razu wstała z ziemi, kiedy tylko dostrzegła blond czuprynę i uśmiechnęła się wesoło do blondynki.
-Ruszajmy- Powiedziała i cała czwórka zaczynała kierować się w stronę bramy głównej. Jak się okazywało dużo łatwiej było wyjść z tego dworu niż do niego wejść, ale było to nawet logiczne. Dziewczyna, kiedy tylko przekroczyła bramę poczuła niebywałą ulgę i nie spodziewała się tego, że będzie ona aż tak duża. Jej twarz od razu się rozpromieniła a na usta wszedł delikatny uśmiech.
-Nareszcie- Mruknęła i okręciła się wokół własnej osi po czym podskoczyła kilka razy
-Aż tak ci nie w smak luksusy?
-Do luksusów nie mam nic, ale chyba jednak wolę życie tułacza- Odpowiedziała wesoło
Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493
Offline
Addie z lekkim uśmiechem obserwowała reakcję Robin na wyjście z dworu. Blondynka postanowiła się już nie oglądać. Miała jasny cel. Wrócić do domu, do swojej rodziny i nic nie może tego zakłócić.
– Ciekawe co powiesz wieczorem, jak przyjdzie ci się położyć na zimnej ziemi. Czy będzie tak przyjemnie? – uśmiechnął się cwaniacko Ull.
Musieli odejść jak najdalej od jakichkolwiek budynków. Wschód zdawał się najbardziej atrakcyjnym kierunkiem pod tym względem.
Przewodnik rozejrzał się dookoła.
– Dobra. Plan jest prosty. – Zaczął – Myślę, że jeszcze przed wieczorem si przeniesiemy. Nie zbliżamy się do żadnych zabudowań. Tak na wszelki wypadek. Proponuje udać się na wschód. Znajdziemy jakąś spokojną polankę w lesie.. -zaproponował.
Addie pokiwała głową. Nie bardzo miała teraz głowę do planów. Może jeszcze dokładnie się nie obudziła. Chociaż myśl, że chciała odsunąć od siebie ciężkie sprawy jeszcze na jakiś czas. Miło było niczym sie nie przejmować i tylko spać w wygodnym łóżku. Wyciągnęła rękę do blizny po piętnie i przez materiał bluzki smagnęła ja palcami. Przeszedł ją dreszcz. W sumie z ulgą opuści ten świat, ponieważ nie przywitał jej zbyt gościnnie.
Offline
Dziewczyna spojrzała na Ulla, ale uśmiech i tak nie schodził jej z ust, za to w oczach pojawiła się znana już wszystkim zadziorność. Co ciekawe kiedy byli na dworze dawno tego błysku w oku Robin nie było. Dziewczyna chyba naprawdę dobrze się czuła na "wolności" nie była zdecydowanie salonowym pieskiem stworzonym do wylegiwania się w luksusach
-Na jakiej ziemi...położę się na tobie- Odpowiedziała i wyciągnęła w jego stronę język. Lenistwo było fajne na swój sposób i nawet ona potrzebowała chwili wytchnienia, ale kiedy bezczynność trwała za długo, to w końcu zaczynało się jej nudzić. Dziewczyna szła sobie spokojnie nucąc pod nosem jakąś wesoło melodię, a przynajmniej tak było do momentu w którym Ull postanowił przedstawić swój plan. Robin na nowo poczuła ekscytację kiedy usłyszała, że powinno udać się im jeszcze dzisiaj przenieść
-A ja proponuję też nie rozdzielać się. Zawsze kiedy to robimy przytrafia się coś tragicznego- Zauważyła słusznie
-Bo jesteś magnesem na problemy- Odpowiedział Clint i poprawił ciążący mu na ramieniu plecak
-Ale dzięki temu się nie nudzicie
-Jeżeli brak nudy oznacza, wyrywanie ciebie i Addie z łap śmierci, to ja wolę już się nudzić- Dziewczyna prychnęła jedynie cicho i wróciła do swojego nucenia.
-To jasne, że już wyruszać czas,
Krok za krokiem pragnę cieszyć się.
Słońce śle promień swój do mnie raz po raz,
A ja wciąż czuję, że śmiać się chcę.- Zaśpiewała sobie cicho i uśmiechnęła się wesoło. Wiedziała, że wraz z wyjściem z dworu wystawiali się na kolejne niebezpieczeństwa, ale mimo wszystko wychodzili już w miarę w jednym kawałku z tylu niebezpieczeństw, że zaczynała powoli wierzyć w to, że razem byli chyba niezniszczalni.
Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493
Offline
– Ah tak ? – zapytał Ull z cwaniackim uśmiechem. Szykowały się kolejne przekomarzanki wieczorem, ale to dobrze. Lubił taką atmosferę. Nie był typem ponuraka, umiał się dopasować do sytuacji, ale zawsze szukał chociaż jednej rzeczy z której można by zażartować. Czasem nazywali go szaleńcem ,ale akurat ta łatka przeszkadzała mu najmniej. Sam uważał się za nieco pokręconego, ale to właśnie go definiowało. Znaczy, prawdziwego niego.
– Popieram Clinta – odezwała się w końcu blondynka. – Dość narażania życia. Do następnego razu – lekko się uśmiechnęła. Wiedziała, że jeśli komuś kogo spotkają po drodze będzie działa się krzywda nie odwróci wzroku.
Piosenka, którą śpiewała Robin nieco poszerzyła jej uśmiech. Nadal czuła się niepewnie w tych lasach. Co jakiś czas oglądała się czy nikt ich nie śledzi. Widziała, że odzyskanie spokoju będzie bardziej możliwe jeśli w końcu opuszczą tę krainę i w tej chwili było jej całkowicie obojętne gdzie by się znaleźli.
Ull odbił z ścieżki i zaczął przedzierać się przez gęstwiny. Po jakiejś godzinie drogi zatrzymali się na niewielkiej polanie.
– Jak dla mnie w porządku – powiedział przewodnik zrzucając plecak z ramion. – Nie ma sensu iść dalej, według mnie – dodał rozglądając się dookoła.
Offline
Droga upłynęła im na szczęście bez większych problemów, czy przeszkód. Szli posłusznie za Ullem, który zaczął wprowadzać ich w gęstwiny, ale nikt nawet się nie sprzeciwił. Robin byłaby w stanie pójść za nim nawet na koniec świata byle jak najdalej od dworu elfów. W końcu zatrzymali się po środku polany. Robin rozejrzała się dookoła i uśmiechnęła się lekko
-Tak propo polany, to przypomniał mi się żart- Powiedziała i zrzuciła swój plecak na ziemię
-Nie błagam, litości...- Jęknął Clint, a ruda widocznie uznała, że najlepiej będzie go zignorować
-No więc- Zaczęła biorąc głęboki wdech -Na polanie siedzi dziewczyna i chłopak. Wpatrują się sobie głęboko w oczy, i ona w pewnym momencie mówi do niego zalotnie
- Połóż rękę na mym łonie
On marszczy przez chwilę brwi, po czym pochyla się nad nią i szepcze do ucha ciepło
- A co to jest mymłon?- Clint słyszą puentę walnął się otwartą dłonią w czoło i westchnął ciężko. Robin uśmiechnęła się głupkowato i usiadła na ziemi.
-Nie chcesz się przejść? może znajdziesz jakiś obóz bandytów, albo coś w tym stylu- Zaproponował wyraźnie załamany poziomem poczucia humoru Robin.
Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493
Offline
Addie poszła za przykładem Ulla i Robin i pozbyła się swojego plecaka. Skrzywiła się kiedy poczuła ból w łopatce. Zaczęła robić okrążenia ramionami nieco się rozciągając. Na początku nie zrozumiała żartu, który powiedziała Robin. Zmarszczyła brwi. Dopiero po chwili załapała. Kącik jej ust lekko powędrował w górę.
Ull prychnął lekko pod nosem. Pokręcił lekko głową. Zajrzał do swojej torby. Miał jeszcze zapas mikstury wzmacniającej. Powinno wystarczyć, później wykombinuje skąd wziąć więcej.
– Wyśmiani? Wybornie… – rzucił lekko. Chyba przyszedł czas na obgadanie reszt planu.
– Zanim zaczniemy. Chyba trzeba coś obgadać.. – zaczął bardziej poważnie. Stanął na środku polany. Spojrzał najpierw na Addie.
– Na chwile obecną nie mam pojęcia jak cię wysłać do domu – powiedział zgodnie z prawdą.. Zerknął na Clinta dając do zrozumienia, że z nim była podobna sytuacja. – Jednak jest pewne miejsce, gdzie możemy się tego dowiedzieć – kontynuował.
Addie powstrzymała się od objęcia się ramionami. Nie spodziewałą się, że Ull powie te słowa tak wprost, ale zdawałą sobie sprawę, że taka była prawda.
– Przenosimy się między światam w jednym wszechświecie. Jak przejść do innego.. – pokręcił głową.
Addie zastanowiła się chwile nad jego słowami. Skoro nie idą do domu. To zostaje jedna opcja.
– Chcesz iść do Asgardu – odezwała się.
Szatyn pokiwał głową.
– Zbiór ksiąg Odyna może okazać się przydatny – dodała blondynka. Położyła dłonie na biodrach. W sumie pierwotny plan zakładał odwiedzenie tego świata. Wzięła głęboki wdech.
– A to nie jest dla ciebie niebezpieczne. Z tego co mówił Bjorn wisi nad wami kara śmierci? – zapytała.
– Nad Bjornem i Lokim.. tak. – odpowiedział spokojnie – Mam nadzieje, że jestem kwestią sporną – dodał lekko wzruszając ramionami. – Nie zapominaj czyje nazwisko noszę. Będzie dobrze.
Będzie dobrze o ile szybko się ze wszystkim uporamy i nikt nie zdąży się zainteresować jego zmianą – odpowiedział w myślach.
W głowie Addie pojawiło się jeszcze jedno pytanie.
– A właściwie co się z nim stało? – zmrużyła oczy. – Z Lokim? Skoro byliście we trzech..
Ull westchnął ciężko. Przygryzł wnętrze policzka szukając odpowiednich słów.
– Nie mam pojęcia, ale mam nadzieję, że zdechł gdzieś w samotności – odparł sucho.
Tak pewnie powiedziałby Ull gdyby tu był. Odebrał mu wszystko, oszukał, podstępem zmusił do współpracy.
Addie poczuła dreszcz na plecach. Ull faktycznie nienawidził Lokiego. Czy jest możliwe, że któraś z wersji jej męża była prawdziwym potworem.
Offline
Chwila śmiechów, nawet tych stłumionych musiała w końcu ustąpić, a wtedy Ull przeszedł do wyjaśniania tego o czym Robin już wiedziała. Słuchała więc w milczeniu i obserwowała uważnie reakcję Addie. Wiedziała, że usłyszenie takiej prawdy wprost nie było łatwe, ale jednocześnie przecież nie zostawiali tego bez rozwiązania. Dalej chcieli spróbować czegoś się dowiedzieć
-Pocieszające jest to, że Wolwa przecież jasno powiedziała, że droga wiedzie przez Yggdrasil. Na końcu jest już tylko Asgard, wyżej nie ma nic- Było to swego rodzaju pocieszenie, bo Asgard oznaczał koniec ich wędrówki. Wtedy dojdą już tak naprawdę do ściany. Gorzej jak okaże się, że w zbioru ksiąg Odyna nie znajdą niczego przydatnego, ale takiej możliwości Robin nie chciała brać nawet pod uwagę. Clint przysłuchiwał się w milczeniu planom jakie snuł Ull. Jemu też nie podobała się wycieczka do Asgardu, ale bynajmniej nie ze względu na bezpieczeństwo Ulla, a raczej ze względu na to co ich tam może czekać. Dwójka ziemian w świecie bogów, to musiało zwrócić na siebie uwagę
-Jest jeszcze coś...- Odezwała się po chwili milczenia. Uznała, że zrobi to teraz, albo nigdy. Skierowała wzrok na Clinta
-U elfów dowiedziałam się czegoś o tym czymś co siedzi we mnie- Zaczęła spokojnie. Addie miała rację. Clint zasługiwał na to, aby dowiedzieć się wreszcie prawdy. W końcu lepiej, aby dowiedział się teraz, niż w chwili w której wydarzyłoby się coś złego. Łucznik skierował wzrok na Robin i zmarszczył brwi. Wpatrywał się w nią intensywnie wyczekując na to co powie dalej, ale przeczuwał, że nie będzie to nic miłego
-Moje ciało jest za słabe, aby to utrzymać. Ta energia sieje w nim spustoszenie. Próbuje naprawiać, ale...- Urwała i spuściła głowę. Clint zacisnął usta w wąską linię. Nie musiała kończyć, aby domyślił się jak poważna była sytuacja
-I dopiero teraz nam to mówisz?- Zapytał się, starając zachować spokój
-Nie wam...tobie...oni to wiedzą- Odpowiedziała wyraźnie zakłopotana, a to było chyba wyraźnym zapalnikiem
-Im powiedziałaś a mi już nie? i wam też nie przyszło do głowy, aby to powiedzieć?- Zwrócił się do Ulla i Addie. Nie była to nieważna informacja. Właśnie dowiedział się, że jego podopieczna może umrzeć i nikt nic z tym nie zrobił
-Clint, gdybym ci powiedziała w tym dworze, pewnie byś próbował wymóc na mnie to, abym to oddzieliła od siebie nie mogę tego zrobić
-O no tak, bo byt, który zabija ciebie na naszych oczach to słaby powód?- Prychnął z ironią
-To coś więcej, wiem to i proszę ciebie o zaufanie w tej kwestii - Clint ścisnął dłonie w pięści i skierował wyraźnie wściekłe spojrzenie na Ulla
-A ty na to tak po prostu się zgodziłeś? Umrze to umrze trudno, w końcu nie ona ci zapłaci za wykonanie zadania- Robin przypuszczała, że tak będzie. Westchnęła ciężko i wstała z ziemi po czym stanęła między nim a Ullem
-To moja decyzja, z resztą w Asgardzie może dowiemy się też czegoś na temat tej istoty. Najpierw chcę wiedzieć czym to dokładnie jest, a potem podejmę decyzję co zrobić dalej
-O ile przeżyjesz do tego czasu
Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493
Offline
Addie otworzyła szerzej oczy, nie spodziewałą się tego, że Robin w ten sposób przekaże Clintowi wieści. Nie było dobrego sposobu by to zrobić, ale jednak nie sądziła, że zrobi to właśnie tak. Blondynka spojrzała na Clinta z przepraszająco.
– Nie mamy takich zdolności. Nic na to nie poradzimy sami – odezwała się blondynka.
– Znajdziemy rozwiązanie. Nikt tam, ani tym bardziej nikt z nas nie poradzi sobie z tym. Widziałem to co coś w niej potrafi. Addie wie o tym jeszcze więcej. – odezwał się Ull. Nie przejął się oskarżeniami Clinta, bo nie znał sposobu by pomóc Robin.
– Chcesz jej dać szlaban na moc? Prosze bardzo. Obaj wiemy, że nie posłucha – dodał spokojnie. Wiedział, że Clint musi przyjąć to do wiadomości i zrobi to kiedy przejdzie mu złość.
– W Asgardzie mieszka Eir – dodała Addie – Jest boginią uzdrawiania. Ona znajdzie wyjście. W tej chwili nie ma innego wyjścia jak czekać – z trudem te słowa przechodziły jej przez usta, ale nie mieli innego wyjścia. Teraz musieli czekać
Offline
Clint wiedział, że czego by w tej chwili nie wymyślił, aby odwlec nieuniknione to Robin i tak ostatecznie zrobi to co uważa za słuszne.
-Nawet nie wiemy czy wstrzymywanie moich mocy w jakiś sposób to spowolni czy nie- Łucznik wziął głęboki wdech. Miał żal do Robin, że nie powiedziała mu tego od razu. Z drugiej strony chyba domyślał się dlaczego tego nie zrobiła. Miała dużo racji. Gdyby dowiedział się wcześniej, chciałby zrobić wszystko aby jak najszybciej to przeciąć. Chwycił się w tej chwili jedynej pocieszającej myśli. Jeżeli dziewczyna z tym bytem przeżyła tyle czasu, to może nie było najgorzej. W końcu nie słaniała się jeszcze na nogach, wyglądała na względnie zdrową, ale nawet gdyby jej powiedział, że powinna się oszczędzać to znajdowali się w takiej sytuacji w której nie zawsze będzie to możliwe. Jej moc się przydawała w wielu sytuacjach, nie raz ratowała im dupska, kiedy robiło się naprawdę niebezpiecznie.
-Dobrze, zaufam ci. Ale jak potwierdzi się, że to coś nie jest przyjacielem...
-Pozbędę się tego jakoś- Dokończyła za niego -Mam po co żyć i nie wybieram się na drugą stronę- Chciała go chociaż tak uspokoić, że nie będzie poświęcała siebie dla większej siły. Z resztą taka była prawda. Na co jej potęga, skoro by ją zabiła. Miała za wiele do stracenia, i nie chciała aby Ull znowu przechodził przez to samo. Clint kiwnął delikatnie głową i odsunął się nieco, po czym ruszył w stronę lasu, aby poszukać trochę drewna na opał
-Przetrawi to jakoś- Powiedziała, kiedy zniknął im z pola widzenia. Clint był typowym zadaniowcem. Kiedy pojawiał się problem, to zamiast popadać w rozpacz, brał się w garść i szukał sposoby rozwiązania go. Teraz też mieli plan jak go rozwiązać i tego powinni się trzymać.
Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493
Offline
Addie odprowadziła Clinta wzrokiem. Potrzebował teraz być sam. Musiał przetrwać jakoś to, czego się dowiedział.
Ul podszedł do Addie powoli wyciągnął do niej dłoń.
– Dasz mi kryształ? Zacznę się przygotowywać – powiedział patrząc jej w oczy.
Addie zawahała się. Po chwili pokiwała głową. Powoli wyciągneła kryształ z saszetki, która miałą przy pasie. Ścisnęła go przez chwilę w dłoni. Kiedy wypuściła powietrze z płuc podała mężczyźnie wisior. Ull pokiwał głową. Domyślał się, że może mieć opór, po tym jak ją zostawili, ale to, że mu zaufała był dobrym znakiem. Szatyn mrugnął do Robin i odsunął się na krawędź polany. Wprawił kryształ w stan lewitacji. Zaczął go obchodzić zastanawiając się nad rozwiązaniem zagadki. Adde usiadła na trawie. Wystawiła twarz ku słońcu. zamykając oczy
– Całkiem nieźle to przyjął – powiedziała przenosząc wzrok na Robin.
Offline
-Clint dużo bardziej niż emocjami kieruje się logiką- Powiedziała i dosiadła się do Addie. Sama spodziewała się trochę większego wybuchu, ale widocznie postawiła go przed takimi faktami z którymi nawet on nie miał możliwości walczyć.
-Pewnie jest wściekły, ale jednocześnie wie, że wściekłość nie wiele tu pomoże, a może wręcz zaszkodzić- To właśnie robiło z niego dobrego agenta. Umiał na chłodno przyjąć kalkulacje jakie mu wychodziły. Starał się brać pod uwagę wszystkie możliwe scenariusze, naturalnie te które był w stanie przewidzieć.
-Do tego i tak pewnie czuje się bezsilny wobec moich decyzji bo co zrobi. Siłą tego ze mnie nie wyrwie, nie zmusi do rozdzielenia- Jej upartość miała swoje pozytywy. Często stawiała ludzi przed faktami dokonanymi pomagając im jednocześnie szybciej dojść do i tak oczywistych wniosków
-Pewnie będzie mnie unikać przez jakiś czas, ale w końcu odpuści- Dodała i uśmiechnęła się lekko. Trochę bardziej obawiała się tego, że cała jego złość zostanie skierowana na Ulla, ale i w tym wypadku nie miałoby to sensu, bo co on mógłby zrobić. Wcale nie było tak, że się tym nie przejmował. Pamiętała jego wybuch złości wynikający ze swego rodzaju bezsilności
-Wie, że trzęsienie się nade mną jest równoznaczne z władowaniem mnie do trumny jeszcze za życia- Uspokoi się i sam dojdzie do wniosku, że Asgard był jedyną ich opcją, aby to wszystko zakończyć. Robin spojrzała kątem oka na Ulla i zmarszczyła lekko brwi. Dlaczego zawsze odczuwała taki niepokój, kiedy tylko zbliżał się do tego kamienia. Bała się o niego, wiedziała jak potężnym artefaktem był i nie chciała, aby stała mu się jakaś krzywda, a niestety wiele ryzykował, otwierając dla nich kolejne portale. Gdyby ona mogła to zrobić zastąpiłaby go w tym bez chwili zastanowienie. Teraz jedyne co im pozostało to cierpliwie czekać. Clint wrócił po jakimś czasie z naręczem gałęzi, które ułożył w prowizoryczny stosik. Zaczynało się powoli ściemniać i ochładzać. Robin rozpaliła ognisko przy którym usiadła i zaczęła ogrzewać sobie dłonie. Spojrzała w stronę Ulla, który dalej walczył z kryształem. Westchnęła ciężko i dźwignęła się z ziemi po czym podeszła do niego
-Może zrobisz sobie chwilę przerwy- Zaproponowała -Czy przeniesiemy się wieczorem czy późnym wieczorem to bez różnicy, i tak długo tu siedzimy
Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493
Offline
[ Wygenerowano w 0.097 sekund, wykonano 9 zapytań - Pamięć użyta: 1.43 MB (Maksimum: 1.84 MB) ]