Nie jesteś zalogowany na forum.
Clint nie czekał na zaproszenie. Od razu chwycił za butelkę z winem i rozlał go do kieliszków. Chwycił za swój i niemal duszkiem wypił prawie całą jego zawartość. Czy bard naprawdę miał rację, był zazdrosny. Obejrzał się przez chwilę na Robin i Ulla, którzy zajmowali miejsca przy jednym ze stołów. Dziewczyna stała za nim i obejmowała delikatnie szepcząc coś od czasu do czasu do jego ucha. Była dorosła, dojrzała...to nie był ten sam dzieciak w poszarpanych spodniach i w rozciągniętej bluzie. Była ostatnim mostem, który łączył go ze wspomnieniami starych czasów. W końcu się pożegnają, a ona odejdzie, ale nie odleci gdzieś w kosmos, nie będzie mógł myśleć, że może właśnie w statku kosmicznym przelatuje mu nad głową. Zostanie w innej rzeczywistości, a do swojej nie chciała wracać. Nie dziwił się jej, ale czuł by się pewniej gdyby jednak wróciła. To był inny rodzaj rozłąki...definitywny, i może faktycznie już go nie potrzebowała, a on zawzięcie próbował udowadniać, że wcale tak nie było. Westchnął ciężko po czym dopił resztę tego co miał w kieliszku, dolał sobie kolejnej porcji wina. Torsten spojrzał na łucznika i uchylił usta, ale ostatecznie nic nie powiedział. Uznał, że może faktycznie lepiej nie go nie wkurzać.
-No dobrze, skoro jutro idziecie dalej, to gdzie zmierzacie teraz?- Chwycił się chyba najbardziej neutralnego tematu jaki tylko wedle niego istniał.
Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493
Offline
Addie spojrzała na Clinta jak pochłania wino z kielicha. Chyba Torstenowi udało się ruszyć wrażliwą strunę. Clint był cieniem Robin. Zawsze był obok gotów do pomocy, działania. Patrząc na tą dwójkę można było bez trudu poznać się, że wyglądali jak ojciec i córka. Cóż, nadopiekuńczego ojca. Clintowi rzeczywiście umknęło, że Robin jest już dorosła i sama o sobie decyduje. Addie czuła, że nie tyle ją lubił, a kochał. Przez co naturalne było to, że nie chciał się z nią rozstawać.
Blondynka skupiła się na Torstenie, który zadał kolejne pytanie. Nie zamierzała mu tłumaczyć multiwersum bo sama niewiele z tego rozumiała, ale ich kolejny cel był jasny.
— Do Asgardu — odpowiedziała cicho. — Nie mogę się doczekać by odwiedzić stare kąty— dodała nalewając sobie wina do kielicha. Kiedy myślała o tym, że ich droga wiedzie do Asgardu na prawdę się cieszyła. Tęskniła za tym miejscem. Nazywała go domem.
Offline
Torsten wydał się wyraźnie ożywić, kiedy usłyszał gdzie zamierzają wylądować.
-Asgard...wysoko celujecie- Powiedział i przez chwilę się zamyślił. Clint znał już to spojrzenie. Właśnie nad czymś pewnie bardzo intensywnie myślał i o ile znał swojego pecha, to za chwilę dowiedzą się o czym
-Może wybiorę się z wami...te kręgi kamieni przydatne, ale do Asgardu raczej nie zabiorą. Odyn zadbał o to, aby przy pomocy tutejszy portali byle kto nie pojawiał się w jego krainie- Nie był w Asgardzie, a to mogła być jego szansa, aby tam się pojawić. Clint westchnął ciężko nalewając sobie kolejną porcję wina.
-Ull się na pewno ucieszy z tego pomysłu. Powinieneś mu go przedstawić...kiedy tylko przestanie skupiać się na rozrzucaniu pieniędzy- Domyślał się jego odpowiedzi i akurat tutaj by się z nim zgodził. Nie dlatego, że nie chciałby zobaczyć jak bard wyprowadza go z równowagi, ale zabranie go oznaczałoby ujawnienie mu kryształu, a to na pewno wygenerowałoby szereg kolejnych pytań na które zdecydowanie nie chcieli odpowiadać.
-Mimo to nie ma takiej opcji- Powiedział dość surowo
-Niby czemu?
-Umiemy sami siebie doskonale wkurzać, nie potrzebna nam jeszcze osoba do tego. Drużyna jest pełna. Po za tym nie umiesz walczyć, a nie będę kłamać, że podczas całej drogi mieliśmy nieprzyjemność walki z różnymi plugastwami. Trzęsący się ze strachu bard, raczej nam niczego nie ułatwi- Trosten byłby jak piąte koło u wozu. Gdyby doszło do jakiegoś spięcia musieliby skupić się na tym, aby go chronić, a to by obniżyło ich skuteczność.
-Idealny przykład...Robin musiała wybierać pomiędzy poderżnięciem ci gardła, a szramą na plecach, aby uratować ci dupsko. Dobrze, że tylko tak to się skończyło
Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493
Offline
Addie wolała zostawić tą role Clintowi. Nie była dobra z odmawianiu. Nie lubiła tego robić, zawsze to ją stresowało. Oczywiście kiedy nie było wyjścia musiała to robić, ale zazwyczaj ludzie nie pytali dlaczego. Była księżną, a potem została żoną króla. Jej słowo było święte i nikt nie ważył się kwestionować jej decyzji. Nie musiała nikomu się tłumaczyć tu było inaczej. Była tu zwykła dziewczyną.
Blondynka była pod wrażeniem jak Clint szybko znalazł odpowiednie, choć nieco brutalne argumenty przemawiające za tym, że jednak ich droga z bardem powinna zakończyć się tu.
Addie złapała za swój kielich i upiła z niego kilka łyków wina.
— Sam powiedziałeś, że kamienie nie przenoszą do Asgardu. Droga, która zamierzamy pójść nie jest zbyt.. bezpieczna. Być może śmierć będzie czekała za ścianą — dodała nieco milszym tonem niż Clint. W sumie nie myliła się. Cały czas ryzykowali swoim życiem by przedostać się do innego świata. W każdym z nich czekały na nich niebezpieczeństwa. Ona sama dwa razy otarła się o smierć. Jak to się mówi. Do trzech razy sztuka.
Offline
-Mógłbym przydać się w inny sposób
-Niby jaki?- Mruknął dopijając wino i odstawił kieliszek na stół -Nie masz przy sobie grosza, nie masz żadnych zdolności w walce...ba nawet znajomości nie masz - Zaczął wymieniać na palcach rzeczy w których Torsten im nie mógł w żaden sposób pomóc.
-A to akurat sobie wypraszam znajomości mam- Oburzył się, ale mina Clinta jasno wskazywała na to, że raczej nie dał się przekonać.
-Miastowe dziwki i banda wściekłych właścicieli karczm u których masz dług się nie liczy- Powiedział szybciej niż Torsten zdążyłby się jeszcze bardziej nakręcić. Grajek ewidentnie zrozumiał, że przegrał tę bitwę, bo opadł na oparcie krzesła po czym skupił się na swoim winie.
-Sztuki to już nikt nie docenia- Mruknął wyraźnie obrażony, co sprawiło, że na ustach Clinta pojawił się lekki uśmiech rozbawienia.
-Jeżeli mi powiesz, że przy pomocy jakiejś ballady będziesz w stanie powstrzymać szarżującego na nas trolla, albo jakieś inne ścierwo to może przemyślimy to- Nie potrzebował wcale usłyszeć odpowiedzi bo ją doskonale znał. Torsten należał do innego życia niż to, które oni prowadzili, byłby dla nich ciężarem i upierdliwcem. Na szczęście chyba jakoś mu to wytłumaczył bez konieczności używania aż tak bezpośrednich słów.
Minęło kilka chwil. Ku wyraźnej uldze łucznika Torsten na jakiś czas przestał bawić się w terapeutę i odszedł od ich stolika wiedziony widocznie ciałem pobliskiej kelnerki. On wolał skupić się na winie, które zaczynało już mu lekko szumieć w głowie. Może faktycznie powinien też trochę się odstresować, wyluzować i przestać się martwić tym co stanie się następnego dnia.
Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493
Offline
— Ałć.. nie bierzesz jeńców — skomentowała uśmiechając się pod nosem, kiedy bard zniknął z pola widzenia, szlajając się za jakąś dziewczyną.
— Ale masz racje to nie jest bajka, w której magiczny instrument i grajek, który na nim gra zbawia świat. — dodała odstawiając na stół pusty kielich. Złapała w dłoń migdał z miski i po chwili włożyła go do ust. Usiadła bokiem na krześle opierając się plecami o ścianę. Kiedy odchyliła głowę do tyłu lekko przymknęła oczy. Nagle obok ich stolika przeszła kolejna kelnerka stawiając kielich wina przed blondynką. Addie spojrzała pytająco na kelnerkę.
— Nic nie zamawiałam
— To od faceta przy barze — rzuciła na odchodne. Addie spojrzała w stronę baru. Faktycznie jeden z mężczyzn, który siedział przy barze intensywnie na nią patrzył, wręcz łakomie. Addie uśmiechnęła się. Uniosła kielich nieco w górę dziękując za podarunek.
— Chyba pierwszy raz ktoś postawił mi drinka— odezwała się tłumacząc sytuacje Clintowi.
Nigdy czegos takiego nie doświadczyła. To było miłe, ale tez trzeba było wyznaczyć granice.
Offline
-Jestem po prostu szczery- Mruknął Clint. Czy był podpity czy nie, umiał ocenić trzeźwo sytuację, a sytuacja wyglądała tak, że Torsten nie był im do szczęścia w żaden sposób potrzebny. Z resztą nie przejmował się jego fochami. O ile zdążył go poznać, to schleje się dzisiaj, zbałamuci jakąś dziewczynę i o wszystkim zapomni. W pewnym momencie jego uwagę zwrócił kielich, który wylądował przed Addie. Zmarszczył lekko brwi, a kiedy blondynka zaczęła się rozglądać on powiódł za nią wzrokiem i zmarszczył brwi, kiedy dostrzegł jakiegoś typa przy barze.
-Nie bierz tego...- Mruknął w jej stronę -I się przysuń- Polecił jej, a kiedy to zrobiła przełożył swoją rękę przez jej ramię i przycisnął nieco do siebie
-Ślepa jesteś...czy co...- Powiedział jej niemal do ucha -gość ciebie podrywa. Przyjmując to, dajesz mu zielone światło. Nie uwolniłabyś się od niego- Czy Addie była naprawdę tak naiwna myśląc, że to po prostu miły gest. Wiadomym było, że jej "darczyńca" próbował wkupić się w jej łaski, licząc potem na odwdzięczenie się w odpowiedni sposób. A nawet jeżeli nie, to i tak mógł liczyć na jakiś podryw.
-Chyba naprawdę oderwało ciebie od rzeczywistości Nowego Jorku...po klubach raczej nie chodziłaś, skoro nie znasz tej taktyki- Mruknął z lekkim uśmiechem. Sam w młodości tak robił. Na dziewczyny to działało.
Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493
Offline
Addie zaczęła się zastanawiać co powinna zrobić. Faktycznie, pierwszy raz nieznajomy postawił jej drinka, ale to nie oznaczało, że nie znała zasad tej gry. Faktycznie, w klubie była tylko raz, ale nie spodobało się jej tam aż tak bardzo by chciała wrócić. Poza tym uważała, że niewinny flirt jeszcze nikomu nie zaszkodził. Może i jej to nie wypadało. Była mężatką i matką, ale nigdy nie doświadczyła takiego klasycznego podrywu. Nawet jest facet zacząłby pozwalać sobie na coś więcej umiałaby sobie poradzić i dobitnie pokazać, że przekroczył granice. Jednak Clint postanowił dokonać decyzji za nią. Kiedy kazał się jej przesunąć nie do końca wiedziała o co mu chodzi. Jednak kiedy ją objął lekko przyciskając do siebie zrozumiała co chciał zrobić. Przez chwile poczuła się niezręcznie, jego bliskość nie była już tak niewinna jak wcześniej. Nie po wczoraj. Jednak nie mogła zaprzeczyć, że znów poczuła się dobrze, tak lżej. Kiedy si nad nią pochylił by wypowiedzieć swoje zdanie, po jej ciele przeszedł dreszcz. Zagryzła dolną wargę. spuściła nieco wzrok. Wzięła głęboki oddech po czym spojrzała na blondyna.
– To, że nie grałam w tę grę, nie znaczy, że nie znam jej zasad – powiedziała lekko prostując sylwetkę. Jednak nie odsunęła się tak bardzo by ręka Clinta przestała ja obejmować.
– Jestem duża dziewczynką.. – westchnęła z cwaniackim uśmiechem i sięgnęła po nalewkę. – Wiem czego chcą mężczyźni. Nie tylko przez to, że znam nastrój każdej osoby w tym budynku. To dość oczywiste. Widzi ładną buzię i chce się przekonać czy da radę. – dodała przechylając kieliszek z alkoholem wlewając słodki trunek do gardła.
– Niestety to co widzą to jedynie iluzja– uśmiechnęła się kwaśno. Uniosła palec wskazujący i wskazała na swoją twarz. – To, to tylko magia. Gdybym wyglądała na tyle lat ile faktycznie mam to raczej nikt by się za mną tak nie oglądał. Kobiety w moim wieku modlą się by nie znaleźć, żadnego siwego włosa, ani zmarszczki na twarzy. Wdychając za swoją figurą sprzed lat. Do tego kilka dość dużych defektów przykrywa ubranie.-- dodała bawiąc się kieliszkiem na blacie stołu.
Offline
-A pomyślałaś o tym, że mógł coś tam dosypać?- Rzucił jej jedną z opcji, których mogła nie brać pod uwagę -Znasz emocje, ale nie myśli. To, że czujesz jego ekscytacje czy podniecenie nie koniecznie musi być związane z czystymi intencjami- Na ziemi co chwila słyszało się o dziewczynach, które po wypiciu postawionego drinka budziły się w jakiś spelunach, kompletnie nie wiedząc, co się wydarzyło, jedynie mogły się domyślać.
-Nie ufaj obcym, to nie tylko zasada, której powinny trzymać się dzieci. Dorośli o tym zapominają, bo czują się wśród innych dorosłych bezpieczni, ale tak wcale nie jest- Dużo łatwiej było, jak wychodziło się z zasady ograniczonego zaufania, było to rozsądne i pozwalało już na starcie uniknąć wielu nieprzyjemnych sytuacji, w których nikt nie chciał się znaleźć.
-Chyba trochę przesadzasz- Mruknął, kiedy dziewczyna zaczęła wywody na temat swojej urody -Teraz jesteś piękną kobietą, byłaś nią przed tym całym zawirowaniem Asgardzkim, i jestem pewien, że gdybyś nawet zyskała kilka dodatkowych zmarszczek też nadal byś nią była. Starość nie oznacza brzydoty...no może u mężczyzn, u nich to inaczej postępuje- Powiedział i uśmiechnął się lekko i potarł delikatnie dłonią jej ramię.
-A defekty...kto ich nie posiada, większe, mniejsze, każdy je ma- Dodał i sięgnął po swój kieliszek z winem upijając z niego kilka łyków.
Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493
Offline
Blondynka starała się powstrzymać uśmiech kiedy zaczął ją komplementować. Lekko spuściła głowę i zagryzła dolną wargę.
– Cóż przekonamy się za jakieś dwieście lat, kiedy moc jabłka osłabnie – skomentowała sięgając do miski po dwie pistacje,
Dzięki czarom czas łaskawie się z nią obchodził. Jednak co jakiś czas łapała się myśli, jakby wyglądała, gdyby nie zjadła złotego jabłka. Wszyscy jej znajomi z poprzedniego, ziemskiego życia zaczynają się starzeć, a ona wygląda jak modelka z wybiegów, no gdyby nie jej blizny.
Westchnęła znów lekko przysuwając się do Clinta. Oparła głowę na jego ramieniu. Miała już nie pić, ale alkohol od nowa zaczął ją rozgrzewać, co sprawiło, że zrobiła się nieco śmielsza.
– Tym razem, stwierdzę, że jesteś zbyt opiekuńczy. Za dużo tych komplementów. Jeszcze, brońcie przodkowie, twoje ego wystrzeli do góry jak Ullowi, i co wtedy zrobimy? – zaśmiała się.
…………………………………………………………………………………………………………..
Ull miał dziś szczęście do kart. Udało mu się kilka razy wygrać, a jeśli mu nie szło szybko się odkuwał. Robin stojąca tak blisko uniemożliwiła mu kantowanie. Jeśli nie stałaby tak blisko już dawno zacząłby roszady w kartach. Jednak nie to było dla niego najważniejsze. Dziewczyna stojąca za nim sprawiała, że czuł się dobrze. Już prawie zapomniał o porannym nieporozumieniu i uważał, że rozmowę można by jeszcze przełożyć w czasie. Złapał ją za ręce, które nieprzerwanie spoczywały na jego ramionach. Ucałował jej obie dłonie i zaczął głaskać je kciukami.
– Nie nudzisz się? – zapytał unosząc głowę, opierając czubek głowy o jej brzuch. Spojrzał prosto w jej błękitne oczy. Uśmiechnął się lekko po czym wyprostował się. Spojrzał za okno. Noc już na dobre zagościła na zewnątrz. Wtedy szatyn przypomniał sobie o niezałatwionej sprawie. Puścił dłonie Robin i zaczął zbierać pieniądze.
– Nagrałem się. – zwrócił się do rudej z lekkim uśmiechem. – Chodź wypijemy coś, a potem skoczę po ten sztylet. Znaczny, mam nadzieje, ze tam będzie – westchnął podnosząc się z krzesła.
Offline
-Raczej ty się przekonasz. Wątpię, że za moje zasługi dla społeczeństwa, ktoś tak drastycznie przedłuży mi życie- On kiedyś umrze i to było pewne. Robił wszystko, co mógł, aby jego koniec nastąpił ze starości, ale przy jego trybie życia tak naprawdę nic nie było pewne. W każdej chwili mógł wyjść z domu i już nigdy więcej do niego nie wrócić.
-Oho kolejna...co z wami jest- Mruknął nieco oburzony -Z jednej strony chcecie zainteresowania, z drugiej jak je dostajecie to też nie dobrze- Może, jednak nie rozumiał tak dobrze kobiet jak mu się wydawało. Zresztą czy w ogóle je rozumiał. Nauczył się, pewnych zachowa Laury, nie rozumiał ich, ale po latach małżeństwa nauczył.
-Spokojnie...nim osiągnę poziom Ulla w zarozumialstwie to jeszcze trochę czasu mine
Robin drgnęła lekko, kiedy Ull dotknął jej dłoni i złożył na nich pocałunek. Do tej pory była wciągnięta w grę i uważnie obserwowała każdy jego oraz jego przeciwników ruch. W zasadzie nie dziwiła się, że Ull z nią wygrał. Był naprawdę dobry. Pochyliła głowę, kiedy ten na nią spojrzał. Uśmiechnęła się lekko i przystawiła dłonie do boku jego twarzy, po czym przysunęła nieco swoją twarz do jego.
-Z tobą ciężko się nudzić- Stwierdziła i musnęła swoimi ustami jego. Po chwili sama spojrzała w stronę okna. W normalnych okolicznościach, gdyby nie zdawała sobie sprawy z tego, że ten sztylet był dla niego ważny, najpewniej zaproponowałaby mu zakup nowego, ale wiedziała, z jaką odpowiedzią się spotka. Odsunęła się od niego, kiedy wstał z krzesła, a potem stanęła obok niego, wsuwając swoją dłoń w jego.
-Uwaga...skończyli- Powiedział Clint, wypatrując kątem oka Robin i Ulla, więc zdjął z jej ramion swoją dłoń i odsunął się. Wolał nie mierzyć się z jakimiś dziwnymi spekulacjami. Wystarczy, że Torsten już dostatecznie mocno namieszał.
Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493
Offline
Addie zaśmiała się kiedy Clint rzucił tekstem o złożoności kobiet.
– Odstaw już to wino, bo gubisz znaczenie wypowiedzi – powiedziała z uśmiechem odsuwając kielich Clinta w kierunku środka stołu.
– Jeśli chodzi o mnie. Uwielbiam komplementy – powiedziała znów opierając głowę o jego ramię. – Ale po twoim wykładzie jak to mężczyźni potrafią być okropni i wykorzystywać dziewczyny… raczej powinnam powiedzieć coś miłego, ale i tak już jestem bardzo dobra. Więc jedna malutka złośliwość nie zaszkodzi. Więc nie odwdzięczę się komplementem. – dodała cały czas się uśmiechając.
Kiedy Clint zauważył, że Robin i Ull zbierając się od stołu. Zesztywniała. Odsunęła się od łucznika. Przesunęła palcami po włosach. Miał rację, nie powinni prowokować jakiś dwuznaczności w swoim zachowaniu, chociaż i tak już zaczęli posuwać się za daleko, a w każdym razie ona.
Ull poprowadził Robin do stolika, przy którym siedzieli Clint i Addie. Spojrzał na zawartość stołu
Blondynka uśmiechnęła się do nich.
– Czy fortuna była dziś łaskawa? – zapytała.
Ull uniósł w górę sakiewkę która widocznie powiększyła swoją zawartość.
– Mając taki doping? – objął Robin ramieniem. – Nie śmiała od nas odejść – dodał zaciskając palce na boku dziewczyny.
– Siadaj – mruknął do niej wypuszczając z objęć. Zajął miejsce obok niej i zapytał.
– A gdzie zakała?
Addie domyśliła się,z ę chodzi o barda. Uśmiechnęła się pod nosem wspominając jak Clint dość dobitnie powiedział mu, że nie ma dla niego miejsca w drużynie.
– Chyba.. – rozejrzała się. – Ostatnio widziałam go jak uganiał się za jakąś kelnerką – dodała sięgając do miski po orzechy.
Offline
Robin usiadła posłusznie na krześle i westchnęła cicho. Przełożyła sobie włosy przez ramię, po czym założyła nogę na nogę, ale dość szybko zdała sobie sprawę z tego co zrobiła i poprawiła się, siadając jednak w nieco bardziej wyluzowanej formie.
-No to skoro dziecko poszło, można zająć się sobą- Powiedziała i chwyciła za wino, po czym nalała najpierw Ullowi, a potem sobie. Omiotła wzrokiem pomieszczenie, a kiedy zlokalizowała ich zgubę, która właśnie zagadywała do jednej z kelnerek uśmiechnęła się lekko
-Zakład, że dostanie od niej w mordę i na tym jego amory się skończą?- Rzuciła w stronę Ulla
-A skoro przy zakładach już jesteśmy...- Mruknęła, po czym przeniosła wzrok na Clinta, a na jej ustach pojawił się złośliwy uśmiech -Wasza dwójka też miała zakład- Stwierdziła i upiła łyk wina, wznosząc nieco wzrok do góry niczym niewiniątko, które właśnie o niczym niewygodnym przynajmniej dla jednej ze stron nie wspomniało. Clint przetarł dłonią twarz i westchnął ciężko.
-Ty nie zapominasz prawda?- Powiedział wyraźnie zrezygnowany
-Tego, że we mnie nie wierzysz?- Odpowiedziała -Nigdy
Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493
Offline
– Stoi.. – powiedział Ull łapiąc za kielich – Czekaj.. To, że dostanie w mordę to pewne. Ja mówię, że dostanie w mordę i w krocze. – dodał, po czym upił łyk wina.
Uśmiechnął się przebiegle kiedy Robin wspomniała o ich zakładzie. Przeniósł spojrzenie na Clinta z przebiegłym uśmiechem.
Addie zmrużyła oczy, miała nadzieję, że ten zakład rozejdzie się po kościach i Ull nie upomni się nagrodę. W końcu do dzięki niej Robin nauczyła się kilku trików, a nawet tańczyć walca. Więc poniekąd jest tą, która przesądziła o wyniku zakładu.
– To co? – zagadał Ull. – Gotowy? – zapytał nie kryjąc ekscytacji.
– Tutaj? – zdziwiła się Addie.
Offline
-Potem możemy nie mieć już okazji- Stwierdziła wyraźnie rozbawiona Robin. W zasadzie nadal miała trochę za złe Clintowi, że faktycznie w nią nie wierzył, że jest w stanie osiągnąć coś, co wbrew pozorom dla niej może być niemożliwe. Nawet nie przeprosił za to, że trochę ją wyśmiewał. Clint widział, że jest na przegranej pozycji. Sięgnął po kielich, który wcześniej odstawiła Addie i upił z niego kilka łyków, po czym z ciężkim sumieniem dźwignął sie z krzesła.
-Dobra, dawaj, miejmy to z głowy- Mruknął wyraźnie nieprzekonany do tego pomysłu. Słowo, jednak się rzekło, zakład to zakład. Można było mu wiele rzeczy zarzucić, ale na pewno nie to, że nie umiał dotrzymywać słowa. Skoro się założył i zgodził się na taką stawkę, to nie mógł teraz się wycofać. Męska duma mu na to nie pozwalała.
Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493
Offline
Ull zatarł ręce, po czym wstał od stołu. Spojrzał najpierw na Robin, później na Addie. Zachichotał krótko. Rozgrzał palce. Znów potarł dłonie o siebie, po czym skrzyżował je za plecami. Pochylił się lekko do przodu i szybkim ruchem uderzył w policzek Clinta z otwartej dłoni.
Addie zmrużyła lekko oczy słysząc głośne klaśnięcie. Spojrzała na wesołego Ulla, który złapał w dłoń kielich i upił z niego wino.
– Moja Lady – ukłonił się szatyn przed Robin i ponownie zajął miejsce obok niej. – Ledwo poczułeś, co nie? – zwrócił się do Clinta.
Położył dłoń na udzie Robin i zaczął je masować kciukiem. Uwielbiał ją dotykać, był uzależniony od ciepła jakim emanowała. Kiedy była blisko czuł spokój, którego nie czuł już od dawna. Nie wierzył, że to możliwe by znów go poczuć.
Addie spojrzała na czerwony policzek Clinta. Starał się nie okazywać bólu, ale widać było, że Ull nie do końca się powstrzymywał. Złapała za dzbanek wina i rozlała co zostało pomiędzy kielich Clinta i swój.
– Masz.. – rzuciła do niego. – Druga porcja znieczulenia – zaśmiała się próbując dorównać wesołości Ulla i Robin, jednak w duchu nie była zachwycona z tego zakładu, od początku jej się nie podobał, ale to może kwestia męskiego honoru, czy czegoś w tym stylu, dlatego wolała siedzieć cicho.
Ull obejrzał się na salę. Drugi zakład nadal trwał, ale po minie kelnerki przeczuwał, że za chwile się rozstrzygnie.
– Uwaga.. zaraz się dowiemy kto wygrał – zwrócił na siebie uwagę pozostałych.
Offline
Clint westchnął ciężko, kiedy Ull się zamachnął. Trudno było zapanować nad wyćwiczonym odruchem uniku. Musiał mocno dociskać stopy do ziemi, aby się powstrzymać. W końcu dłoń Ulla spotkała się z jego twarzą. Poczuł krótki bólu, a zaraz potem wyraźne pieczenie. Nie musiał sprawdzać, ani przystawiać dłoni do policzka, aby upewnić się, że właśnie pojawiało się na nim zaczerwienienie.
-Widzisz Clint, czasami warto uwierzyć- Powiedziała w jego stronę z lekkim uśmiechem, po czym spojrzała na Ulla, który opadł na krzesło obok niej i przystąpił do delikatnego głaskania jej uda, co wywoływało w niej delikatne dreszcze.
-Następnym razem swoją niewiarę będę przeżywać w milczeniu- Stwierdził siadając na swoim miejscu. Kilka osób z kasyna obróciło się w ich stronę. Robin widziała nawet paru mężczyzn, którzy drgnęli, aby udać się do nich i rozdzielić. Musieli być najwyraźniej ochroniarzami, ale kiedy wszystko dość szybko się uspokoiło, wszyscy goście widocznie uznali, że to żadna sprzeczka, tylko dość nietypowy sposób rozrywki. Dziewczyna nakryła dłoń Ulla swoją i utkwiła wzrok w Torsenie, który usilnie próbował swoimi pięknymi słowami wpłynąć na jedną z kelnerek. Ta, jednak bardziej niż urzeczona jego krasomówstwem, zdawała się być zirytowana. Na efekt tego nie musieli czekać długo. Kobieta zamachnęła się i tym razem jej dłoń spoczęła na twarzy barda, po czym odeszła wyraźnie oburzona zostawiając za soba zdezorientowana barda.
-To musiało...- Urwała bo kolejna scena, którą zauważyła nieco ją wybiła z tropu. Do barda podeszła kolejna dziewczyna, której roznegliżowane ciało jasno wskazywało na to czym się tu zajmowała. Przez chwilę wpatrywała się mu w oczy, a potem z impetem stanęła na jego stopie, dociskając ją swoim obcasem do ziemi
-Auć...- Skomentowała. Bard jęknął przeciągle i skrzywił się, a kiedy jego noga została uwolniona z potrzasku chwycił ją w swoje dłonie i zaczął dość dziwnie podskakiwać na jednej nodze ku rozbawieniu pozostałych gości.
Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493
Offline
Ull z szerokim uśmiechem patrzył jak bard dostał najpierw od jednej dziewczyny, a chwile później od drugiej. Kiedy grajek zaczął podskakiwać na jednej nodze nie wytrzymał i wybuchnął śmiechem.
– Cóż za nieoczekiwany zwrot akcji – rzucił między salwami śmiechu. – I co teraz, mała? Drugiej dziewczyny nie braliśmy pod uwagę – zwrócił się do Robin. – Remis? – zapytał wyciągając do niej drugą dłoń.
Addie zajęła się winem w swoim kielichu. Ona również zaśmiała się Torstena. Jednak nie zawsze wiedział co powiedzieć. Drugiej dziewczyny się nie spodziewała. Odstawiła kielich na stół. Położyła dłonie na swoich udach i lekko je potarła lekko nagrzewając dłonie
Offline
-Myślę, że nikt by nie wziął tego pod uwagę- Stwierdziła wyraźnie zdziwiona tym, że mężczyźnie udało się obrazić dwie dziewczyny i to jednego wieczoru. Aż była ciekawa co im nagadał, ale o ile go poznała, pewnie w jego głowie słowa brzmiały pięknie, a w rzeczywistości były ściekiem, który wylał się na biedną kelnerkę. Spojrzała na Ulla i uścisnęła mu dłoń -Ale następnym razem wygram...odbiję się za to jak mnie orżnąłeś w karty- Stwierdziła z lekkim uśmiechem.
-Szlak...- Jęknął bard podchodząc, a raczej lekko utykając do ich stolika i usiadł na krześle po czym od razu chwycił za butelkę nalewki, którą wlał sobie do kieliszka i wypił całą zawartość duszkiem
-Powiedz mi...- Zaczęła Robin pochylając się nieco do przodu, ale nadal trzymała dłoń Ulla na swoim udzie -Jak to się wydarzyło, że podczas jednego wieczoru ubliżyłeś dwóm kobietom, z czego jedna była raczej zaznajomiona z chamskimi tekstami?- Sądziła, że dziwki to nic nie zdziwi i nie wyprowadzi z równowagi, a jednak.
-To nie to...to Carmen...kiedyś się spotkaliśmy. Byłem wypity...naobiecywałem jej gwiazdek z nieba...a potem rano uciekłem przez okno...nie płacąc- Stwierdził i zaczął sobie rozmasowywać obolały policzek. Robin słysząc jego historię nie mogła powstrzymać się od cichego śmiechu na co bard zrobił oburzoną minę.
-No naprawdę bardzo zabawne, śmiejcie się z cierpiącego człowieka...bo grzyba kobiety nosza szpilki, ani to praktyczne, ani bezpieczne
Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493
Offline
– Ale za to jakie efektowne – stwierdziła Addie zakładając nogę na nogę. Ona również zaśmiała się słuchając historii Torstena. Kobieta pochyliła się lekko nad blatem stołu opierając o niego łokciem. złożyła dłoń w pięść i podparła o nią policzek.
– Po alkoholu język zawsze się rozwiązuje. Powiesz wszystko, nie bacząc na to czy to prawda, aby tylko uzyskać cel – wykrzywiła lekko usta, po czym uśmiechnęła się lekko.
– Po prostu nie masz szczęścia do tutejszych kobiet – rzucił Ull dopijając wino z kielicha.
Klepnął lekko rud po udzie. Zwracając na siebie jej uwagę.
– Idziesz ze mną? Czy chcesz zostać? Załatwię to raz dwa – zapytał. Nie chciał jej zmuszać, jeśli wolała zostać z przyjaciółmi, nie będzie jej odciągać. Miał nadzieję, że załatwienie sprawy zajmie chwilę. Poza tym nie chciał spędzać w towarzystwie barda więcej czasu niż to yło konieczne. Spojrzał na Addie i Clinta.
– A wy? – kiwnął głowa.
Addie zmarszczyła brwi. W sumie nie mieli co tu robić. Hazard nijak ją nie kręcił. Wolała wrócić do gospody i położyć się wcześniej spać. Znów nieco wypiła. Musiała stanąć na nogi, bo inaczej jutrzejsza wyprawa będzie męczarnią.
– Ja chyba obieram kurs na gospodę. Jestem już nieco zmęczona – powiedziała prostując sylwetkę.
Offline
Dziewczyna skierowała wzrok na Ulla, kiedy ją lekko klepnął.
-Pójdę z tobą, od tego wina trochę mi ciepło. Przewietrzę się, po za tym spacer przed snem dobrze mi zrobi- Powiedziała z lekkim uśmiechem i dźwignęła się z krzesła.
-Ja też będę już szedł do gospody, odprowadzę ją- Powiedział i kiwnął głową w stronę Addie i uśmiechnął się do niej lekko.
-A ja, skoro już pytacie
-Nikt nie pytał, ale i tak pewnie się dowiemy- Wtrącił się Clint, ale bard machnął jedynie na niego ręką zlewając jego złośliwości
-Ja tu zostanę, może uda mi się odkręcić trochę spraw- Powiedział wzdychając ciężko. Robin kiwnęła lekko głową i ruszyła razem z Ullem w stronę wyjścia, a w ślad za nimi poszedł Clint, który podał rękę Addie pomagając jej wstać z krzesła.
Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493
Offline
Za progiem gospody Ull złapał Robin za rękę i przyciągnął do siebie. Kiedy zaatakowało ich zimne powietrze objął dziewczynę mocniej przyciskając do siebie. Ulla znów zaatakowały ciemne myśli. Teraz było dobrze, Nie odsuwała się kiedy ją przytulał. Może już jej przeszło. Ni miałby nic przeciwko, gdyby obyło sie bez trudnej rozmowy.
– Nie jest ci zimno? Trochę wieje na tych wysokościach – zapytał pocierając palcami jej talię.
……………………………………………………………………………………………………….
Addie spojrzała na Clinta, który wyciągnął rękę w jej stronę. Uśmiechnęła się lekko i podała mu dłoń. Kiedy dźwignęła się na równe nogi wydostała się zza krzeseł. Klepnęła Torstena po ramieniu przechodząc za nim.
– Do zobaczenia – rzuciła mijając barda.
Zaczęła rozluźniać uścisk dłoni gotowa by Clint puścił jej dłoń.
– Już go nie lubisz co? – zapytała rozbawiona wychodząc z budynku. Rozejrzała się dookoła, a po chwili obrała kierunek na gospodę.
Offline
-Trochę, ale da się wytrzymać- Powiedziała i wcisnęła się nieco w niego. Chłodne powietrze odrobinę ją otrzeźwiło, a tego potrzebowała -Po za tym...rzadko jest mi tak naprawdę zimno- Był to bez sprzeczny plus jej mocy. Tam gdzie inni marzli ona często odczuwała jedynie przyjemny chłód.
-Po za tym jesteś obok, więc ziąb mi nie straszny- Dodała po chwili milczenia i uśmiechnęła się lekko. Nie powinni się kłócić o każdą pierdołę, nie chciała tego, bo w końcu po którejś kłótni któreś z nich powie dość, a tego wolała uniknąć. Trudną rozmowę przełoży na nieco inny termin, aby nie skończyła się żadną awanturą. Chciała się nacieszyć tylko tym, że był obok
..................................................................................
Clint wyszedł z Addie z gospody, a kiedy poczuł, że rozluźnia swój uścisk, jego ciało zareagowało samo. Ścisnął lekko swoją dłoń jej.
-Ciężko lubić kogoś, kto ledwo cię zna i wydaje mu się, że wie już wszystko i jeszcze robi nieproszony analizę terapeutyczną. Torsten powinien nauczyć się trzymać język za zębami, bo w końcu oberwie. Może nie ode mnie, ale Ull chyba z każdym jego słowie o Robin jest coraz bliżej wybuchu- Widział jak ten się spinał, kiedy bard rzucał jakiś komplement w stronę rudej. Był zazdrosny i chociaż próbował to zamaskować różnymi sposobami, to kiepsko mu to wychodziło.
-Zauważyłaś, jak w towarzystwie Torstena ją obłapia...próbuje mu pokazać, że Robin jest jego...jakby się bał, że nagle się jej odwidzi i uzna, że towarzystwo barda jest bardziej atrakcyjne. Co jak co, ale nie sądziłem, że on może mieć takie obawy
Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493
Offline
Ull pochylił się lekko i złożył lekki pocałunek na jej głowie. Kiedy mówiła mu te wszystkie miłe rzeczy odzyskiwał wiarę w to, że jeszcze się do czegoś nadaje, że ktoś może czuć się przy nim bezpiecznie. Przeszli kawałek ulicą, a za zakrętem zamajaczył przed nimi budynek gospody. Ull zaczął myślami uciekać już do następnego dnia, kiedy wyruszą w dalszą drogę.
— Jutro jak ruszymy. Wrócimy w góry. Na jakich dzikie zbocza. Żeby nie było świadków. A kiedy przeniesiemy się do Asgardu… — zatrzymał się. — Znajdziemy Eir i poprosimy o opinie. Najpierw.. musisz być bezpieczna. Zanim zacznę coś robić, innego. — powiedział unosząc dłoń do jej policzka i delikatnie pogładził go kciukiem.
………………………………………………………………………………………………………………………………
Addie przeszedł dreszcz kiedy Clint zamiast wypuścić jej rękę mocniej zacisnął na niej palce. Tłumaczyła sobie, że to przecież nic takiego. Przecież można trzymać przyjaciela za rękę bez żadnego podtekstu. Ona również lekko zacisnęła palce na jego dłoni.
— Wkurza cienko, że się w ogóle odezwał, czy to, że ma racje? A w zasadzie trochę racji. — zapytała zaciekawiona. Już kolejna wypowiedz Clinta dała jej do zrozumienia, że bard bardzo się nie pomylił. W końcu, jakiś czas temu sama rozmawiała na temat Robin z Clintem. Ich relacja była złożona. Clint wszedł w role jej opiekuna, nie chciał by odeszła bo przywiązał się do niej. W życiu rudej pojawił się mężczyzna, któremu ufa i chce z nim spędzić życie. Przynajmniej narazie.
— Zauważyłam. Jest zazdrosny, tak już jest. Ty pewnie tez byłeś zazdrosny o swoją żonę. — dodała szturchając go ramieniem. — Ja tez bywałam zazdrosna, i to jak cholera. Nie mogła patrzeć na dziewczynę, a tak naprawdę nie zrobiła nic co mogłoby sugerować, że probuje mi odbić męża. — lekko spuściła głowę. Nadal byłaby ostrożna jeśli chodzi obecność Sygin, ale wiedziała, że jej relacja z Lokim zatrzymała się na etapie przyjaciół z dzieciństwa i nic więcej.
— Ull jeszcze dobrze to znosi. Loki nie siedziałby tak spokojnie jak on. — zaśmiała się krótko. W końcu zauważyła budynek gospody.
— Świetnie. Straszny tu ziąb — rzuciła ciągnąć łucznika w stronę gospody.
Offline
Robin zatrzymała się, kiedy i on stanął przed dobrze znaną im gospodą. Mimo to nie wszedł do środka. Drgnęła lekko, kiedy odwrócił się w jej stronę i zaczął streszczać co zamierza robić dalej. To było miłe, że się martwił, chociaż ona niezbyt lubiła, kiedy aż tak zaprzątała innym głowę. Wiedziała, jednak, że on nie robił tego, aby w jakiś sposób jej udowodnić, że sytuacja jest poważna. Ona o tym wiedziała, ale musiała żyć normalnie, a przynajmniej próbować. Ull jej to ułatwiał. Nie zaczął traktować jak obłożnie chorej, co bez wątpienia zrobiłby Clint. Tak to działało na ziemi. Coś z tobą jest nie tak, więc musisz odpoczywać, ale to nie była jej domena.
-Wszystko będzie dobrze- Powiedziała i pogładziła jego dłoń -To tylko kolejna przeszkoda do pokonania i ją pokonamy- Nie była pewna tych słów, nie wiedziała co się wydarzy jutro, ale obecnie wiara to jedyne co miała i jedyne czego mogła się chwycić.
-Chodźmy, odzyskajmy tę twoją bezcenną broń, i rozważ kupienie jakiejś pochwy czy coś, skoro masz tak dziurawe ręcę- Powiedziała z wesołym uśmiechem i zmarszczyła delikatnie nos, a jej piegi nieco się uniosły.
........................................................................................................
Clint domyślał się, że Addie powróci do tematu, który poruszył Torsten.
-Aż tak nie będę ci się zwierzać- Mówił o tym o czym było mu wygodnie powiedzieć. Było to bezpieczniejsze, nie rozpraszało jego uwagi -Z resztą jakie to ma znaczenie. I tak w tej sytuacji nie weźmie go pod uwagę, więc jedyne co mogę zrobić to jakoś to zaakceptować- Robin podjęła decyzje czy była słuszna, miała się o tym dopiero przekonać...może nawet boleśnie. Niestety bez względu na to jak racjonalne argumenty by jej podawał, to ona ich nie posłucha. Zakochała się, a tam gdzie pojawia się miłość znika racjonalne myślenie. Nie mógł mieć jej tego za złe. Między innymi dlatego jego żona przestała pracować dla Tarczy. Obydwoje by umierali ze strachu o siebie, na skutek czego nie byliby w stanie podczas podejmowania decyzji kierować się dobrem drużyny.
-Chyba dużo bardziej przed małżeństwem niż po. Może dlatego, że moja pozycja w jej życiu była wtedy niepewna. Po ślubie...chyba trochę mi przeszło- Może był to zły znak, ale kiedy Laura za niego wyszła nie czuł potrzeby, aby czuć zazdrość. Może byli dla niektórych małżeństwem idealnym, ale łatwo nie było i cholernie długo pracowali nad tym, aby doprowadzić to wszystko do takiego stanu.
Kiedy weszli do gospody, wypuścił ze swojego uścisku dłoń Addie i potarł swoje, aby chociaż trochę się rozgrzać.
-W Asgardzie też było tak pieruńsko zimno?- Zapytał się stając przy rozpalonym kominku, aby chociaż trochę się rozgrzać.
Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493
Offline
[ Wygenerowano w 0.109 sekund, wykonano 9 zapytań - Pamięć użyta: 1.5 MB (Maksimum: 1.88 MB) ]